|
Jeszcze kilka migawek znad Bałtyku…
I słownik wyrazów nieco obcych, czyli wieczorna litania braków. M. każdego dnia przed zaśnięciem powtarza cały długi ciąg wyrazów - w tym również tych odrobinę obcych, bo wyrazy to nierejestrowane w znanych nam słownikach ;-) |
M. skrupulatnie zauważa i wylicza braki i nieobecności ;-)
Że czegoś albo kogoś NIE MA – to wydaje Mu się zdecydowanie bardziej godne odnotowania niż to, ze coś albo ktoś JEST.
Nazywa przedmioty głównie, kiedy ich ubędzie lub kiedy je miniemy- samochody, gdy odjadą, samoloty, gdy znikną ponad chmurami...
Przewrotnie!
A wieczorami, przed zaśnięciem, brzmi to jak litania:
Nie ma Ciocia (dominują formy mianownikowe, dopełniaczowe raczej z rzadka ;-)
Nie ma Babcia.
Nie ma Uja (wujka)
Nie ma Miam (kota)
Nie ma Haua (psa)
Nie ma Mu (krowy)
Nie ma Pam (pana)
Nie ma Pepa (świnki)
Nie ma… (i tu następuję cały długi ciąg wyrazów – wymienię ledwie kilka z niezwykle bogatego słownika M.)
GUŁA = odkurzacz (!)
GUGI = ogórek (wyłącznie kiszony)
NIANIA = Hania
DIDI = dziecko
BUŁA = bułka, ale również burza
BRUM BRUM = auto
CIUCH CIUCH / CIUCHCIA = pociąg
TUŃ = słoń
KUŃ = koń
BIM BAM = zegar oraz dzwon
CIACIO = ciastko
PIPA = samolot
KULIK = królik
|
No i najważniejsze:
Nie ma TUNIA!!! A TUNIA to motocykl!!! Oraz motocyklista ;-) Ostatnio temat przewodni każdego spaceru i każdej wycieczki! Żółto-czarny motor SUZUKI, który musiał zastąpić żółto-czarną HONDĘ zakupioną przedwczoraj przez Tatusia M. i utraconą wczoraj przez Mamusię (oczywiście!) najprawdopodobniej w metrze :-( TUNIA zdetronizował ulubione lokomotywy, a nawet ukochanego Pana Królika, z którym M. nie chciał się rozstać… Teraz rządzi TUNIA. Tylko dlaczego motocykl to TUNIA??? Czy ktoś ma pomysł? |
|
Ta wieczorna litania braków brzmi naprawdę przejmująco… Mam nadzieję, że w psychologii rozwojowej nie interpretuje się podobnych zachowań jako coś niepokojącego :-( Dodam tylko, że M. zna (i stosuje) też słowo TAK! Choć wyraz NIE rozbrzmiewa w Jego ustach zdecydowanie częściej! Podobnie jak woli pożegnania (PA PA!) od powitań ;-) W każdym razie o tych pierwszych nigdy nie zapomina (swoją drogą rozczulające są te Jego każdorazowe pożegnania z dziećmi na placu zabaw, z mijanymi osobami, zwierzątkami – dziś nawet pożegnał mijaną gąsienicę!), za to z krótkim słowem na dzień dobry bywa gorzej… Najczęściej muszę Mu jednak przypominać! Zastanawiające… |
niektóre wyrazy wydają się być znajome, zasłyszane gdzieś w naszym domu jakiś czas temu.
OdpowiedzUsuńbardzo lubię takie dziecięce słowniki. też sobie notowałam. każdy z chłopców miał nieco inny.
ale dlaczego TUNIA to motocykl nie mam pojęcia. może chodzi o taki bardzo wytuningowany??? :)
No, to może rodzinne, bo M. mi dzisiaj opowiadał, że w dzieciństwie przed snem wyśpiewywał, po kolei to wszystko co się wydarzyło danego dnia od samiusieńkiego rana oczywiście... Mówi, że to uwielbiał i że to było kojące:DDD To może o to chodzi?
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o słowo: nie- to zapewne lepiej mu się mówi i jest łatwiejsze w wymowie dla M. Tak myślę:D Pozdrawiam ciepło...
Że o tuning chodzi, nie pomyślałam ;-))) Dobre! Od razu widać, że jesteś Mamą trzech Chłopaków!!! Uściski!
OdpowiedzUsuńMamurdo, serio też tak miał M.? I proszę, na ludzi wyrósł :-) Heh, pozdrów Go serdecznie!
Tak, też myślę, że o to chodzi - o taki rejestr wszystkiego, co miało miejsce danego dnia... Widać potrzebny, kojący przy zasypianiu :-)
Uściski!
PS Wysłałam Ci @ chwilkę temu!
Też przechodziliśmy etap braków z Glusiem :)) Ale ominął nas niestety uroczy etap słowotwórstwa - tego było niewiele :(
OdpowiedzUsuńPIPA pobiła wszystko hahaha cudny ten wasz słownik! :)
Piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńFajny ten słownik:)
OdpowiedzUsuńZe słowotwórstwa jestem słaba, nie pomogę z 'tunią', bo Dziecko mnie nie rozpieszczało w tym względzie;) Pamiętam tylko 'pinon' czyli 'pomidor':)
Fajnie, ze spisujesz takie rzeczy. Ja myślałam, że tunia to bedzie tuńczyk ;)
OdpowiedzUsuńAnik, a wyobraź sobie ten okrzyk na placu zabaw: MAMA, TAM PIPAAAAA!!! :-)))
OdpowiedzUsuńBTW, zazdroszczę Wam, że Gluś już się tak porozumiewa ze światem - i to od dłuuugiego czasu...
Georginio, :-)
Delie, 'pinon' super :-)
Kemotko, a tuńczyka to w słowniku jeszcze nie ma ;-)
U nas króluję: myszka. Choć Zo ostatnio protestuje i mówi, że najbardziej lubi jak mówimy do niej Zonka-Biedronka :)
OdpowiedzUsuń