poniedziałek, 12 września 2011

Kawa czy herbata?


Kawa czy herbata?

Jedno i drugie... Na zmianę :-)
Herbaty ostatnio nawet więcej, bo i jesień bliżej, i jakoś tak po prostu...Poza tym nasza maszyna do espresso wylądowała w serwisie :-( ale za to odkryłam na nowo naszą wysłużoną kawiarkę Bialetti :-) 
I służy nam, służy w zastępstwie...


Weekend jak to u nas - lekki chaos ;-) i moc atrakcji - a więc najpierw goście, goście, goście... Potem pierwsze urodziny Tosi :-) A wydawało się, że to wczoraj było... Urodzinowe garden party szalenie udane, a efekty 'kinderbalu' odczuwalne były jeszcze wczoraj ;-) Przynajmniej przez niektórych dorosłych, hehe!

A niedziela w Radziejowicach - troje Dzieci plus katar :-( 
No, niestety...
Obyśmy się prędko uporali!











W Radziejowicach wiadomo... Sielsko i leniwie :-) Upalnie momentami... Popołudnie na tarasie... I nad wodą... M. i dwie Dziewczynki... Rowery, spacery, las, jeziorko, frisbee, klocki Lego, trampolina i rozchlapywanki :-) Plus gonitwy i okrzyki! W wykonaniu Dzieci, ma się rozumieć ;-)
Na obiad ratatouille :-) Potem gruszki, śliwki, winogrona... I najlepsze na świecie ciasteczka z malinami (by Kasia) :-)



 Wczesny wrzesień... To lubię!
 ***
 
 Tydzień całkiem fajny się zapowiada... Oby katar sobie poszedł i nie pokrzyżował nam żadnych planów...

Ach, jeszcze piosenka, piosenka, piosenka... Bo chodzę i nucę:


Uwielbiam ten kawałek w wersji oryginalnej - ale ta też jest niczego sobie :-)
Z cyklu: piosenki, których od lat nie przestaję nucić!!!
I oczywiście udaję, że nie wiem, o czym śpiewam ;-)))

Udanego popołudnia!
Ja zmykam walczyć z katarem u M. :-(

PS Tatuś M. nie wytrzymał i wczoraj kupił Dziecku pierwszy zestaw Lego City!!! Dla pięciolatków!!! Twierdzi, że M. już z Duplo wyrasta, hehe! No nie wiem... Ja w każdym razie do Lego City jeszcze nie dorosłam - od rana próbuję złożyć ciężarówkę, która nam spadła podczas śniadania ze stołu i - hmmm - straciła swój dawny look ;-) 
Póki co - bezskutecznie!!! Średnio mi to idzie! A instrukcją się podpieram ;-)
Trudne to jak diabli!!!



14 komentarzy:

  1. Ach te wasze Radziejowice :) Za takim wrzesniem tęsknię :)
    Oby katar szybko minął! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mamy i Bialetti, i Anastazego;), to pierwsze udało mi się spalić dwukrotnie. A Anastazy - w archiwum:)

    A co do Lego City, to powodzenia:) I ze składaniem i ze sprzątaniem tych małych części:) Odkurzace bardzo je lubią:)

    Wczesnego września nie lubię za jedno - ból gardła i katar. Reszta jest w porządku:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Anik, oj oby!

    Delie, już się wystraszyłam, że Anastazego spaliłaś ;-)))
    Tak, M. już wie o co chodzi z odkurzaczem i klockami ;-) Krzyczy wtedy głośno: Mama! Nie guła! A 'guła' to odkurzacz...

    Ech, no zdrowiejmy zatem!

    OdpowiedzUsuń
  4. Sio katarze! A poszedł ty!
    A Ewulczita też lata z gilem po pas, ale chyba to już końcówka (oby! oby!). Za to u mnie w gardle zamieszkał jakiś zaraz i ja bardzo go nie lubię, bardzo! Jem czosnek, piję herbatę z miodem i cytryną, robię solne płukanki. Ale i tak kaktus w gardle :( Sio! Sio!

    Jakie ja mam zaległości! W czytaniu, w pisaniu, w surfowaniu! :)

    A "na lego" pamiętam chodziłam do koleżanki z podstawówki :) Całe wielkie pudło miała klocków i ja jej zazdrościłam, jakże zazdrościłam :))

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas też katar i herbata z sokiem pita już nawet nie filiżankami tylko wiadrami :) Jednej nie skończę, a już grzeję wodę na następną.
    To mówisz, że już pora na Lego City?:) Chyba popełnię podobny falstart, bo jednak Duplo to nie to samo :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Maggie, chyba nigdy nie widziałam fioletowych gruszek ;))) Serio!
    Ja i kawa i herbata ;) Ale latem właściwie nie piję herbaty, za to jesienią i zimą wypijam jej hektolitry... Dzbanek za dzbankiem.
    Piosenka cudna, muszę przyznać, że nie znałam tego utworu. Niezmiennie mnie inspirujesz muzycznie ;) I nie tylko muzycznie.
    Ja już przeszłam wrześniowy katarek, teraz siada mi gardło. Ale wiadomo - nauczycielskie gardło w wakacje odpoczywało, we wrześniu przeżywa szok ;))
    Maggie, czy mogę liczyć w jakimś najbliższym czasie na książkowy wpis?? Jakoś ostatnio bardzo mało czytam, może mnie zainspirujesz i zachęcisz. A Twoje stosiki są zawsze dla mnie niekończącym się źródłem inspiracji ;)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Olga, w takim razie zdrowiej, zdrowiej, zdrowiej!!! Ja na gardło jeszcze napar z lukrecji stosuję! I emskie ;-) czyli sal-ems! I wcinam wertersy na potęgę ;-) Bo nie znoszę tych wszystkich tabletek do ssania, a chodzi chyba bardziej o to, żeby ssać, czyli nawilżać błonę śluzową, no to ja już wolę karmelki niż neo angin ;-)

    No i czekam aż nadrobisz te wszystkie zaległości :-) Może wtedy mi odpiszesz na @? ;-)

    Ja Lego miałam swoje - dwa małe zestawy i jedno większe pudło Lego Basic :-) A teraz moje Dziecko ma ze trzy wiadra Duplo i ogromną skrzynię z całymi zestawami!!! A ma dopiero dwa lata! No skandal i dziejowa niesprawiedliwość!!!

    Małgorzato, zatem i Wam dużo zdrówka życzę!
    A czy pora na Lego City? No, ja tego nie powiedziałam ;-) ale mój mąż wciąż się upiera, że idealna! Jednak polemizuję z nim w tym temacie od wczoraj, hehe!

    Kemotko, u nas takie rosną! Zapraszam :-)
    Jak to możliwe, ze nie znasz tego kawałka??? Nawet w wykonaniu Lou Reeda? Ej, no wszystkie odrobinę niegrzeczne dziewczynki ;-) nuciły ją pod nosem... Ale Ty parę roczników niżej jesteś, więc może dlatego... Choć dla mnie Lou Reed to też żaden rówieśnik ;-)))
    No to widzę, że z katarem wszyscy mają już na pieńku!

    A na książkowy wpis możesz liczyć, jasne! Tylko odbiorę aparat z serwisu i obfotografuję mój rosnący stosik :-) Choć ostatnio rośnie jakby wolniej, niestety...

    OdpowiedzUsuń
  8. Serio! Nie znałam! Słaba muzycznie jestem ;))) Choć jako dzieciaczek byłam maltretowana różnymi utworami, które słuchała moja dziesięć lat starsza siostra, więc powinnam znać ;)) Zresztą i tata był melomanem. W domu mieliśmy całe regały kaset i płyt winylowych. pamiętam jako dzieciaczek uwielbiałam Doorsów, Depeche Mode, Joy Division, a ponad wszystko kochałam Annie Lennox. A jeszcze pamiętam z dzieciństwa, jak grzebałam w kasetach taty i wybierałam sobie do słuchania te, które miały na okładce jakąś ładną kobietę. I tak zaczeła się moja młodzieńcza miłość do Kylie Minogue.Wtedy obiecałam sobie, że jak dorosnę będę miała takie włosy i będę się tak ubierała http://www.youtube.com/watch?v=5a7E6yyUNVo

    OdpowiedzUsuń
  9. A z książkami u mnie tak samo. Rośnie powoli ostatnio, ale i maleje wolno. Źle mi z tym bardzo, ale bardzo mało czytam ostatnio. aaale..postanawiam poprawę ;))

    OdpowiedzUsuń
  10. kawa? herbata?
    ja tam wybieram ciacho:D i czekoladę!!!!!!

    Może spraw sobie lego Belville, żeby chłopakom towarzyszyć w legowych podbojach:D a swoją drogą duplo jest niezniszczalne i jeszcze dłuuuuuugo będzie uzupełniało L.City, co z własnego doświadczenia mówię ;D
    Pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  11. Kawa, zdecydowanie!
    Na Z. czeka już kilka pudeł Lego Technic i to już zakrawa na szaleństwo. ;)

    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  12. Herbata i kawa, w takiej kolejności :)

    Teraz ta piosenka chodzi za mną!

    OdpowiedzUsuń
  13. Początek września uwielbiam! I owoce końca lata. I takiego weekendy wypełnione po brzegi. I tę piosenkę lubię bardzo ;) M wyrasta z Lego Duplo??? Oj, to my jesteśmy mocno opóźnieni, bo i Chłopiec i Młodsza Siostra nadal je uwielbiają. Nawet Starsza Dziewczynka nierzadko się do wspólnej zabawy przyłącza. Ale Tata pewnie szczęśliwy ;)))

    Udanego tygodnia!

    OdpowiedzUsuń
  14. u mnie też jedno i drugie.. oba ulubione :-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :-)