niedziela, 28 sierpnia 2011

Upalnie... Bałtyk cd. I krótka relacja z weekendu :-)

Ach, no to jednak trochę sierpniowych, plażowych migawek na koniec weekendu…
Na ostatnią niedzielę :-)
Bywało upalnie…
Choć zdecydowanie bardziej znośnie niż wczoraj…
Bo wczoraj dosłownie wychodziliśmy ze skóry!
Trochę cienia udało się odnaleźć w lesie i za grubymi zasłonami z lnu…
Ale wentylator pracował na okrągło!

Za to wieczór postanowiliśmy spędzić jednak wśród murów…
Jazz na Starówce – ostatni tego lata…
Kiedyś staraliśmy się żadnego koncertu w tym cyklu nie przegapić – dziś różnie z tym bywa ;-)
W każdym razie wczoraj na Starówkę wieczorowa porą dotarliśmy!
Z M. :-)
Zagrał Omar Puente – kubański wirtuoz skrzypiec.
Zagrał Grechuty ‘Dni, których nie znamy’ między innymi!!!
I to była wyjątkowa chwila – bo coś w sobie ma ten utwór… Rozejrzałam się wokół i nie tylko mnie szkliły się oczy ;-)
‘Dni, których nie znamy’ na odrobinę kubańska nutę... Odśpiewane przez zgromadzony na Rynku tłum!
Co Wy na to?
Ja raz jeszcze poproszę!

M. pluskał się wokół ogona Syrenki :-)
Naturalnie na bosaka!
Bił brawo i tańczył…
I podśpiewywał.
A potem był długi spacer zaułkami Starego i Nowego Miasta…
Krzywym Kołem, Wąskim Dunajem, Kamiennymi Schodkami, ulicą Brzozową – jedną z najpiękniejszych…
Z kubkiem najlepszej w Warszawie kawy z lodami!!! Od lat bezkonkurencyjnej!!!
W stronę Rynku Nowego Miasta…
Tętniącego życiem w tę sobotnią noc!
Jarmark Produktów Regionalnych, konne dorożki, połykacze ognia i inne atrakcje ;-)
A ‘na wynos’ kurpiowskie chlebki i cała taca serów korycińskich, przy której to spędziliśmy dalszy ciąg wieczoru…
Wściekle mocny, dojrzały półroczny ‘śmierdziuch’ z Wiżajn… Nadnarwiański.
Albo ten z czubrycą… Lub mój ulubiony z 'przedwojenną' czarnuszką :-)
Mniammmm…
W sam raz do czerwonego wina!
W sam raz do tej płyty… Którą bardzo Wam na takie upalne wieczory polecam!!! 



Ulubiona plażowa zabawka M. Od 'Uja' ;-)



Dziś zdecydowanie chłodniej…
Popołudnie w Śródmieściu – 'Pchła Szachrajka' na letniej scenie plenerowej Teatru Polonia :-)
M. wytrwale śledził akcję przez jakieś 45 minut… Potem rozpoczęła się gonitwa i popisy kaskaderskie ;-)
Wylądowaliśmy więc w Parku Ujazdowskim…

Póki co spędzamy popołudnie w duecie…
Tatuś M. w pracy :-(
Ale kiedy wróci, zapachnie czosnkiem duszonym na oliwie, wrzucimy na patelnię cztery, młodziutkie cukinie, cztery dojrzałe pomidory, bukiet szałwii, ugotujemy makaron i otworzymy butelkę dobrego wina…
I obejrzymy jakiś film!

***

Takie tam…
Opowiastki na koniec sierpnia…
I piosenka.
Ze specjalną dedykacją dla M. :-)
Obowiązkowa w tę ostatnią niedzielę ;-)


Miało być jeszcze o lalu – ale o lalu musi być odrobinę później, bo lal powinien zostać najpierw porządnie obfotografowany! A no to czasu mi zabrakło ;-)
I o czymś tam jeszcze miało być…

Na jutro mamy tęgie plany towarzyskie :-)
Na pojutrze również!
Poniedziałek za zakrętem…
Do startu gotowi? Start!

Uch, no może uda mi się zaglądać tu bardziej regularnie…
Tymczasem ruszamy jeszcze trochę pospacerować…
Na niebie piętrzą się cumulusy – niczym podwieszone na niewidzialnych nitkach kłębki waty cukrowej…
Jakiż to piękny koniec sierpnia!



A tu jeszcze nasza 'miejscówka' na plaży! Baaardzo ekskluzywna :-) Z prywatnym parasolem do dyspozycji i stolikiem z krzesełkami... Kto rano wstaje, ten... ma chody u 'szefowej' ;-) Więc korzystaliśmy!!!
Takich foremek wykopaliśmy spod piasku z tuzin... I z tuzin zgubiliśmy :-( Zgubiliśmy też naszą ulubioną, żółtą konewkę... Tego kapelusika nie zgubiliśmy jakimś cudem - co chwila trwały poszukiwania! A szukaj tu na piasku beżowego kapelusza ;-)

Tyle znad Bałtyku :-)

Pozdrawiamy!!!

7 komentarzy:

  1. przeczytałam jednym tchem, ależ u Was się dzieje!
    plażowa miejscówka bardzo nam się podoba!
    jarmark regionalny zaliczyliśmy przed wyjazdem nad morze i jestem mile zaskoczona że on nadal trwa :)
    udanego tygodnia!

    OdpowiedzUsuń
  2. I to się nazywa Życie:DDDDDD Buziole:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Tutaj tez byly wczoraj upaly, czlowiek nie mial ochoty nic robic a ze pracy duzo wszedzie wiec nawet poleniuchowac nie bylo wolno... :-) Fajnie, ze u Was tyle sie dzieje...!a takie miejsce pod parasolem na plazy, super...!

    Udanego wieczoru Wam zycze i dobrego filmu, u nas tez chyba bedzie filmowo... :-) Sciskam. M

    OdpowiedzUsuń
  4. Dni, których nie znamy to bardzo "moja" piosenka i bardzo mi przypomina jeden wyjątkowy dzień. Mojego ślubu :):):):)
    Jak ja lubię Cię czytać Maggie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. dawno mnie u ciebie nie było, bo mnie nie było jakoś tak trochę....

    miło jest powrócić i zobaczyć że pewne rzeczy są stałe i można poczytać co u "starych, dobrych znajomych" na blogu. Wesoło tu u ciebie, jak prawie zawsze :)

    super wypoczynek, może ja się zbiorę i któregoś dnia podzielę się naszym rejsem ze Szkrabem

    OdpowiedzUsuń
  6. M. ma śliczny kolor koszulki polo, że tak bez związku z treścią posta napiszę:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Enchocolatte, kolejny Jarmark na NM za dwa tygodnie w weekend :-)

    Mamurdo, no Madryt niemalże ;-)

    Mamsan, w końcu wieczór był z książką jednak, nie z filmem...

    Ula, fajne wspomnienie :-) I dzięki!

    Kacha, no dawno, dawno Cię tu nie było, faktycznie...
    Czekamy na relację z rejsu :-) I do rychłego zobaczenia!

    Delie, śliczny - to prawda... Nie mogłam się oprzeć ;-) Kołnierzyk od wewnętrznej ma odcień fuksji... No, bajka!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :-)