Zimą Warszawa wydaje się smutna. Zima Warszawę cofa o trzydzieści lat bez mała... Usypia ją. Tak mi się czasem zdaje... Ale lubię Warszawę o tej porze roku. Bo trochę zwalnia. I gaśnie... |
Kilka migawek z wczoraj.
Żałuję, bo kiedy dotarłam tam z aparatem, śnieg przestał sypać... A chwilę wcześniej sypał gesty i kremowy...
|
Czasem mi się zdaje, że zimą ludzie stają się sobie bliżsi.
Łatwiej o
cudzy usmiech, przypadkowy ciepły gest, zderzenie żrenić w metrze...
Tak
jakby zima odbierała pewność siebie.
Asekurujemy się więc odrobiną
serdeczności.
Którą rzadko okazujemy sobie latem. Kiedy aura sprzyja...
Taka refleksja ;-)
Taka refleksja ;-)
Ech, trochę tych zdjęć zrobiłam ;-)
A nastrój miałam podły, bo chwilę wcześniej zgubiłam rękawiczki.
A nastrój miałam podły, bo chwilę wcześniej zgubiłam rękawiczki.
Kolejne w tym roku.
Ulubione,
Jednopalczaste i ekstremalnie ciepłe.
Najgorsze, że nigdzie nie mogę takich samych dostać.
Obdzwoniłam wszystkie sklepy, sprawdzałam u dystrybutora i przeszukałam sieć :-(
Fatalnie...
W domu mam jeszcze kilka par rękawic, ale
albo ich nie noszę, bo boję się zgubić ;-) bo ładne i szkoda, albo z
kolei przemakają i nie grzeją... Jeszcze mi dwie pary narciarskich
zostały, no ale to słabo tak w nich paradować po Śródmieściu,
nadwątlając miejski look ;-)
Choć z tym miejskim lookiem to coś u mnie marnie ostatnio ;-)
Założyłam górskie buty i wcale się tego nie wstydzę! Po tym jak
wywinęłam orła w oficerkach na śniegu ;-) wybieram porządne podeszwy!
A M. szaleje na sankach! Czasem ciężko mi uwierzyć w to, że to już
prawie trzylatek. Jednak widząc to, co wyprawia, zjeżdżając z saneczkowej
górki, nie mam żadnych wątpliwości, ze to już nie maluch ;-)
Czy już Wam mówiłam, że szukamy przedszkola z rozszerzonym programem kaskaderskim? :-)))
Ech, strachu to ten Syn mój nie zna!
Za to ja się strachem żywię, patrząc na te jego wyczyny,,,
No i tyle.
Takie moje Frascati.
W styczniu :-)
O książkach jutro Słowo!
Miłego popołudnia!
Maggie, jakie piękne zdjęcia!!!
OdpowiedzUsuńJak nie Warszawa :)
I to mówi dziewczyna z Warszawy! No, wstydź się, wstydź, droga E.! ;-)))
OdpowiedzUsuńCudny wpis! Taki refleksyjny i nastrojowy! Czytelnicy bardzo dziękują za ten wpis ;D Przyjemnie się czytało i oglądało.Gdybym nie miała kataru po pachy wybiegłabym z domu pospacerować po Frascati! http://1.bp.blogspot.com/-ZYkiYe-VAow/TxfuFMQAOXI/AAAAAAAAEOA/64s-QqvAVto/s1600/b9.jpg a to zdjęcie skojarzyło mi się z ciepłym, szarym, wełnianym szalikiem z warkoczem, aż zamarzył mi się taki ;D
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia. Początkowo myślałam, że są czarno-białe. Niestety nie znam tego uroczego mijesca. Zachwycałam się parkami Berlina a tu się okazuje, że i w naszej stolicy można się czymś zachwycić.
OdpowiedzUsuńmamis (www.mamis.blox.pl)
Piękne zimowe zdjęcia :-)
OdpowiedzUsuńA w górskich butach jest najcieplej, nie ma co kryć ;-))
Lubię takie miejsca bez ludzi, wydają się jakby skrywały tajemnicę, jakąś mroczną historię. I tak jest na Twoich zdjęciach.
OdpowiedzUsuńAż poczytałam o historii Frascati.
Jak mówią babcie, ciepłe buty to podstawa:-)
Pięknie tam, bardzo. Twoje zdjęcia dźwięczą ciszą. I coś w tej zimowej serdeczności chyba jest, też to obserwuję.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi z powodu rękawiczek.
Maggie, no po prostu piękne zdjęcia:))) aż chciało by się tam być:)))i ta cisza- to kocham w zimie.Wszystko wygłuszone śniegiem i takie niezwykłe:)))
OdpowiedzUsuńOj szkoda ,że straciłaś rękawiczki:((( mimo wszystko lepiej chyba stracić dwie niż jedną:))) tak mi się wydaje:)))
Kemotko, to będę miała jeszcze coś dla Ciebie :-) W temacie wełnianych splotów w kamieniu.
OdpowiedzUsuńMamis, berlińskie parki zachwycają, ale te warszawskie nie gorsze. Warszawa w ogóle parkami mocna! Należy docenić :-)
A Ogrody Frascati musisz poznać koniecznie!
Dag, otóż to :-)
Heidi, w dodatku nad całym tamtym kwartałem unosi się duch zagadkowej Willi Pniewskiego ;-) Kiedyś tu o niej pisałam. Zresztą jest na jednym zdjęciu tutaj...
Ybo, stąd dobór utworu dzisiaj ;-)
4URSOUL, jedną straciłam :-( Czyli to tak jakby dwie... Ale w sumie masz rację - lepiej byłoby stracić komplet. Pocieszyć się, że teraz grzeją kogoś innego, a nie takie pojedyncze, bezużyteczne ;-)
Buziaki!
dzieki za spacer. chwile mieszkalam w Warszawie ale nigdy nie bylam :-( PS jak potrzebujesz przeszukac widenskich dystrybutorow rekawiczek to daj znac @ :-)
OdpowiedzUsuńMaggie, dzis w metrze widzialam dziewczyne, nie raczej Pania , ktora miala rekawiczki na sznurku . Usmiechalam sie sama do siebie bo i ja mam tendencje do gubienia rekawiczek wiec pewnie ta Pani rozwiazala sobie problem doszywajac sznurek do rekawiczek :) Nie tylko dzieciakom wypada ;)
OdpowiedzUsuńCo do zdjec, piekne, takie spokojne nie_warszawskie :)
Pozdrawiam.
W Krakowie śniegu już nie ma:( i na moje nieszczęście pada deszcz, bo ja nie gubię rękawiczek, ale parasole. Dziś dwa razy wracałam się do sklepów po kupiony niedawno parasol. Całe szczęście tym razem udało się wrócić razem z nim do domu:)Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na jutrzejszy wpis książkowy.
OdpowiedzUsuńTe fotografie mają moc uspokajania!
OdpowiedzUsuńPięknie tam musi być! Nigdy nie byłam;(
Mogę sobie wyobrazić ten nastrój...
Ja w tym roku zgubiłam już trzy pary;( Pierwszy raz w życiu;) Mocny początek, nie ma co;)
To niesamowite ile dzieci mają w sobie odwagi, są nieustraszone. Niestety z wiekiem u niektórych to mija - ja jestem najlepszym przykładem;)
Dobrej nocy Maggie!
PS A propos wcześniejszego posta - pierwsza stanę w kolejce po twojego audiobooka;)
Maggie jak ty pięknie piszesz! :) A ta zima...tęsknię za taką choć na chwilę :) U nas dżdżyści i z krokusami w tle :)
OdpowiedzUsuńAch, piękny ten park. I piękne Twoje śniezne fotografie.
OdpowiedzUsuńZ każdym kolejnym Twoim wpisem spacerowym coraz bardziej zaczynam lubić Warszawę...
Poproszę więcej No to może pora na tego warszawskiego bloga. Choć z drugiej strony te wpisy świetnie dopełniają całości LZA
Dobrego dnia, C.
Jakoś zupełnie nie znam tego miejsca.
OdpowiedzUsuńChociaż w okolicach Frascati miałam wesele:)
Zawsze mnie śmieszą blogi warszawianek z nabytku. Są takie głupie i puste, aż dziw bierze, że pieniądze, w takim pocie czoła zdobyte, mogą taką sieczkę z mózgu zrobić. Mało jest osób, rozumiejących to miasto, niektórzy wolą w dorobkiewiczowskich kołach się zamykać. Chylę czoło przed Pawłem Althamerem i jemu podobnymi, a za te nabyte "warszawianki" BARDZO PRZEPRASZAM!!!!
OdpowiedzUsuńPiekne zdjecia Maggie i miejsce tez mi sie bardzo podoba.., chyba nigdy tam nie bylam i nie bylo mi nawet znane... Odpowiedz na komentarz tez mi sie podobal, brawo...! M
OdpowiedzUsuń