ps. wyrzucacie stare kalendarze? ja nigdy ;-)
czasem lubię do nich zajrzeć
są trochę na 'granicy gatunku'
trochę notes, trochę dziennik
taki strumień świadomości
z liczbową podziałką ;-)
jakaś forma literacka to na pewno
hahaha
blog pod tym względem też bywa praktyczny
bo pamięć ulotna
choć akurat to, o czym chciałabym zapomnieć, ulecieć jakoś nigdy nie chce, hehehe
nawet gdy nie zapisuję
ps#2 sekunda nieuwagi? różowy pieprz ląduje w miodzie ;-)
right now!
|
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBywa, że wyrzucam, ale niejeden się zachował. Blog w tej kwestii bezcenny, choć osobistych przemyśleń i wspomnień niewiele. A jeśli chodzi o to, co najlepsze, to zdecydowanie jeszcze przed nami!
OdpowiedzUsuńno, czasami też tak myślę :-)
UsuńRóżowy pieprze w miodzie? Hmm, od razu mi działa wyobraźnia do czego by to wykorzystać;) I obstaję przy tym, że najfajniejsze przed nami, najfajniejsze to przecież takie szerokie pojęcie i definicja zmienia się z czasem;)
OdpowiedzUsuńWeekend już całkiem niedługo, trzymaj się dzielnie!
pat, to ja w takim razie czekam na przepis :-) z dedykacją!
Usuńmoja definicja sztywnieje niestety... z czasem coraz bardziej...
uściski!
Trzeba zawsze wierzyć że najfajniejsze przed nami...bo jak sie przestanie wierzyć, to już tylko pozostaje się zatrzymać ;)
OdpowiedzUsuńA różowy pieprz w miodzie...hmmm...:))
w miodzie i w modzie ;-)
UsuńAch, mam całą sesję zdjęciową moleskinowych naklejek do wpisu na bloga... :)Serdeczności Maggie, i różowych okularów, zamiast różowego pieprzu :)
OdpowiedzUsuńteż ich nie używasz? ;-) ja tylko przekładam z tych kieszeni do nowego kalendarza, hehe
UsuńPenicylina powstała przez przypadek. Więc kto wie - może z tego pieprzu w miodzie też coś się "wykluje" ?? A weekend już bliziutko.
OdpowiedzUsuńporównanie zacne :-)
UsuńNie będę rozpaczać, jeśli najlepsze już za mną. I tak dużo tego było :) Ale mam nadzieję, że i najgorsze też już w tyle :)
OdpowiedzUsuńPieprz w miodzie, mówisz? Wczoraj, w chwili mojej nieuwagi, chłopcy rozkręcili łóżko na części :)
Kalendarze wyrzucam. I tak przechowuję zbyt wiele rzeczy, z którymi nie potrafię się rozstać. Chociaż z czasem coraz mniej. Ostatnio np. uznałam, że mój zasuszony ślubny bukiet już mi się raczej nie przyda :)
Wtorkowa piosenka cudna.
Uściski!
łóżeczko mój kuzyn rozkręcił jako dziecko przy użyciu mojej spinki do włosów, hehe
Usuńa mój ślubny bukiet zwiądł po prostu - był ze słoneczników ;-)
Stare kalendarze, notesy, kolekcja rośnie, żal wyrzucać, u Ciebie pięknie, kolorowo!
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńJa też mam trudność z rozstawaniem się z rzeczami. Po prostu czasem muszą trochę poleżeć, abym stwierdziła, ze mogę je wyrzucić, aby zyskała dystans. Ale i tak dużo reczy trzymam ;))
OdpowiedzUsuńmaggie, jak ty zapodasz piosenkę, to od razu jest lepiej.
Środa w połowa, to już połowa za nami. Ta trudniejsza psychicznie ;)
Uściski!
uściski, toniu!
Usuńśroda już niemal na finiszu :-)
w tym roku też mam czerwony, nie wyrzucam starych, ściskam!:)
OdpowiedzUsuńprzyszłoroczny też czerwony będzie :-)
OdpowiedzUsuńteż ściskam!
tez nie wyrzucam a ostatnio nawet przegladalam jeden wyciagniety losowo z pudelka z ... `94 roku i nie moglam sie nadziwic jak szybko ten czas mija ;-)
OdpowiedzUsuńja w domu u mamy ma te z licealnych lat jeszcze ;-)
Usuńfajnie tak je czasem przekartkować!
Ja mam czarny;) Też zostawiam, nie wyrzucam. Zapisuję w nim dosłownie wszystko!
OdpowiedzUsuńMiłego dnia!
aniu, miłego dnia! wzajemnie :-)
OdpowiedzUsuńczarne kupuję notesy, a w tym roku kupiłam mały granatowy i wygląda jak książeczka do nabożeństwa, hehe
Maggie- Tuszyńską wprost wielbię!wszystko czytałam i czytam ciagle. R.H.L. przy łóżku, ale jej CWICZENIA Z UTRATY...ach....w sercu, duszy, lęku...
OdpowiedzUsuńa kalendarze zbieram, są różne, bo co roku nowy kaprys co do nich mam:)
pzdr cię i ciągle tutaj wracam:) pa