wtorek, 5 października 2010
Niedziela. Z Delie.
A z Delie było tak:
- spotkałyśmy się w Kasztanowej Alei – kasztanów jak na lekarstwo – wszystkie wyzbierane – wobec czego Chłopiec zadowolić musiał się zaledwie dwoma :-( z czego jeden zapodział się gdzieś po drodze…
- na placu zabaw (o dziwo!) tłumy, więc popędziliśmy na nasz ulubiony pomost i tam upłynęły nam błogie, słoneczne kwadranse: M., urzeczony, oswajał hulajnogę chłopca (Tak! Już taką zamówiliśmy! :-) Będzie na zimę jak znalazł, haha!) a Chłopiec złowił całe mnóstwo ryb liściastych na drewnianą wędkę… No a my - po prostu rozmawiałyśmy, rozmawiałyśmy, rozmawiałyśmy… O czym? O wszystkim! Z rzadka przysiadając na ławeczce, niestety… Częściej gnając w kierunku rozpędzonych w stronę stawu Dzieci ;-)
- a potem minęły nam kolejne kwadranse w zupełnie odjazdowej pijalni soków :-) Namalowane kredką oczy na kultowych taboretach Eero Aarnio są podobno dziełem Chłopca ;-) Duży talent!!! No i fajnie się nam siedziało w tym wnętrzu tak w ogóle… Nie wspominając o naprawdę znakomitych koktajlach :-) Bardzo jestem ciekawa tych wnętrzarskich zdjęć, no bo Delie oczywiście nie ustawała w pstrykaniu :-) Oh I like it!
Szczerze mówiąc, osłupiałam zerkając po naszym spotkaniu na zegarek… Nawet nie wiem kiedy te godziny zleciały? No to co? Do następnego!
I dzięki za książkę :-) Zapomniałam w końcu upomnieć się o tę dedykację… To następnym razem!
Ja zdjęć nie robiłam, ale te chyba dobrze ilustrują nastrój tamtego przed- i popołudnia!
A po spotkaniu pognaliśmy na rowerach do Wilanowa. Zapomniałam chyba tu wspomnieć, że nasz M. uwielbia rowerowe wycieczki! A najbardziej podskakiwanie na krawężnikach…
Miłego dnia!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O, ja już sobie przygotowałam wpis z tego spotkania. I wkrótce zamieszczę:))) I muszę Ci powiedzieć, że użyłam dokładnie tych samych wyrażeń-niektórych. I teraz nie wiem czy plagatu nie będzie i czy ich nie pozmieniać. Ale numer:)))
OdpowiedzUsuńBardzo miło spędza się z Tobą czas:)
I wzajemnie, Delie :-)
OdpowiedzUsuńI nie zmieniaj nic a nic - chętnie przeczytam wersję A :-)
Psiak też zamówiony - na razie w wersji mini! Dla M.
Fajnie:) Hulajnoga na pewno się sprawdzi. A jaki kolor psiaka? Stawiam na biały:)))
OdpowiedzUsuńMo pewnie!
OdpowiedzUsuńTzn. no pewnie!
OdpowiedzUsuńRozdzieliłam zdjęcia na dwa wpisy. Nie da się w jednym. Inna energia.
OdpowiedzUsuńLubię takie spotkania ;) I słoneczne popołudnia. I soki lubię. A tego odjazdowego miejsca nie znam, więc może kiedy będę następnym razem w stolicy nadrobię zaległości. Udanego dnia!
OdpowiedzUsuńEwo, to nowe miejsce, ale polecam!
OdpowiedzUsuńale Wam dobrze ... ech. Ja tez tak chcę!
OdpowiedzUsuńniech mnie ktoś przygarnie i przytuli i na taki spacer zabierze! łaaaa ..
buziam
Ewo, to następnym razem idziemy we trójkę :-) Plus Dzieci!!! Soki pyszne!!! Wczoraj skusiłam się na kolejny!!!
OdpowiedzUsuńMagda, no to pakuj się raz dwa, bierz Jagnę i do Wwy - przygarniemy, przytulimy, na spacer weźmiemy, soikiem napoimy :-) Trzymaj się!
I my chętnie dołączyłybyśmy. ;) Ponownie zazdrościmy. :)
OdpowiedzUsuńNie możemy doczekać się, kiedy i Z. będzie można wziąć na rower i pojechać w siną dal. W dolinie Wisły pięknie u nas o każdej porze roku i droga przyjemna - pozbawiona aut. Jeszcze trochę...
Gorące pozdrowienia,
I.
Oj Ivi, zawsze zapraszamy :-)
OdpowiedzUsuńA nawet się nie obejrzysz kiedy będziecie wszyscy śmigać na rowerach... Pamietam kiedy mój mąż kupił M. fotelik rowerowy - wydawało mi się to szaleństwem! No bo kiedy to będzie? A jeździmy już od wiosny :-)
Dolina Wisły - pięknie tam musi być... My się jutro wybieramy do Kazimierza :-)
Ale mialyscie fajne spotkanie, ja soki tez badzo lubie a takie godzinne pogawedki jeszcze bardziej... :-) Ciekawa jestem czy jak tez kiedys ponownie odwiedzie Warszawe, nie bylam w stolicy juz dobrych kilka lat...
OdpowiedzUsuńMilego dnia zycze i udabnego pobytu w Kazimierzu... M
hahaha no to może i ja się załapię jak będę w Wawie? ;)
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na fotorelację Delie :) Super takie jesienne spotkanie :)
Dziewczyny, to musimy się zgrać i grupą ruszyć w stolicę!:))) Proponuję dzieci powierzyć ojcom na ten czas;)
OdpowiedzUsuńJestem ZA!!!!!!! Szykujcie się na wiosne, Dziewczyny! I ojcowie ;-)
OdpowiedzUsuńAnik, ten nosek to po Dziadku - moim Tacie ;-) Tez miaam podobny jako Dziecko, ale dzis wyglada inaczej.