|
Wróciliśmy...
Też miło :-)
Choć już oczywiście tęsknię za Bałtkiem, oj tęsknię...
Powoli, powoli wdrażamy się w domowe tryby i trybiki... Na razie pranie, pranie, pranie... I wszechobecny bałagan ;-) I nierozpakowane walizki! Pełne piasku!!!
Bałtyk nas pożegnał niewyobrażalnej urody zachodem słońca! Który podziwiałam przez bitą godzinę już w samochodzie - odwrócona tyłem do kierunku jazdy (nie, nie ja kierowałam!) :-) Z otwartą buzią! Z zachwytu otwartą!
To, jaki barwny spektakl zaserwowało nam tego dnia niebo, absolutnie przeszło moje wyobrażenie!!! Musicie mi wierzyć na słowo, bo aparat spoczywał głęboko w walizce, na samym dnie bagażnika ;-) Poza tym pod koniec wakacji i tak odmówił współpracy - w tej chwili 'leczy się' w serwisie. Zaszkodził mu nadmiar piasku ;-) W serwisie niebawem wyląduje również mój NOWY telefon!!! Zapiaszczony kompletnie! Wyłącznie z ogólnego kontekstu mogę się domyślić poszczególnych słów moich rozmówców ;-) Kłopotliwe to! Czytanie z ruchu ust szło by mi zapewne zdecydowanie lepiej ;-)
Ale jeszcze o wakacjach...
No więc dopisała nam pogoda... W co trudno było uwierzyć wszystkim tym, którzy spędzili ostatnie tygodnie w innych rejonach PL...
Naprawdę dopisała!
Było i słonecznie, upalnie nawet, i pochmurno... Na zmianę. Deszcze wyłącznie przelotne! I niedokuczliwe! I ciepłe! Pogoda bywała 'bałtycka' (moja ulubiona!) i bywało też (przez ostatnie 10 dni!) jak w Saint Tropez (co znoszę zdecydowanie gorzej!) Były chłodne, wietrzne poranki na pustej plaży (startowaliśmy już przed siódmą!) i poszukiwanie cienia w sosnowym lesie, kiedy w południe słońce paliło niemiłosiernie... Były groźne fale (które trochę wystraszyły M.) i było morze spokojne i ciche... Długie spacery brzegiem morza i chlapanie się w kałużach utworzonych przez te większe fale... Woda była ciepła jak nigdy! Pływaliśmy!!! Zachody słońca były i ciepłe wieczory... Było wspaniale...
Późne popołudnia nad morzem, ta pora - moja ulubiona - tuż przed zachodem słońca, kiedy na plażach jest pusto, bo już (albo jeszcze) prawie nikogo na nich nie ma... I to światło, takie trochę złote, trochę srebrne, trochę morelowe... Połyskujące platyną w morzu...
Trudno w to uwierzyć, ale w pełni sezonu zaznałam plaż pustych i niezaludnionych!
No, przeludnionych również ;-) Ale było dokąd zwiewać!
Był czas z Bliskimi...
Był tez czas taki tylko dla siebie...
Były Dzieci: Mikołaj, Hania i M.
Zaskakująca komitywa - tu wielkie ukłony dla ośmioletniego (no, prawie dziewięcioletniego) Mikołaja, najdroższego Braciszka M.
Bo towarzystwo dwulatków bywało dla Niego (jedynaka, w dodatku!) momentami uciążliwe... Oj, nawet bardzo! Takie dwulatki to jak szarańcza czasem ;-) I gorzej niż buldożery ;-)))
Cierpliwość i wyrozumiałość Mikołaja wszystkich nas wręcz zdumiewała i ogromnie wzruszyła... Czasami zdarzają się TAKIE dzieci. Cudowne!
Dobrze nam tam było!
I wesoło!
Z przerwami na mniej wesołe epizody ;-) ale o tym przy innej okazji!
Czyli jesteśmy z powrotem :-)
Przynajmniej na chwilę. Bo za parę dni znowu ruszamy w drogę!
Jednak zanim to nastąpi, odwiedzą nas znakomici Goście :-) I bardzo się na tę ich czterodniową wizytę cieszymy! Ogromnie! Plan wizyty napięty, oj bardzo napięty!!!
Ale chwilę wcześniej będziemy obchodzić piątą rocznicę naszego ślubu! Jutro :-)
I moje urodziny :-)
I upiekę może tort z tej okazji! Albo i dwa?
I będziemy tu i tam...
W Radziejowicach między innymi!
I kilka miłych spotkań przed nami jeszcze...
I mnóstwo spraw pilnych i bardzo pilnych do załatwienia ;-)
Buty kupić musimy na przykład!
To wszystko w najbliższych dniach...
Dziś tylko parę zdjęć! M. solo i w duetach :-)
Myślę, że więcej bałtyckich pejzaży zostawię już na wrzesień... Zresztą mam jeszcze tyle tutaj zaległości, że ho ho! Również fotograficznych :-)
|
M. z Braciszkiem :-) Ukochanym!!! Najmilszym (i najładniejszym!) ośmiolatkiem na świecie :-)
I z najpierwszą, najważniejszą Przyjaciółką :-)
M.tutaj udaje surfera, hehe! Przynajmniej strojem!
***
Bardzo Wam dziękuję za wszystkie pozostawione pod ostatnim wpisem komentarze! Ja się okazuje, ktoś za nami tęsknił :-) To przemiłe!
Aj, no pewnie jutro tu wrzucę kilka słów i kilka zdjęć... Nie wytrzymam ;-)
Udanego popołudnia!!!
Ja zabieram się za kurki... Nie mogłam się oprzeć - tak się pięknie uśmiechały do mnie ;-)
Pierwsza w tym roku grzybowa uczta!!!
Na ryby chwilowo coś nie mogę się patrzeć ;-))) Ale wrócę do tematu!
Wiesz, co mi się marzy? Żeby tak kiedyś razem nad ten Bałtyk pojechać!
OdpowiedzUsuńNa ostatnim zdjęciu M. taki duży:) I opalony.
A Mikołaj cudny. Wow!;)
Razem? Tzn. Ty i ja? My i Wy?
OdpowiedzUsuńNo, jesteśmy ZA!!! Za rok!
Za rok?
M. duży i opalony - potwierdzam! Ja lekko słońcem muśnięta, bo się ukrywałam ;-) Mikołaj cudny - tu też się zgadzam!!!
Uściski, Delie!
PS Głowa mi się urwie od tego kręcenia na wszystkie strony ;-) Litości nie masz!
No, razem. My i Wy:) A, i mamy zaległy wieczór planszowy - może z końcem sierpnia?
OdpowiedzUsuńCo nie znaczy, że M. nie cudny! Ale Mikołaja pierwszy raz widziałam:)
PS Mam, mam.
PS 2 A co do za rok, to jeśli zostanie mi jeszcze jakiś urlop po powrocie z wakacji z Naną, to pewnie:)
OdpowiedzUsuńWieczór planszowy TAK TAK TAK!!! Na śmierć zapomniałam... Z pokazem polaroidów i Waszych zdjęć z Toskanii, OK?
OdpowiedzUsuńKoniec sierpnia. Spotkanie urodzinowe! Moje i Twoje! Jesteśmy umówieni!
PS Się okaże, czy masz ;-)
OdpowiedzUsuńDobra!
OdpowiedzUsuńO,jak dobrze, że już jesteście. I faktycznie M. na zdjęciu już taki duży chłopak! Jak czytam Twój wpis to bardzo zatęskniłam za Bałtykiem, nad którym byłam wieki temu!
OdpowiedzUsuńMoja droga Ty znęcasz się chyba nade mną/nami, tymi opisami o morzu, naszym Bałtyku... A ja tak kocham morze, ale niestety jeszcze nie czas dla nas na piaski i zachody słońca :(((
OdpowiedzUsuńI też oczekujemy gości...
Uwielbiam puste plaże... Ojoj... Zatęskniłam okrutnie...
Do zobaczenia :DDD
Witamy:)
OdpowiedzUsuńNa chwile przenioslam sie nad Baltyk, nad ktorym nie bylam juz...oj, to bedzie juz z kilkanascie lat.
I wszystkiego dobrego urodzinowo-rocznicowego:)
Fajne Chlopaki i Przyjaciolka M.:)
Maggie ;) a jakieś hity, konieczne do zabrania ;)?
OdpowiedzUsuńDla mamy 2 latka? ;) Latawiec mam, tonę zabawek, zgrane odcinki Peppy i Stacyjowa netbooka ;)
Rady, rady?
Maggie ;) a jakieś hity, konieczne do zabrania ;)?
OdpowiedzUsuńDla mamy 2 latka? ;) Latawiec mam, tonę zabawek, zgrane odcinki Peppy i Stacyjowa netbooka ;)
Rady, rady?
Maggie ;) a jakieś hity, konieczne do zabrania ;)?
OdpowiedzUsuńDla mamy 2 latka? ;) Latawiec mam, tonę zabawek, zgrane odcinki Peppy i Stacyjowa netbooka ;)
Rady, rady?
Maggie, takiej mi ochoty na kurki zrobiłaś, że biegnę zaraz na targ ;) Jak je przygotowałaś???
OdpowiedzUsuńMamurdo, znęcam się??? Ojoj, nie taki był zamiar :-(
OdpowiedzUsuńW takim razie Wam życzę tych pustych plaż nadbałtyckich w przyszłe lato... Uściski! I do zo :-)
Agnieszko, bardzo dziękujemy :-) I zalecam przy najbliższej okazji odnowić znajomość z Bałtykiem :-)
Zosiu, hity? Hmm, zapakowałam torbę zabawek, ale największym hitem okazało się towarzystwo Mikołaja i Hani :-) oraz nowiusieńskie autko strażackie - prezent od Wuja! Zabraliśmy jakieś puzzle, samochodziki i książeczki oraz drewniane tory z wagonikami - M. bawił się nimi rano, kiedy zbierałam się do wyjścia, a reszta towarzystwa spała jeszcze (szczęściarze!) - bajek na DVD żadnych nie braliśmy, więc M. za Peppą się stęsknił troszkę :-) ale to było zamierzone! Podróżujemy nocą, więc w samochodzie Dziecko śpi - odpada nam zabawianie M. w drodze! A tak naprawdę to wystarczą łopatki, konewka, sitko do wyławiania meduz ;-) i jakieś foremki! Czyli nadmorski standard :-) Plus książeczka na dobranoc!
Z latawcem mieliśmy potężną przygodę - opowiem przy okazji ;-)
Ruszacie niebawem?
Kemotko, kurkowy standard: duszone z czosnkiem, cebulką i dużą ilością natki :-) I z dwiema łyżkami śmietany! Sól, pieprz i makaron!
I miłe towarzystwo :-)
Smacznego!
Ruszamy niebawem :) ohhh :)
OdpowiedzUsuńDługie trasy już za nami W-Wa -> Dolomity...
ale nie same ;)
stąd czuje się jakby to był nasz debiut
i chyba troszkę panikuję ;)
dziękuję :D
Powodzenia, Zosiu, w takim razie :-) I szerokiej drogi!!!
OdpowiedzUsuńMuszę Ci powiedzieć, że ja ten Bałtyk to miałam przez ponad 20 lat pod nosem. I dopiero teraz, jak brak czasu sprawia, że wizyta w Domu graniczy z cudem- zaczęłam go doceniać. I tęsknię! :) Dobrze, że mieliście fajny czas!
OdpowiedzUsuńMaggie, to taki żarcik był:DDD
OdpowiedzUsuń