poniedziałek, 11 kwietnia 2011

O (nie)właściwym doborze argumentów ;-) No i pies...

Jeszcze kawałek wstecz…
Porządkuję zdjęcia i stąd trochę tu zaległych…

Późna jesień w ogrodzie Przyjaciół…
M. i Cyrus :-) Pełna komitywa…
W temacie pozostając: wczoraj proszę M., żeby nie wkładał nogi do psiej miski (!) z wodą, bo zmoczy buciki… Mój błąd – powinnam postarać się o lepszy argument… Że to mało uprzejme, że Filip w talerzyku M. łap swoich nie nurza…
Bo ten, który akurat wybrałam, sprawił, że M. natychmiast pobiegł po kalosze, wsunął je na stopy i… dalej moczyć nogi w misce psa!!!
Jasna sprawa!
Stanęłam z rozdziawioną buzią tylko...

W ogóle z kaloszami przedziwna rzecz – uparcie nosi je po mieszkaniu… O innych butach póki co możemy zapomnieć…
Jakaś moda na gumowe obuwie ostatnio ;-) M. jak widać na bieżąco, hehe!

Weekend wyśmienity :-)
Ze względu na hulający wiatr (oj, wiało!) zmieniliśmy plenery na wnętrza...
Choć i pospacerować się udało!
I wybraliśmy się na Somewhere… Nie wiem, jak to powiedzieć, ale uważam ten film Sofii Coppoli za co najmniej marny :-(
Bardzo, ale to bardzo mi się nie podobał. Dalekie, bardzo dalekie echa Lost In Translation (który to film zresztą bardzo lubię!) – a poza tym nic… Kompletna pustka, kompletnie niezagospodarowana przestrzeń… Umordowałam się tylko...


A poza tym – tak w skórce telegraficznym – sobotnia kawa z A., niedzielne spotkanie z Hanią i jej rodzicami, wczoraj pół nocy z Dziewczynami, duża blacha carrot cake i tuzin czekoladowych muffinów z malinami, wiosenne śniadania, kiełki i rzodkiewka… Kino, książka, zaległa prasówka…Trochę nowej muzyki, dużo tańca, a dzisiaj od rana to.
Zasłuchani, zachwyceni – gorąco Wam polecamy!
I bardzo pięknie dziękujemy! Bo to był prezent dla M. :-)
Posłuchajcie chociaż fragmentów!

A ja walczę z upiornym bólem pleców :-(
Wrrrrr…

17 komentarzy:

  1. Piękny ten pies:) A za namar wielkie dzięki raz jeszcze:)
    Ciao (ciało)!

    OdpowiedzUsuń
  2. PS This is NY jest z Barnes&Nobles:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem :-) Mówiłaś!

    Ciao :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Już nie pamiętam co mówię, a co nie.
    Słabo:)

    OdpowiedzUsuń
  5. jakie fajne zdjęcia! a nam się marzy kot-przytulanka :)
    z tymi kaloszami jest coś na rzeczy, Jaromir też lubi je zakładać właśnie w domu! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. moja Jagna tez najlepiej to by kaloszy nie ściągał :) coś w tym jest ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Miałam takie same odczucia co do "Somewhere", rozczarowanie i wynudzenie, dłużyzny, którym brak głębi. "Lost in translation" też bardzo lubię i wcześniejszy "Virgin suicides":)

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękny pies! Starsza Siostra zabrałaby go do domu ;) Albo zostałaby z nim gdziekolwiek. Kalosze w domu niekoniecznie, ale za to crocsy non stop. Pełne uzależnienie, choć trochę jeszcze za duże, choć miały być na lato... Żadnej argument nie jest dobry. Reakcja M. na Twoje argumenty mistrzowska!

    OdpowiedzUsuń
  9. No uśmiałam się strasznie! :)) Argumentacja słabiutka, reakcja M. bezbłędna!! :)
    A wierszyki fajne, choć jakoś nie wiem dlaczego nie przepadam za wykonaniami starszego pana Stuhra...może dlatego że ciągle mam w głowie osła ze Shreka ;) Sama nie wiem :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Pies bardzo, bardzo podobny do naszego Edisona - nawet jak na goldena wyjątkowo podobny - mogę porównać, bo dużo mamy w okolicy goldenów i labów, bo to miejsce pełne normalnych ludzi na poziomie, dlatego prawie nie mamy pitbuli, mastifów etc, brrr. Nasz jest wymarzonym kompanem dla N i wcieleniem łagodności:-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jesteś kolejną osobą, którą Somewhere nie podobał się, a ja chyba jedyną, której podobał się ;D Ja miałam także bardzo udany weekend, sobota w Krakowie,niedziela leniwie w domu i chwilę poza domem ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Przepiękny Pies.
    Można się w nim zakochać. Mogłabym się do niego tulić cały dzień! :)
    Niech plecy wracają do normy!

    OdpowiedzUsuń
  13. F. jakiś smutny... Martwi się pewnie Twoimi plecami!
    bu

    OdpowiedzUsuń
  14. Hahah! uśmiałam się z tych kaloszy. Mądrala z tego Twojego M. ;))) Faktycznie musisz rozważnie dobierać argumenty ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Enchocolatte, najwidoczniej coś jest na rzeczy ;-)

    Magdo, jw. ;-)

    Patrycjo, tak, 'Virgin Suicides' też lubię... Fajnie ktoś powiedział, że 'Somewhere' to jak ponowna (i nieudana) próba napisania tej samej piosenki... Kompletnie nic ten film nie wniósł...

    Ewo, u nas crocsy zamiennie z kaloszami ;-) Za duże, zielone!

    Anik, tak, ten osioł się za biednym p. Stuhrem wlecze... ;-) Jednak tutaj obaj panowie S. są wyśmienici!!!

    Aniu, Edison - piękne imię dla psa... Że wcielenie łagodności to prawda - to typowe dla tej rasy... My mamy w domy myśliwca (wyżła) i ma zupełnie inny temperament - ale trzyma sztamę z M. na szczęście ;-)

    Kemotko, ale fajnie... Kraków! Jak ja za nim tęsknię!!!

    Polko, dzięki :-)

    Bu, ależ to nie jest F. ;-)))

    Owieco, :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja spedzilam w nim zaledwie kilka chwil, ale rozbudzil na nowo moja ochote na spedzenie w nim znacznie dluuzszych chwil ;) Zwlaszcza, ze tam juz wiosna na calego - kwitly magnolie i bylo duzo bardziej zielono niz w Warszawie. Zatem w maju na pewno ponownie sie do niego wybiore.

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak to nie F.? To może Ph.? To ja już nie wiem...
    bu

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :-)