Umknął mi jakoś ten sierpień...
Nie wiem nawet kiedy...
Umknął trochę bezpowrotnie :-(
Już nawet nie będę próbowała uporządkować tych wszystkich minionych już dni... Wszystkich wizyt, spotkań, podróży, olśnień, zachwytów i odkryć... Nie daję rady ;-) Tyle tego...
Może zimą się za to zabiorę? Nie wykluczam :-)
Na razie nich zabrzmi coś w czasie teraźniejszym ;-) W końcu 'zapiskami z teraźniejszości' ochrzciłam niegdyś tego bloga...
Zdjęcia z bardzo niedalekiej przeszłości...
I niedalekiej przyszłości, mam nadzieję :-)
No więc, no więc...
Jesteśmy.
Z powrotem.
Choć przelotem ;-)
Bo za moment znów gdzieś ruszymy,,,
Niespokojny żywot mają nasze walizki w to lato ;-)
I dobrze!
Choć nie ukrywam, że trochę mam dość...
Pakowania i rozpakowywania... Przejazdów, wyjazdów, powitań, pożegnań, powitań, pożegnań. powitań... Podróży i dworców, i dróg zatłoczonych, i upychania wszystkiego do toreb i do bagażników.... Wrrrrr! Coś już we mnie krzyczy: DOŚĆ!
Czekam ciszy zimowej ;-)
Naprawdę!
Choć wiem, że kiedy na moment zastygnę, coś zaraz mnie będzie niosło... Dalej i dalej... Tam i z powrotem...
Lato nieuchwycone...
A może nieuchwytne w tym roku nawet...
Nieuchwytne i w górach, i nad Bałtykiem... I w tłocznych zakątkach Starych Miast... I w ogrodach nawet!
Leniuchowania było mało... Za mało :-(
I ciszy...
Stąd to przemęczenie?
Cóż...
Z dwulatkiem pod pachą? Śmieszne tak marzyć i marzyć o ciszy...
Chwile wytchnienia z książką - nieliczne... Bliskie zeru właściwie!
Czasu brakowało nawet na przewertowanie paru kolorowych magazynów i weekendową prasówkę ;-) Serio!
Czasu mi brak na teraźniejszość nawet....
Syndrom depresji?
...
!!!
???
Waham się, który znak interpunkcyjny tu najwłaściwszy ;-)
Odrobina wytchnienia z muzyką Turnaua... Jakoś w tym roku w ilości dużo większej niż homeopatyczna ;-)
Zamiast ciszy...
M. taki już - sama nie wiem, jak Go określić...
Taki Chłopiec już!
Chłopiec...
Taki samodzielny!
Odważny!
Taki ładny...
Rozzłocone, rozjaśnione słońcem włosy i takie jasne, choć odcień to brązu, oczy...
Jak iskierki.
Taki uśmiech beztroski... Głośny, do rozpuku śmiech... Albo chichot łotrzyka :-)
I ta przenikliwość spojrzenia.
I tupot nóżek - uparcie bosych!
I opowieści - bez liku! Coraz więcej słów... Nowych!
Tyle czułości...
I tyyyle energii...
Za dwóch, za trzech, za czterech...
Za jednego, dwuletniego zbója ;-)
Nieustannie w ruchu. I On, i ja...
***
Takie 'lato pachnące miętą' mi umknęło...
Jakoś tak...
Zbyt wiele wrażeń...
Zbyt wiele do zapamiętania...
I uszeregowania :-)
Ostrężyny i maliny...
Choć parę chwil w przydomowym chruśniaku... Niemal u schyłku lata.
I M. łapczywie pakujący do buzi te dojrzałe, rozgniecione w paluszkach owoce :-)
Takie obrazki - spokojne, nie te z drogi...
Takie właśnie sobie przed snem kartkuję w wyobraźni...
I nucę przy okazji... Tę ostatnią piosenkę z jednej z moich płyt najulubieńszych... Piosenkę, o której mi przypomniałaś, droga M. :-)
I teraz ją śpiewam, śpiewam, śpiewam...
(...) Puste oceany.
Spokój gwałtowny. Może to już sierpień.
Może strach. Rozegrany przez nas umiejętnie.
Jest mi tak jakby już było za późno.
Może to sierpień. Ale drzew tu nie ma,
a sierpień zawsze dojrzewa na drzewach.
Spokój gwałtowny. Może to już sierpień.
Może strach. Rozegrany przez nas umiejętnie.
Jest mi tak jakby już było za późno.
Może to sierpień. Ale drzew tu nie ma,
a sierpień zawsze dojrzewa na drzewach.
(...)*
Może następnym razem coś optymistycznego?
Bo dziś zmęczenie wzięło górę...
Niewyspanie...
I tęsknota.
I ten sierpień, co już niemal minął...
Niezauważenie...
I taka tkliwość i żal, że kolejne rozdziały przyjdzie nam zamykać... Niedługo...
To i dobrze, i nie...
Bo następny rozdział pozostaje jeszcze tajemnicą,,,
Czasem nie potrafię pisać o M., bo natychmiast szklą mi się oczy...
I słowa grzęzną...
I nie dowierzam, że to dzieje się naprawdę,,, Że JEST...
Ale że taki duży już... Taki bardzo już dwuletni... Taki bardzo już osobny... Coraz bardziej...
Bezbrzeżna radość i euforia wschodów słońca do pary z refleksją i żalem o zachodzie... I tęsknota za czymś nieokreślonym... Unoszę się każdego dnia wysoko i spadam z hukiem... Taka natura. Beznadziejna :-(
Tyle w temacie psychoterapii ;-)
Jutro może będzie lepiej...
I jutro może opowiem Wam o pewnej lalce :-) A raczej lalku!
I o kilku spotkaniach!
Również o jutrzejszym :-)
Również o jutrzejszym :-)
Którego już nie mogę się doczekać!
Dobranoc!
A na dobranoc jabłko :-) Z ogrodu...
Późno już... Chwilę temu dopiero wróciłam do Domu...
Dom już śpi...
Ja wciąż zasnąć nie mogę...
Chciałabym zabrać teraz psa na spacer plażą... Chciałabym, żeby Bałtyk był, o tak, na wyciągnięcie ręki...
Ale idziemy spacerować naszą aleją wśród lip przekwitłych...
Chciałabym zabrać teraz psa na spacer plażą... Chciałabym, żeby Bałtyk był, o tak, na wyciągnięcie ręki...
Ale idziemy spacerować naszą aleją wśród lip przekwitłych...
Dobranoc...
I pięknie Wam wszystkim DZIĘKUJĘ za życzenia urodzinowe!!! Bardzo, bardzo, bardzo pięknie!!!
I pięknie Wam wszystkim DZIĘKUJĘ za życzenia urodzinowe!!! Bardzo, bardzo, bardzo pięknie!!!
*) fragm. wiersza Ewy Lipskiej *** (dotąd doszliśmy)
Maggie, ile w tym poście moich własnych myśli! Czytam, jakbym o sobie czytała. Choć nie wszystko. Każdy ma swój własny, niepowtarzalny kawałek historii. Ale rozumiem tak wiele, że zbyt długo by wymieniać. Umknęły mi Twoje urodziny, zatem wracam do poprzedniego wątku i dodaję kilka słów najlepszych od siebie. Czas pędzi, ale z tego, co piszesz, chwytacie go garściami i - choć jeszcze niezapisane - piękne muszą być te sierpniowe wspomnienia.
OdpowiedzUsuńUściski!
Ewa
Przeczytałam na wdechu. Chyba sobie wydrukuję, bo mnie w tym wszystkim wiele, bardzo. Nie wiem jak Ty to robisz, ale wśród zalewu tych wszystkich banalnych i okrągłych zdań*, które zalewają blogosferę, Twoje słowa brzmią są prawdziwe. Jedne z niewielu.
OdpowiedzUsuńDo zobaczenia wieczorem!:)
PS Uwielbiam tę piosenkę Turnaua.
*Patrząc z boku człowiek się robi dużo bardziej krytyczny;)
O, podpiszę się pod Delie, tak prawdziwie piszesz. Lubię to bardzo :)
OdpowiedzUsuńalez u Ciebie tak wiesz, nastrojowo .. i letnie, chociaz lato chyba zbłądziło w tym roku. Ja tez nie wiem, gdzie ten sierpień. u mnie stagnacja i nawet jak było spotkanie to utonęło gdzieś w tym marazmie i nie mogę się odnaleźć ... chce do ludzi!
OdpowiedzUsuńbuziam
a przecież wakacje są po to by wyhamować hę? :)
OdpowiedzUsuńMasz całą jesień, żeby się w Tobie ułożyło:) Normalnie, że latem się żyje... Ja wiem, że czas pędzi ale lepiej chyba przecież intensywnie niż miernie, co?
OdpowiedzUsuńMaggie, nawet jak piszesz o zmęczeniu, zabieganiu i znużeniu z tego powodu, to piszesz to z takim entuzjazmem!
OdpowiedzUsuńW słowach niewielu, a tak wiele zawierających!
Dla mnie to wręcz jak poezja najwyższych lotów!
Masz niezwykły dar pisania!
Też lubię Turnaua. Do mojego nastroju też dziś pasuje...
Ewo, cóż dodać... Serdeczności!
OdpowiedzUsuńDelie, banały? To są dopiero banały! Nie czytam ich potem nawet... Bo mi wstyd :-( Dobrze, że to nie druk - zawsze można zdecydować się na szybki DELETE ;-)
Ale potrzebuję ich... Bardzo!
Tak czy tak, miłe to, co napisałaś... Dzięki!
Ula, :-)
Magdaleno, kiedy u mnie to nie marazm żaden ;-) tylko tempo zawrotne! Co męczy jak marazm właściwie, więc na jedno wychodzi ;-)
Enchocolatte, no też mi się tak wydawało ;-)
Olu, masz w 100 proc. rację!
Margaretko, bardzo to miłe, co piszesz... Jednak ja pozostaję względem siebie raczej krytyczna ;-) I to innym zazdroszczę talentów! Takiemu Turnauowi na przykład!!! I do muzyki talentu, i do słów... Uściski!
Nie kokietuj:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie:)
OdpowiedzUsuń