poniedziałek, 16 stycznia 2012

A u nas...

No i tak dzień za dniem, dzień za dniem...
Gnają, pędzą, biegną.
Ale dni już coraz dłuższe!
Więc jakby czasu na wszystko więcej.

Sypnął śnieg :-)
Nareszcie...
Choć brnąc dziś w zaspach, w głowę zachodziłam, co ja się tak na ten śnieg uparłam ;-)
Bo bywa taki uciążliwy...

Ale jest pięknie.
Krajobraz jakiś taki bardziej konkretny :-)
W końcu przyszedł czas na sanki.
Na orły i nurkowanie w zaspach.
Na bałwany :-)
I bitwy na śnieżki!

Uszczęśliwia mnie ten uroczy zgiełk i szczebiot za oknem - od rana do wieczora! Nawet teraz!
Saneczkowa górka :-) przyciąga tłumy dzieciaków!

Niektórzy, zdaje się, rozpoczęli właśnie ferie.
Nasze 'zimowisko' rozpocznie się dopiero z początkiem lutego...
I zdaje się, że szansa jest na narty spora :-)
W tym roku jeszcze bez M., za to w przyszłym...
Sądząc po zapale, jaki towarzyszy nauce jazdy na łyżwach, liczę na to, że z nartami będzie podobnie!
Ze wszystkich sportowych dyscyplin, narty darzę największą miłością.
Bywały takie czasy, kiedy notorycznie wagarowałam na stoku ;-)
Wieki temu, hahaha! Jeszcze w LO :-)


Jutro będzie coś o książkach.
A na pewno o jednej.
Przy której spłakałam się jak bóbr.
I wzruszyłam jak nigdy...
A jeśli czas pozwoli - pokażę cały swój stosik z szafki nocnej ;-)

No to tyle na razie ;-)

Uśmiałam się potężnie w metrze dzisiaj - M. na widok wsiadającej do wagonu eleganckiej kobiety wystrojonej w długie, wytworne futro (swoją drogą, lepiej by jej pasowała limuzyna!), krzyknął: O! Pani KOT :-)
Faktycznie, tylko ogona jej brakowało, hahaha!

Ach, i jeszcze odkryliśmy, że M. lubuje się w anagramach ;-)
O tym, że psi=śpi, a kap, kap=pak, pak to już pisałam. A teraz olej=eloj ;-)
Itd.
Zabawne :-)

Dzisiaj harce i wygłupy z duetem Małg&Krzyś :-)
A jutro w planach lampka wina z A.
I kino.
'Szpieg' chyba...
Albo 'Rzeź'.
Albo tylko wino.

To jeszcze piosenka.
Bo coś cicho tutaj ostatnio ;-)



Została mi w głowie po obejrzeniu tego filmu.
Który polecam. Choć nie poprawia humoru...
Ani trochę.

Dobrej nocy!
Ja raczę się imbirówką z miodem i cytryną, a za chwilę wskakuję do wanny.
Wróć.
Do wanny wskoczę jak już wrócę ze spaceru z psem :-(
A barrrrrdzo na ten spacer nie mam ochoty.
W przeciwieństwie do psa ;-)

Migawki z minionego piątku.
Z przefajnego popołudnia :-)

11 komentarzy:

  1. Maggie, lubię tę Twoją gonitwę myśli;););)
    Narty kocham - byłam w weekend;) Jak dobrze pójdzie to w ten nadchodzący też;) A takie wagarowanie na nartach to super sprawa;)
    Pozdrawiam ciepło!

    PS Przyjemnej kąpieli Ci zatem życzę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tez lubie twoja gonitwe mysli :-) i muzyke ktora sie dzielisz. Czekam na zdjecie szafki. Pani kot mnie rozbawila. Dzieci maja swietne skojarzenia :-) Udanego wieczoru.

    OdpowiedzUsuń
  3. Aniu, no jeszcze nie trafiłam do tej wanny jak widzisz ;-)
    A wagary na nartach - oj, kiedyś mnie za to pokarało potężną kontuzją na stoku... A miałam pisać klasówkę z matmy w tym czasie, hehe!

    Uściski, Aniu!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ucho od śledzia, niektórzy podobną gonitwę myśli zwą strumieniem świadomości, hehehe!
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  5. Padłam ze śmiechu jak czytałam o pani kot ;D aż męzowi o tym przeczytałam! Dawno nic mnie tak nie rozbawiło, szczególnie jak wyobraziłam sobie jak to musioło wyglądać na żywo!

    OdpowiedzUsuń
  6. Narty, swietna sprawa, plany były na te rok, ale chyba poczekamy do nastepnego...
    Twój Synek juz taaki duzy Maggie!!! Kiedy on tak urósł...fajnie, fajnie ma sie rozumieć;-))
    Serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. bardzo mi się podoba to pierwsze zdjęcie, jaki On już duży!

    OdpowiedzUsuń
  8. Dni niby coraz dłuższe, ale i tak słońce potrafi zajść z nagła o godzinie czternastej. Chociaż na szczęście nie dziś :)
    Wyjazd na narty planujemy w przyszłym roku. W pełnym składzie. W tym jeszcze pozostaniemy przy sankach. Na naszej górce :)
    Pani-Kot, hehe :) Superbohaterka z warszawskiego metra :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pani Kot :)))) Uśmiałam się :) Uwielbiam tą dziecięcą szczerość :)
    A czas pędzi Maggie...u nas też :) Tylko u nas zamiast śniegu krokusy :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kemotko, pani kot się nie śmiała jakoś ;-) za to pozostali pasażerowie tarzali się i dławili śmiechem, haha!

    Agnieszko, no urósł, urósł... Cały czas rośnie...

    Delie, :-)

    Małgosiu, to tak jak my :-)

    Anik, jak to krokusy? w doniczce czy na zewnątrz?

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :-)