To jest ta książka.
Niekoniecznie tylko dla Dzieci.
Dla wszystkich.
Oszczędna. W słowach i ilustracjach. Znakomita oprawa graficzna i wybór rzeźb mistrza Wilkonia...
O psach.
I o czlowieku.
Przeglądałam ją i czytałam ze łzami w oczach.
Dlatego nic więcej już tu na jej temat nie napiszę.
Nie jestem w stanie...
Kto ma psa, ten zrozumie.
Kto psa nie ma, również...
W ten ziąb pomyślcie o tych wszystkich bezdomnych zwierzakach.
Nie na własne życzenie bezdomnych...
Sypie na potęgę.
Piszę do Was z Placu Trzech Krzyży. Znad kubka gorącej kawy z cynamonem :-)
Zanim dotrę do pracy, biegnę jeszcze na Frascati. Z aparatem :-)
Jest tak pięknie...
Tak świątecznie.
Przedświątecznie, chciałoby się rzec ;-)
Może to ten śnieg sprawił, ale zamarzyły mi się pierniczki.
A rano obejrzeliśmy z M. 'Elmo ratuje Święta' ;-)
Nieźle, co?
Niedługo ubiorę chyba choinkę!
Wszystko możliwe, hahaha!
To jeszcze tylko dwa słowa o książeczkach.
Tych, które czytam M.
Bo mój stosik z nocnego stolika to może jutro, co?
A tu tylko w dwóch słowach o literaturze dla najmłodszych.
Bo w tej chwili rządzą u nas Julki :-)
Są bezkonkurencyjne!
Nawet zadomowily się na naszej lodówce. Co widać na powyższym zdjęciu!
M. od rana biega za mną z tomikami Julków w ręce ;-) I domaga sie kolejnych rozdzialow.
Wiec czytamy, czytamy, czytamy...
O każdej porze dnia, ale najfajniej jest po południu, pod ciepłym kocem i przy świątecznych lampkach, które wciąż zdobią nasz zmarniały fikus ;-)
Chyba już na zawsze tam zostaną, hahaha!
- To o tym właśnie marzyłaś, prawda? - zapytał ostatnio Tatuś M., kiedy po powrocie z pracy zastał nas z M. w hamaku, zatopionych w lekturze :-)
Bo - teraz to mogę uczciwie przyznać - dopiero niedawno rozpoczęła się ta książeczkowa epoka.
To znaczy M. wyraźnie lektur się domaga, nie są one wyłącznie moją inicjatywą. No i słucha czytanych przeze mnie (lub Tatusia M.) książeczek z wielką przyjemnością. Potrafi tak wytrwać długie kwadranse :-) Do tej pory dosyć szybko rozpraszał uwagę, nie był w stanie skoncentrować się na czymś 'nieobrazkowym' dłużej niż kilka minut, wobec czego ja czytałam ;-) a M. zajmował się zgoła czymś innym, hahaha! Budowaniem wieży z klocków, ustawianiem samochodów, przeparkowywaniem ciuchci itp. Nie żeby mi to przeszkadzało, ale o ileż przyjemniej poczytać, kiedy Dziecko treść chłonie, dopytuje i domaga się powtarzania konkretnych fragmentów... Albo nawet wyprzedza własnymi reakcjami bieg wydarzeń w historyjkach, które już wcześniej poznał ;-)
Do niedawna M. zdecydowanie preferował książeczki obrazkowe - wielkie formaty, mnóstwo szczegółów i szczególików na sztywnych, kartonowych stronach - czasem spory wysiłek sprawiało mi budowanie fabuły na ich podstawie ;-) A teraz fabułę za mnie budują zdolniejsi ;-) I to lubię!
OK, no więc zdecydowanie rządzą Julki, ale lubimy również Misia Paddingtona, Kubusia Puchatka (również w formie słuchowiska!), dwa tomy o Klarze i jej braciszku (przepyszna lektura, polecam!), poza tym wciąż na topie jest Ela (książkę o kwiatach M. może czytać i przeglądać do znudzenia, a ja rozbudowuję treść i fabułę jak tylko mogę, żeby nie skonać z nudów, hehe), Krasnal Hałabała, Wróbelek Elemelek i inne starocie (w tym również te z reedycji 'Poczytaj mi, mamo') oraz sporo wierszyków (głównie Tuwim, Brzechwa i Chotomska). No, trochę tego czytamy ;-)
Myślę, że już za moment przyjdzie czas na Andersena :-) i Klechdy Domowe! Ach, przyznaję: też nie mogłam doczekać się już tego etapu! Te wszystkie lektury sprawiają mi frajdę jakbym to ja ponownie przeżywała własne dzieciństwo :-) No i ja bardzo lubię czytać na głos! Serio!
OK, zmykam. Długie popołudnie przede mną... Które zakończy sie pewnie późną nocą dopiero.
Śnieg sypie i sypie. I nie przestaje :-)
No to na uszy Florence, na to ciepła czapka i lec e!
Pa!
Powiedziałam Florence? No to nie zostawię Was bez piosenki.
Nie mogę sie od F. uwolnię! Doskonała jest! Słucham z prawdziwą przyjemnością. Naprawdę. Dodaje energii!
Miłego dnia!
Sypie i sypie, fakt. A u Ciebie tak miło zawsze, ciepło i książeczkowo.
OdpowiedzUsuńFrascati zimą uwielbiam! Kiedyś moja siostra tam mieszkała. Pokażesz jak dziś było na Frascati?
W takim razie będę musiała kupić tę książkę;)
OdpowiedzUsuńFlorence uwielbiam, o czym już tutaj pisałam;) A tym coverem sprawiłaś mi ogromną przyjemność, bo słucham go często i uważam, że jest lepszy od oryginału;););)
Maggie, posłuchałabym kiedyś takiej bajki czytanej przez Ciebie;)
Miłego wieczoru!
Ybo, pokażę :-)
OdpowiedzUsuńAniu, książkę kup! Warto! A na wieczory z lekturą zapraszam ;-) Może kiedyś wydam jakiś audiobook? Hahaha!
Uwielbiam Florence!!!!! Lubię słuchać już od rana w czasie porannych rytuałów ;D Mmmm, romarzyłam się...jaki cudowny musi być widok Ciebie i M.w hamaku ;D ...Jak zawsze czekam z niecierpliwością na wpis o książkach z Twojego stosiku, ja obecnie wczytuję się w "Czarne mleko". I przyłączam się do słów YBA, abyś pokazała nam dzisiejsze Frascati! Jeden z ulubieńszych wpisów z Twojego bloga to ten jak z siostrzenicą spacerowaliście po Warszawie i odwiedzaliście ulubione miejsca ;D Bardzo lubię Twoje "warszawskie" wpisy, są pełne energii!!!!
OdpowiedzUsuńKemotko, będzie, będzie :-) Zgrywam zdjęcia właśnie. Chyba kiedyś założę oddzielnego bloga o Wwie ;-)
OdpowiedzUsuńFajne te główki Julków - skąd takie? Ja przeżywam małą frustracje czytelniczą. Każde z moich dzieci chce swojej książeczki wieczorem i sabotuje lekturę rodzeństwa.
OdpowiedzUsuńA ja to się Wilkonia trochę boję...
Julki z Holandii :-)
OdpowiedzUsuńA z tym Wilkoniem to nie Ty jedna ;-) Tatuś M. też się boi, hahaha!
No to nam tylko tego hamaka brakuje;) Bo Julki absolutnie królują. Ba, wszyscy wujkowie małej K. stracili własne imiona. Każdy z nich - to wujek Heniek (ten od wyprawy nad morze)!
OdpowiedzUsuńNo i Ela. Choć małe Ele już odeszły w cień. Teraz tylko "Jabłonka Eli". Wspaniała!
I zachęciłaś mnie Klarą - myślałam, że na nią jeszcze za wcześnie.
Głośne czytanie - uwielbiam!
Tylko ten konflikt interesów czytelniczych na którym tak traci moja 9-o latka... Najbardziej niewinna próba wspólnego poczytania czegoś z jej półek szybko się kończy, niestety (a już bordowy tom Andersenowych "Baśni i opowieści" wywołuje istną awanturę).
A ja sama coraz częściej sięgam z kolei do księgozbioru mojej 13-latki (ostatnio podwędziłam stamtąd fantastycznego Kacpra Ryxa).
Choć z czasem na własne lektury zdecydowanie krucho. Kiedy latorośle już śpią ja zasiadam do pracy, ot tak! Więc żadne stosiki z nocnego stolika nie wchodzą w grę, niestety...
O rany, trochę przesadziłam... Uściski, Maggie;)
OdpowiedzUsuńJa też lubię czytać na głos. Zawsze przy tej okazji udaję, że mam głos trzy tony niższy :)
OdpowiedzUsuńCzasem tylko, przy setnym czytaniu tej samej książki, nie potrafię powstrzymać ziewania. Fabuła trochę na tym traci :)
o taaaak!!! To byłby fantastyczny blog z pewnością!Jeśli nie znasz to polecam Ci "Przewodnik po warszawskich blokowiskach" oraz książkę "Mówi Warszawa". To moje dwie nowości o Warszawie i obie godne polecenia! Tak mi się akurat skojarzyło ;D
OdpowiedzUsuńNam hamaka brak ;) Ale też lubie te momenty czytania :) I pytania bez końca przerywające czytanie :) I lubię podsłuchiwac jak Tata czyta Glusiowi Pana Kuleczkę przed snem - coraz dłużej to zajmuje bo co rusz musi odpowiadać na jakieś dlaczego? po co? jak? :)
OdpowiedzUsuńno ale jutro to już na pewno ten stosik?? bo ja się doczekać nie mogę!
OdpowiedzUsuńwidziałam tą książkę, uwielbiam Wilkonia!
OdpowiedzUsuńcudowny wpis!
Kemotko - mam "Przewodnik po warszawskich blokowiskach" a na "Mówi Warszawa" właśnie się zasadzam :) Więc mogę polecić za Kemotką :)
OdpowiedzUsuńCardoso, no tak, z liczbą mnogą nie jest łatwiej ;-)
OdpowiedzUsuńZ 'Jabłonką Eli' czekam na wiosnę :-)
Uściski!
Małgosiu, no nie da się ukryć ;-)
Anik, musimy na Pana Kuleczkę zapolować w takim razie! A Wam polecamy hamak :-)
Ido, no słowo!
Enchocolatte, :-)
Ybo, Kemotko - 'Przewodnik po blokowiskach' mam i niedawno go nawet pożyczyłam Delie :-)
OdpowiedzUsuńA 'Mówi Warszawa' jeszcze przede mną!
Najbardziej ciekawa jestem Libery i Dehnela chyba... I może Sosnowskiego.
Dla mnie jeśli chodzi o literackie varsaviana to numerem 1 pozostaje Paweł Hertz i jego 'Wieczory warszawskie'. Lubię też dawną Warszawę w 'Zmierzchu starego świata' Romana Jasińskiego. Polecam!
A z tytułów współczesnych to wciąż szukam czegoś, co by wprawiło mnie w zachwyt... Póki co niczego takiego nie znalazłam...