Trochę łagodnej, zgaszonej wodą, wakacyjnej zieleni na dzisiejsze, deszczowe popołudnie... Za Waszymi oknami też deszcz? |
M. 'cita' :-)
'Citaj, citaj' - słyszę coraz częściej :-) I to nawet wtedy, gdy znudzony już lekko lekturą 'Wróbelka Elemelka' wskakuje na rower, odjeżdża w stronę sypialni, machając mi rączką na krótkie do widzenia - pa pa pa ;-)
- Citaj, citaj! - wtedy słyszę. I odjeżdża w siną dal, hehe!
No to citam...
Sobie a muzom ;-)
Kiedy M. był jeszcze maleństwem, zwykłam czytać mu książeczki do poduszki, przed snem. Miałam w tym ogromną przyjemność... Dwa rozdziały i już trzeba było gasić lampkę... Czasem czytałam jeszcze na głos, mimo że M. już dawno zasnął... Dla mnie taka lektura niosła wielkie odprężenie... Tatusiowi M. przynosiła czasem tez sen ;-) bo zdarzało się, że słuchał razem z M.
Później, kiedy M. skończył rok, dobranocne lektury okazały się zbędne - właściwie to go takie wieczorne czytanie trochę rozbudzało... Po prostu po kąpieli wskakiwał do łóżka, przytulał głowę do ulubionej poduszki i momentalnie zasypiał. Nie ukrywam, że byłam tym mocno rozczarowana, choć pewnie niejedni rodzice mogliby nam tylko pozazdrościć ;-)
Czytałam więc M. więcej w ciągu dnia - podczas zabawy (trochę sobie a muzom ;-), ale zakładałam, że się przynajmniej Dziecko z piękną polszczyzną osłucha, hehe) oraz kiedy M. zwalniał obroty, bujając się ze mną w hamaku też przed popołudniową drzemką :-)
Teraz wracamy do wieczornych lektur...
Zasypianie w ostatnich miesiącach zajmuje M. więcej czasu niż rok temu - co bardzo mnie dziwi, bo czasami nasze Dziecko aż słania się ze zmęczenia po całym dniu figli!
Więc czytamy...
W ciągu dnia również - wtedy głównie wierszyki. Za którymi M. przepada! Ostatnio najchętniej sięgam po mocno już wysłużony tomik z wierszami Wandy Chotomskiej (uwielbiam!) - pt. Remanent! O Wandzie Chotomskiej obiecuje sobie coś tu jeszcze więcej napisać - szalenie, szalenie Ją cenię - uważam, że to właśnie Jej wierszom najbliżej do humoru i lekkości pióra Juliana Tuwima! Napiszę o Wandzie Chotomskiej coś więcej na pewno - również z tego powodu, że miałam ogromną przyjemność Ją poznać i to w bardzo prywatnych okolicznościach :-)
I Gałczyńskiego ostatnio dużo czytamy (czy tylko mnie wydaje się ostatnio trochę zapomniany?) - uwielbiałam w dzieciństwie Jego wiersze - pamiętacie 'Strasną Zabę'? Jeden z moich ulubionych!!! I po Ewę Szelburg-Zarębinę ostatnio sięgam coraz częściej... A nawet po Marię Konopnicką (kiedyś takie wierszowane 'ludowizny' okrutnie mnie irytowały, hihi, ale proszę - człowiek się zmienia - dziś wiersze z tomu 'O czym ptaszek śpiewa' bardzo mnie wzruszają i zachwycają brzmieniem i językiem!)
Ale, ale - wracając do sedna - 'citamy' dużo!
A ja pękam ze śmiechu, bo właśnie zobaczyłam, co w tej chwili 'cita' M.
No więc 'cita' (a raczej przegląda - i to z miną nabożną i pełną zachwytu!)... włoskiego Vogue'a ;-)
Którego wczoraj przy wieczornej latte po sąsiedzku* podrzuciła mi Delie! W imieniu własnym i w imieniu M. dziekuję ;-) Wygląda na zachwyconego - podobnie zresztą jak Tatuś M., którego na lekturze przyłapałam wczoraj wieczorem...
Cóż się dziwić?
Te piękne, ponętne Włoszki...
Ech, bellissime :-)
Bellissime!
A, jeszcze piosenka. Dla mnie to idealne brzmienie na deszczowy wieczór... Joni Mitchell! Któż by inny? ;-)
Nie mogłam się zdecydować - zatem aż trzy utwory.
'Boho Dance' - za którym to utworem przepadam... Z tej płyty. Która ostatnio nie opuszcza naszego odtwarzacza! Bo na lato wydaje mi się idealna!
No i 'If I Had A Heart' - za każdym razem przechodzi mnie dreszcz, kiedy zabrzmi ten jej piękny, dojrzały alt... Lubię Joni z dawnych lat, lubię tamten dziewczęcy głos, ale to, co czas (i papierosy pewnie, hehe!) uczynił z jej głosem jest niesłychane! Czysta magia!
I uwielbiam ten szeroki uśmiech Joni na tym 'teledysku' - bardzo zazdroszczę wszystkim 'dziąślakom' takiego uśmiechu :-) Ja mam trochę płytszy!
I jeszcze 'Case of You' - chyba mój najukochańszy (albo jeden z) temat Joni Mitchell -tym razem z interpretacji Diany Krall. Posłuchajcie...
Być może już tu kiedyś był? W którejś z interpretacji - może Prince'a, może Tori Amos, może k.d.Lang?
Uff, no tyle aż dzisiaj...
Jutro może ta Saska Kępa? I Radziejowice :-) I coś o książkach. I o płytach... Jutro, pojutrze i w czwartek (jeśli się uda) :-) Bo potem wyjeżdżamy!
Udanego popołudnia! Tutaj się przejaśnia :-)
Ach, no i chciałam ogromnie podziękować Magdalenie/Ellemo za szczególne wyróżnienie - rumienię się i puchnę z dumy! Mam świadomość, że przy podobnych wyróżnieniach obowiązują jakieś surowe zasady (nominowania kolejnych ulubionych blogów etc.) jednak mam nadzieję, że zostanie mi wybaczone ;-) jeśli nie wskażę tych moich NAJ... Po pierwsze jest ich tyyyle... Nie jestem pewna, czy potrafiłabym się ograniczyć do wskazania tych kilku(nastu). Po drugie, każdy może sam się przekonać, gdzie lubię zaglądać (patrz odnośniki po prawej). Po trzecie - nie potrafię określić siebie w siedmiu punktach! Ci, którzy tu zaglądają wiedzą, że w 77 miałabym problem, hihi ;-)))
Pozdrawiam wszystkich blogujących i nie tylko ;-)
I raz jeszcze, Magdaleno, za wyróżnienie dziękuję!
*) Taka latte po sąsiedzku ma niewyobrażalną wartość! Możecie mi zazdrościć tych spotkań - lokalna kawiarenka otwarta do późnej nocy i dwie Mamy, których Mali Chłopcy słodko już śpią w swoich kraciastych piżamkach :-) Ostatni kubek kawy, wieczorne opowieści, krótki spacer, a potem jeszcze długi przystanek na rozstaju dróg ;-) Bo nagadać się nie sposób!
I każda w swoją :-)
u nas nie ma wieczoru bez czytania. I chociaż często sama jestem padnięta to i tak czytanie musi być ;) potem śpiewanie kołysanek i dopiero sen ;)
OdpowiedzUsuńMój Staś czyta cały dzień swoją ulubioną: Kto zna słowa na kra...?! Wandy Chotomskiej właśnie:DDD I o kotku- Tuwima i ... O! Diana Krall:DDD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam całorodzinnie:)))
Magdaleno, jasna sprawa :-)
OdpowiedzUsuńA śpiewasz ładnie? Bo ja mam marny głos, niestety :-(
Ale M. i tak lubi!
Uściski!
Mamurdo, witaj :-)
No, Chotomska zachwyca najmłodszych!
Pozdrawiamy również :-) Mały ślad w postaci komentarza pod Tildą zostawiłam przed chwilą ;-)
Uściski!
Citaj :)))
OdpowiedzUsuńMy czytamy teraz misia Uszatka - jakoś Glusiowi się spodobał :) I wiersze Brzechwy :) i Pana Kuleczkę oczywiście :)
A spotkań po sąsiedzku zazdraszczamy bardzo oczywiście :))
Miś Uszatek i u nas króluje! M. uwielbia zwłaszcza te zimowe rozdziały - o sankach i bałwanku! Brzechwa - tak! A Pan Kuleczka jeszcze nie... Planuję zakup od roku chyba i zawsze z czymś innym wyjdę z księgarni ;-)
OdpowiedzUsuńZazdrościć masz czego, przyznaję ;-) Mam na myśli te spotkania po sąsiedzku!
Buziaki dla Glusia!
U nas tez czytanie musi byc. I piosenka czasem rowniez, ale tylko na specjalne zyczenie ;).
OdpowiedzUsuńZazdroszcze spotkan na latte, nie mam tu takiej zaprzyjaznionej mamy. Bardzo zaluje. Pozdrawiam Was Obje ;)
Czarno-białe zdjecia tych rozebranych Włoszek z Vogue'a były przebojem wakacji;-)
OdpowiedzUsuńMonikoM., czasem sama sobie zazdroszczę tych kaw po sąsiedzku ;-) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDelie, no jakoś się nie dziwię ;-))) Moi Panowie też odpłynęli, hehe! Uściski!
My też czytamy dużo! Chotomskiej chyba najbardziej lubimy Hipopotama, a Tuwima oczywiście Lokomotywę. Kamiś nie miał jeszcze dwóch latek, jak znał Lokomotywę na pamięć. To był - choć nadal chyba jest - absolutny hit!
OdpowiedzUsuńA teraz już zaczęliśmy czytać prozę. A tu tyle fajnych książek do przeczytania...! Wyszukuję im te, które sama kiedyś czytałam. I tyle wspomnień odżywa na sam widok tych tytułów!!! Z radością i nostalgią po nie sięgam.
Aaa, no i tych spotkań to nie można Wam nie zazdrościć!!! Więc bardzo zazdroszczę.
OdpowiedzUsuń