Dziś wyjechała Mama.
Pusto jakoś…
I poczułam się mocno ‘osierocona’ ;-)
Zawsze tak mam…
Jakiś problem z odcięciem pępowiny najwyraźniej… Kiedy Mama w pobliżu, czuję się jakaś taka ‘zaopiekowana’ :-) Pod każdym względem. Bardzo to miłe uczucie…
Kiedy wyjeżdża, na powrót zaczynam odczuwać ciężar nieboskłonu na moich barkach…
Niesamowite…
M. i Babcia R. - uwielbienie. W obie strony ;-)
Babi – tak mówi o Babci…
Mimi - tak mówi o sobie :-)
Babcia mówi głównie ACH!
I OCH! ;-)
I obsypuje całusami!
Kolejne spotkanie z Babi za niecałe dwa tygodnie…
Fajnie mieć tak Mamę tutaj. Przy sobie…
Istnieją dobre strony ‘uczuć na odległość’ ;-) ale i minusów szereg… Teraz to widzę dużo wyraźniej…
I jakoś mi żal… Tych przeszło trzystu kilometrów pomiędzy.
Choć myślę sobie, że wcale niełatwo być córką silnej kobiety… Kiedyś sporo wojowałyśmy ;-) A dziś?
Dziś widzę, ile tej siły otrzymuję za każdym razem. Otrzymujemy. Każdego dnia. Ile czerpię z Jej mocy…
Z Jej odwagi, hartu ducha i życiowej energii To bezcenne!
I bardzo to sobie cenię. Najbardziej w świecie…
***
Wydaje mi się, ze muszę trochę odpocząć…
Z tym mam chyba największy kłopot. Bo straciłam ostatnio naturalną umiejętność wypoczywania… To spory problem. Trudność to wielka dla mnie, żeby się choć trochę ‘zresetować’… W głowie plątanina myśli, stres i poczucie obowiązku... Czasem irracjonalne. Nie potrafię się wyciszyć. Ani wyspać. Zaczynam odczuwać tego skutki. Niedobre…
Muszę sobie jakoś z tym poradzić…
Wczoraj kino. ‘The Tree of Life’ (Drzewo życia) Terrence'a Mallicka.
I nie wiem, co mam napisać o tym filmie…
Bo sporo osób wyszło z kina po kwadransie… Naprawdę!
Mnie ten film w pewien sposób ‘oczyścił’- oglądałam w jakimś dziwnym uniesieniu i zachwycie…
W odrętwieniu.
Oszołomiła mnie narracja…
Film wielce - nie wiem, jak to określić - polifoniczny. A może raczej - poemat... Albo requiem.
Zupełnie niepretensjonalny. Choć wielce wysmakowany.
Film wielce - nie wiem, jak to określić - polifoniczny. A może raczej - poemat... Albo requiem.
Zupełnie niepretensjonalny. Choć wielce wysmakowany.
Dawno w kinie nie widziałam czegoś tak INNEGO…
I doświadczyłam podczas seansu bardzo wielu emocji.
I zmarzłam okrutnie ;-)
I nie mogłam pohamować łez… Jakoś tak… Choć nie jest to film ‘łzawy’. A może jest? Nie wiem…
Ale warto…
Jednak ostrzegam: prolog do filmu wyjątkowo długi… Ale scena ‘aktu łaski’ z tego prologu jest właśnie tą, która na długo zostanie mi w pamięci… Na zawsze?
Film jako medytacja...
Nie każdego zachwyci, to pewne...
Film jako medytacja...
Nie każdego zachwyci, to pewne...
***
Ostatnie dni jakoś zlały się w cykl poranków i wieczorów…
Więcej miałam czasu dla siebie.
Którego wcale nie wykorzystałam należycie.
Trudno.
To też potrzebne… Garść refleksji i bezczynność pod stuletnimi sosnami…
Jakaś książka.
Więcej pracy.
I więcej ciszy.
Trochę tylko słów…
Trochę liter…
Trochę dźwięków…
Ptasi szczebiot o brzasku.
Bezsenność.
Deszcz.
Poczucie bezpieczeństwa.
Poczucie bezpieczeństwa.
I zagrożenia.
Naraz.
To wszystko.
Zaraz jadę odebrać M. od drugiej Babci… Pojechał tam na całe popołudnie :-)
A ja nad Świder. Na chwilkę… Na dziką plażę. Którą kiedyś tam pokazał mi Tatuś M.
I w drodze powrotnej kupiłam nową płytę Agi Zaryan.
Już wiem, że cudną :-)
Spokojnego wieczoru!
Przed nami duuuży tydzień.
Życzcie mi powodzenia ;-)
PS W 'Drzewie życia' usłyszycie niesłychanie piękny, niesłychanie potężny temat 'Lacrimosa'. Moje czujne ucho dobrze wskazało na Zbigniewa Preisnera :-) Jakoś nieszczególnie cenię jego muzykę (poza tematem do 'Trzech kolorów' KK - z sentymentu chyba), ale tutaj wydała mi się bardzo poruszająca. Doskonała wręcz!
To jest ten temat.
Piękne!
***
Update:
I jeszcze jedno PS - bo wciąż rozmyślam o filmie... Niejednokrotnie o śmierci ktoś powie, że to Bóg zabiera...
Czy ja wiem?
Czasem myślę, że jest zupełnie odwrotnie - że śmierć bliskiej osoby (szczególnie chyba dziecka) potrafi nam zabrać Boga... O ile w Boga wierzyliśmy...
Chyba też o tym był ten film.
I jeszcze, że scena finałowa obezwładniła mnie kompletnie. Chyba nigdy czegoś podobnego nie widziałam...
DKF sobie tu urządziłam :-) I salon rozważań metafizycznych...
Już ani słowa! Obiecuję!
Ale chciałam się tą myślą podzielić z Wami. Musiałam...
PS W 'Drzewie życia' usłyszycie niesłychanie piękny, niesłychanie potężny temat 'Lacrimosa'. Moje czujne ucho dobrze wskazało na Zbigniewa Preisnera :-) Jakoś nieszczególnie cenię jego muzykę (poza tematem do 'Trzech kolorów' KK - z sentymentu chyba), ale tutaj wydała mi się bardzo poruszająca. Doskonała wręcz!
To jest ten temat.
Piękne!
***
Update:
I jeszcze jedno PS - bo wciąż rozmyślam o filmie... Niejednokrotnie o śmierci ktoś powie, że to Bóg zabiera...
Czy ja wiem?
Czasem myślę, że jest zupełnie odwrotnie - że śmierć bliskiej osoby (szczególnie chyba dziecka) potrafi nam zabrać Boga... O ile w Boga wierzyliśmy...
Chyba też o tym był ten film.
I jeszcze, że scena finałowa obezwładniła mnie kompletnie. Chyba nigdy czegoś podobnego nie widziałam...
DKF sobie tu urządziłam :-) I salon rozważań metafizycznych...
Już ani słowa! Obiecuję!
Ale chciałam się tą myślą podzielić z Wami. Musiałam...
Życzę Ci POWODZENIA!
OdpowiedzUsuńI czucia się zaopiekowaną mimo 300 km.
I cudowny ten mobil na brzozie.
Ja się właśnie wczoraj brzozie przyglądałąm, bo mam w głowie pomysł na... sama nie wiem jak to nazwać...gałąź brzozową upstrzoną kolorowymi zurawiami origami na nitkach, tak ikebana? nie wiem jak to nazwać?
:)
Maggi :) dzika plaża nad Świdrem ? Gdzie?
OdpowiedzUsuńFilm o którym pisałaś również jest na mojej liście i po tym co napisałaś pójdę tym bardziej :) bo wiele osób właśnie twierdzi, że film zdecydowanie do odrzucenia na rzecz czegoś lżejszego ...
Rzecz dla M - cudowna :)
I życzę powodzenia :)
O ja, ale fajny ten mobil. Swietnie wyszedl :) Maggie, a wiesz ja Ci mamy zazdroszcze tak blisko. Fajnie, ze macie taki Wasz czas razem. Uczucie "zaopiekowania" i mi jest znane i bardzo to lubie:)
OdpowiedzUsuńMilego i udanego tygodnia. No i powodzenia:)
Enchocolatte, już mnie ta Twoja myśl zachwyciła... Ta o 'ikebanie' :-)
OdpowiedzUsuńI dzięki!
eWo, nad Świdrem ;-)
Sekret, ale mogę Ci go zdradzić - via @ :-)
Mam nadzieję, że nie przeklniesz mnie po seansie... Daj znać, czy się podobał!!!
I dzięki!
Agnieszko, czas razem - bezcenny! Coraz bardziej to dostrzegam. I doceniam!
Dobrego tygodnia- wzajemnie :-)
Maggie, filcowy mobil piękny - mamy też taki z kuleczek, ale masowej produkcji niestety;)
OdpowiedzUsuńW temacie mam to chyba ostatnio rozmawiałyśmy, prawda?:)
A film po tym co napisałaś, mam ochotę obejrzeć jeszcze bardziej niż wcześniej. Będzie mi się podobał, tak mi się wydaje.
Lacrimosa. Piękne.
PS Na film idę jutro.
OdpowiedzUsuńDelie, rozmawiałyśmy :-)
OdpowiedzUsuńTen Wasz mobil chyba gdzieś widziałam - nie ukrywam, że mnie zainspirował ;-)
I daj znać jutro! Bardzo jestem ciekawa Twojego odbioru.
Lacrimosa - ja (nomen omen) zawsze zalewam się łzami przy takich utworach ;-) Ech, beznadziejna jestem...
Fajne te nogi Twoje ;-)
OdpowiedzUsuńTę plażę nad Świdrem to chyba znam (o ile nie ma tam więcej takich dzikich plaż).
OdpowiedzUsuńKulki bardzo mi się podobają.
A co do filmów metafizycznych - mam całkiem uzasadnioną obawę, że bym... usnęła. W dawnych czasach, ambitnego repertuaru i uczęszczania na Akademię Filmową, odpadałam na co wolniejszym montażu, strach co by było teraz;)
I jeszcze poprzedni wpis. Enigmatyczne co piszesz, ale kojarzy mi się to z takim ogólnym niepokojem około trzydziestkowym, który obserwuje wokół siebie. "Że znaleźliśmy się w wieku, trudna rada, gdy się człowiek przestał dobrze zapowiadać":)Dla mnie pociechą jest myśl, że może wobec tego coraz mniej trzeba będzie się spinać...
Mobile - klasa! Eko i hand made 100%.
OdpowiedzUsuńMaggie, jak Twoja Mama tutaj zagląda to zapewne wzrusza się ogromnie. Pięknie napisane.
Filmu jestem ciekawa, nawet bardzo.
Podoba mi się "salon rozważań metafizycznych". ;)
ale ładne kolorowe kuleczki!
OdpowiedzUsuńMaggie przepiękny mobile! :) Takie z duszą :)
OdpowiedzUsuńA babcia na odległośc...coś o tym wiemy :( Mam ciągły niedosyt babci, jej obecności w życiu Glusia....Ale lipiec będzie nasz - całe 5 tygodni podzielone między PL i wyspę z babcią! :)
A uciekający czas...no tak...coś w tym jest ;)
Nie mogę się doczekać zobaczenia Tree of Life, b. lubię styl Terence'a Mallicka. Po Twoim wpisie wiem, że się nie zawiodę.
OdpowiedzUsuńSwietny mobil zrobilas, bardzo mi sie podoba i bardzo jestem ciekawa nowej plyty, czy to jest ta z wierszami Milosza... jezeli faktycznie taka dobra to poprosze mame zeby mi kupila...! a filmu nie widzialam wiec wszystko jeszcze przed nami... M
OdpowiedzUsuń