niedziela, 19 czerwca 2011

Trochę metafizyki... I mały update :-)

Mobil dla M.
Trochę późno, bo to chyba idealna zabawka dla niemowląt…
Co tam!
Sama go zrobiłam :-)
Przed chwilką!
Na kawałku brzozy z ogrodu. Najmilszego ogrodu… Mojego dzieciństwa :-)

Dla M.
I jeszcze zdążyłam obfotografować w popołudniowych promieniach ;-)
Dziś wyjechała Mama.
Pusto jakoś…
I poczułam się mocno ‘osierocona’ ;-)
Zawsze tak mam…
Jakiś problem z odcięciem pępowiny  najwyraźniej… Kiedy Mama w pobliżu, czuję się jakaś taka ‘zaopiekowana’ :-) Pod każdym względem. Bardzo to miłe uczucie…
Kiedy wyjeżdża, na powrót zaczynam odczuwać ciężar nieboskłonu na moich barkach…
Niesamowite…

M. i Babcia R. - uwielbienie. W obie strony ;-)
Babi – tak mówi o Babci…
Mimi - tak mówi o sobie :-)
Babcia mówi głównie ACH!
I OCH! ;-)
I obsypuje całusami!

Kolejne spotkanie z Babi za niecałe dwa tygodnie…

Fajnie mieć tak Mamę tutaj. Przy sobie…
Istnieją dobre strony ‘uczuć na odległość’ ;-) ale i minusów szereg… Teraz to widzę dużo wyraźniej… 
I jakoś mi żal… Tych przeszło trzystu kilometrów pomiędzy.
Choć myślę sobie, że wcale niełatwo być córką silnej kobiety… Kiedyś sporo wojowałyśmy ;-) A dziś?
Dziś widzę, ile tej siły otrzymuję za każdym razem. Otrzymujemy. Każdego dnia. Ile czerpię z Jej mocy… 
Z Jej odwagi, hartu ducha i życiowej energii To bezcenne!
I bardzo to sobie cenię. Najbardziej w świecie…

***


Wydaje mi się, ze muszę trochę odpocząć…
Z tym mam chyba największy kłopot. Bo straciłam ostatnio naturalną umiejętność wypoczywania… To spory problem. Trudność to wielka dla mnie, żeby się choć trochę ‘zresetować’… W głowie plątanina myśli, stres i poczucie obowiązku... Czasem irracjonalne. Nie potrafię się wyciszyć. Ani wyspać. Zaczynam odczuwać tego skutki. Niedobre…
Muszę sobie jakoś z tym poradzić…

Wczoraj kino. ‘The Tree of Life’ (Drzewo życia) Terrence'a Mallicka.
I nie wiem, co mam napisać o tym filmie…
Bo sporo osób wyszło z kina po kwadransie… Naprawdę!
Mnie ten film w pewien sposób ‘oczyścił’- oglądałam w jakimś dziwnym uniesieniu i zachwycie…
W odrętwieniu.
Oszołomiła mnie narracja…
Film wielce - nie wiem, jak to określić - polifoniczny. A może raczej - poemat... Albo requiem.
Zupełnie niepretensjonalny. Choć wielce wysmakowany.
Dawno w kinie nie widziałam czegoś tak INNEGO…
I doświadczyłam podczas seansu bardzo wielu emocji.
I zmarzłam okrutnie ;-)
I nie mogłam pohamować łez… Jakoś tak… Choć nie jest to film ‘łzawy’. A może jest? Nie wiem…
Ale warto…
Jednak ostrzegam: prolog do filmu wyjątkowo długi… Ale scena ‘aktu łaski’ z tego prologu jest właśnie tą, która na długo zostanie mi w pamięci… Na zawsze?
Film jako medytacja...
Nie każdego zachwyci, to pewne...

***


Ostatnie dni jakoś zlały się w cykl poranków i wieczorów…
Więcej miałam czasu dla siebie.
Którego wcale nie wykorzystałam należycie.
Trudno.
To też potrzebne… Garść refleksji i bezczynność pod stuletnimi sosnami…
Jakaś książka.
Więcej pracy.
I więcej ciszy.
Trochę tylko słów…
Trochę liter…
Trochę dźwięków…
Ptasi szczebiot o brzasku.
Bezsenność.
Deszcz.
Poczucie bezpieczeństwa.
I zagrożenia.
Naraz.
To wszystko.

Zaraz jadę odebrać M. od drugiej Babci… Pojechał tam na całe popołudnie :-)
A ja nad Świder. Na chwilkę… Na dziką plażę. Którą kiedyś tam pokazał mi Tatuś M.
I w drodze powrotnej kupiłam nową płytę Agi Zaryan.
Już wiem, że cudną :-)

Spokojnego wieczoru!

Przed nami duuuży tydzień.
Życzcie mi powodzenia ;-)

PS W 'Drzewie życia' usłyszycie niesłychanie piękny, niesłychanie potężny temat 'Lacrimosa'. Moje czujne ucho dobrze wskazało na Zbigniewa Preisnera :-) Jakoś nieszczególnie cenię jego muzykę (poza tematem do 'Trzech kolorów' KK - z sentymentu chyba), ale tutaj wydała mi się bardzo poruszająca. Doskonała wręcz!

To jest ten temat.

Piękne!

***

Update:
I jeszcze jedno PS - bo wciąż rozmyślam o filmie... Niejednokrotnie o śmierci ktoś powie, że to Bóg zabiera...
Czy ja wiem?
Czasem myślę, że jest zupełnie odwrotnie -  że śmierć bliskiej osoby (szczególnie chyba dziecka) potrafi nam zabrać Boga...  O ile w Boga wierzyliśmy...
Chyba też o tym był ten film.

I jeszcze, że scena finałowa obezwładniła mnie kompletnie. Chyba nigdy czegoś podobnego nie widziałam...

DKF sobie tu urządziłam :-) I salon rozważań metafizycznych...
Już ani słowa!  Obiecuję!
Ale chciałam się tą myślą podzielić z Wami. Musiałam...

14 komentarzy:

  1. Życzę Ci POWODZENIA!
    I czucia się zaopiekowaną mimo 300 km.
    I cudowny ten mobil na brzozie.
    Ja się właśnie wczoraj brzozie przyglądałąm, bo mam w głowie pomysł na... sama nie wiem jak to nazwać...gałąź brzozową upstrzoną kolorowymi zurawiami origami na nitkach, tak ikebana? nie wiem jak to nazwać?
    :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Maggi :) dzika plaża nad Świdrem ? Gdzie?
    Film o którym pisałaś również jest na mojej liście i po tym co napisałaś pójdę tym bardziej :) bo wiele osób właśnie twierdzi, że film zdecydowanie do odrzucenia na rzecz czegoś lżejszego ...
    Rzecz dla M - cudowna :)
    I życzę powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O ja, ale fajny ten mobil. Swietnie wyszedl :) Maggie, a wiesz ja Ci mamy zazdroszcze tak blisko. Fajnie, ze macie taki Wasz czas razem. Uczucie "zaopiekowania" i mi jest znane i bardzo to lubie:)
    Milego i udanego tygodnia. No i powodzenia:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Enchocolatte, już mnie ta Twoja myśl zachwyciła... Ta o 'ikebanie' :-)
    I dzięki!

    eWo, nad Świdrem ;-)
    Sekret, ale mogę Ci go zdradzić - via @ :-)
    Mam nadzieję, że nie przeklniesz mnie po seansie... Daj znać, czy się podobał!!!
    I dzięki!

    Agnieszko, czas razem - bezcenny! Coraz bardziej to dostrzegam. I doceniam!
    Dobrego tygodnia- wzajemnie :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Maggie, filcowy mobil piękny - mamy też taki z kuleczek, ale masowej produkcji niestety;)
    W temacie mam to chyba ostatnio rozmawiałyśmy, prawda?:)
    A film po tym co napisałaś, mam ochotę obejrzeć jeszcze bardziej niż wcześniej. Będzie mi się podobał, tak mi się wydaje.

    Lacrimosa. Piękne.

    OdpowiedzUsuń
  6. Delie, rozmawiałyśmy :-)
    Ten Wasz mobil chyba gdzieś widziałam - nie ukrywam, że mnie zainspirował ;-)
    I daj znać jutro! Bardzo jestem ciekawa Twojego odbioru.

    Lacrimosa - ja (nomen omen) zawsze zalewam się łzami przy takich utworach ;-) Ech, beznadziejna jestem...

    OdpowiedzUsuń
  7. Tę plażę nad Świdrem to chyba znam (o ile nie ma tam więcej takich dzikich plaż).

    Kulki bardzo mi się podobają.

    A co do filmów metafizycznych - mam całkiem uzasadnioną obawę, że bym... usnęła. W dawnych czasach, ambitnego repertuaru i uczęszczania na Akademię Filmową, odpadałam na co wolniejszym montażu, strach co by było teraz;)

    I jeszcze poprzedni wpis. Enigmatyczne co piszesz, ale kojarzy mi się to z takim ogólnym niepokojem około trzydziestkowym, który obserwuje wokół siebie. "Że znaleźliśmy się w wieku, trudna rada, gdy się człowiek przestał dobrze zapowiadać":)Dla mnie pociechą jest myśl, że może wobec tego coraz mniej trzeba będzie się spinać...

    OdpowiedzUsuń
  8. Mobile - klasa! Eko i hand made 100%.

    Maggie, jak Twoja Mama tutaj zagląda to zapewne wzrusza się ogromnie. Pięknie napisane.

    Filmu jestem ciekawa, nawet bardzo.
    Podoba mi się "salon rozważań metafizycznych". ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. ale ładne kolorowe kuleczki!

    OdpowiedzUsuń
  10. Maggie przepiękny mobile! :) Takie z duszą :)
    A babcia na odległośc...coś o tym wiemy :( Mam ciągły niedosyt babci, jej obecności w życiu Glusia....Ale lipiec będzie nasz - całe 5 tygodni podzielone między PL i wyspę z babcią! :)
    A uciekający czas...no tak...coś w tym jest ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie mogę się doczekać zobaczenia Tree of Life, b. lubię styl Terence'a Mallicka. Po Twoim wpisie wiem, że się nie zawiodę.

    OdpowiedzUsuń
  12. Swietny mobil zrobilas, bardzo mi sie podoba i bardzo jestem ciekawa nowej plyty, czy to jest ta z wierszami Milosza... jezeli faktycznie taka dobra to poprosze mame zeby mi kupila...! a filmu nie widzialam wiec wszystko jeszcze przed nami... M

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :-)