środa, 21 kwietnia 2010

Sny...



Takie wieczory lubię...
Hamakowe zasypianki. Kolysanie z Putumayo... Zasnęli - starszy i mlodszy. Ojciec i syn.

***

A ja chwilkę temu wrocilam ze spaceru - zrobilo sie naprawde zimno.
Zalozylam rekawiczki... Szczyt perwersji - w kwietniu...
Ale nawet sie ucieszylam - smutno mi bylo kiedy odkladalam je z rzeczami zimowymi...
A tu proszę - wielki come back :-)
Ukochane. Oliwkowe. Dluuuugie...
Porzucone gdzies w taksowce i prędko odkupywane. Musialy być takie same!
Zmykam - czeka mnie upojny wieczor z Anne Fadiman ;-) Lata temu gdzies dorwalam jej Ex libris - uwielbiam czytac sobie o czytaniu... A rozdzial o natrectwach redaktorow - rozczulajace!
Ale teraz zabieram się za Eseje poufale.
W ogole i w szczegole...
Zatem dobranoc...

3 komentarze:

  1. Magiczne. Piękna chwila pięknie uchwycona.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Ewo, miło Cię tu widzieć... Zaglądam do Ciebie regularnie - tam dopiero chwil magicznych pełno... Wszystkie pięknie uchwycone :-)
    Dziękuję za miłe słowa... Do zobaczenia...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też zasypiam ostatnia. Jak widać:)
    Piękne to zdjęcie. Taki spokój.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :-)