Zabawne - moja przygoda z tym kolorem zaczęla się wiosną zeszlego roku... Hormony?
W każdym razie ostatnie miesiące ciąży minęly pod znakiem amarantowej szmizjerki i bladoróżowych bliźniaczków... Wczesniej naprawdę nie przepadalam za rożem. A teraz?
Róż indyjski, róż pudrowy, pompejański, malinowy, fuksja, karmin i cyklamen... Moja szafa. No może tylko parę pólek ;-)
Na srodkowej fotografii - córka naszych przyjaciól.
- Patrz, jaki fajny kamyczek!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Lovely to see this, great idea Magda! I'm looking forward to seeing more photographs and to reading more of your thoughts. We must arrange this skype call sometime!
OdpowiedzUsuńŚlicznie tu! I nie tylko dlatego, że różowo. Bo zdjęciowo i fajowo! I tytuł akuratny, będę tu wracać... bu!
OdpowiedzUsuńhi alex! happy to see you here :-) a co do skype'a to moze w niedziele, ok? usciski olenko...
OdpowiedzUsuńdroga bu! witam wiec serdecznie w moich rozowych progach ;-) i kiedy w koncu ruszamy z tym pianinem, co? pani profesor gotowa ;-)
OdpowiedzUsuńale ... że niby po ciąży Ci tak "odbiło" na punkcie różu? Wiesz, co mi "się stało" po urodzeniu Jagny (no, nie tak od razu, ale teraz, 2 lata po porodzie)? Zapragnęłam szpilek, spódnic, sukienek! Maluje się, zakładam "dyndające" kolczyki! ... tak kobieco. Oczywiście, jak można się domyśleć, wcześniej nic z tym rzeczy nie założyłabym na siebie ... a teraz? hmmmm ...
OdpowiedzUsuńno wlasnie - hmmmmmm... :-) nic dodac, nic ujac... czyli co? to nie koniec rewolucji w mojej szafie?
OdpowiedzUsuńmasz tą przewagę nad moją "wariacją", że paleta kolorów nie kończy się na różu. A ja? Szpilki to szpilki, spódnica to spódnica. Nic nowego nie wymyślę ... O. w dresach zacznę chodzić! to by była zupełnie całkowicie niespodziewanie dziwna zmiana! Tym bardziej, że w pracy wyglądałabym śmiesznie! heh .... no, ale kolory tez dodaję, bo zima to jakoś tak zawsze czarny się kręcił koło mnie i ciesze się niezmiernie, że już wiosna i kolory do mnie trafiają. Spokojnie, nieśmiało, ale jednak SĄ!
OdpowiedzUsuń