czwartek, 6 października 2011



Filiżanka zielonej herbaty tuż po 5.30 ;-)
Oj, tak...
Czasami M. nie ma litości!
Słodzona miodem. Klonowym.
Chwilę potem mocna kawa.
Gorzka.
Albo z łyżeczką trzcinowego cukru.
Takie nasze rytuały...
Dużo, dużo muzyki o świcie :-)
Zamiast programów informacyjnych na dzień dobry... 
Ech, i tak wszystkiego się dowiemy... Za kwadrans, za dwa, za cztery...
Więc muzyka!
I pląsy! W miejsce gimnastyki ;-)
Porcja owsianki...
Z łyżką nasion dyni i z cynamonem!
A potem długi spacer w stronę lasu...
I sprawunki.
Bukiet astrów u staruszka tuż przy wyjściu z metra.
Chrupiące bułeczki z ulubionej piekarni.
Koszyk jabłek.
Śliwki.
Winogrona.
Urodziwy pęk włoszczyzny. Na jesienną, rozgrzewającą zupę. Na jutro.  
Leniwie na starcie...

A potem już pędem :-)
Dziecko, wózek, dokumenty, buty, klucze i telefon...
Torba na ramię, papiery pod pachę, miękki szal wokół szyi i biegiem...
W takim pośpiechu zdarza mi się gubić marynarki ;-)
Serio!
Jedną zgubiłam kilka dni temu!!!
I przeboleć straty nie mogę :-(
Na pociechę kupiłam dziś pięknie pleciony sweter...
Ciepły.
Na jesień.


Z Mokotowskiej skręcam w Koszykową...
Aleją Róż w stronę Parku Ujazdowskiego. Mam jeszcze kwadrans :-)
Kolejne kasztany upycham po kieszeniach.
Jakoś nie mogę się powstrzymać - mimo że w Domu kosze już ich pełne, wciąż zbieram następne i następne ;-)
Za każdy razem sięgam po nie, gdy turlają się do moich stóp...
I zbieram porudziałe liście.
Potem schną między tomami.
Między stronicami...

Zwalniam kroku...
A potem przyspieszam ;-) bo to jednak tylko kwadrans.

Więc kolejna kawa już na miejscu.
I duuuuużo pracy.
Do późnej nocy...
Z mała przerwą. Z chwilą oddechu tuż po zmroku... I z następną filiżanką espresso. Na Placu Trzech Krzyży :-)
Z torby wysypuję same skarby: ludzik Lego, samochodzik, sto kasztanów...
Nie sposób zapomnieć, że w Domu czeka M. ;-)



***

Spokojny sen i równy oddech Dziecka.
Najważniejsze...
A potem szczegółowe relacje Tatusia M. z ich 'męskiego popołudnia' ;-)
I na dobranoc upominek.
Dla mnie :-)

Taka moja środa w plasterkach.
Niektóre dni trwają dłużej niż inne...



***

Dzisiaj za to długie, wspólne zasypianie w hamaku.
M. na moich kolanach...
Patrzymy w okno, obserwujemy samoloty podchodzące do lądowania...

Kołysanki.
Dawno ich nie śpiewałam...
Moja ulubiona to chyba stare harcerskie 'Słoneczko już gasi złoty blask'. Znacie?
I 'Cichy zapada zmrok' jeszcze.
I 'Idzie niebo ciemną nocą' :-)
I Dymszowskie 'Ach, śpij kochanie' oczywiście...
Po długim, wyczerpującym dniu potrafią ukoić.

Najchętniej sama bym już poszła spać ;-)


Dobrych snów!

9 komentarzy:

  1. Jaki cudny ten jesienny bukiet. I kasztany, jakoś mnie ominęły:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja środa tym razem też baaardzo długa.
    A kasztany chyba mają coś w sobie że nigdy ich dosyć. :)
    Oj miło musi być zasypiać w hamaku pod kołysanki śpiewane przez mamę :)
    Dobrej nocy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Fatk, warto wstać wczesniej by w spokoju oddać się rytuałom :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale piękne pierwsze zdjęcie! I roześmiałam się w głos z tego nagłego przeskoku z leniwego poranka, owsianki, astrów... do pędu w metrze i zgubionych marynarek. A tekst o tym, że nie sposób zapomnieć, kto czeka w domu - jakoś mnie wzruszył. Uściski Maggie!

    OdpowiedzUsuń
  5. :) fajnie Dziewczyno :) opowiedziałaś o swojej środzie :)
    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo podoba mi się klimat tych zdjęć!

    OdpowiedzUsuń
  7. Piekne jesienne liscie i wpis.., takie wlasnie slowa bardzo lubie...
    ... kasztany tez zbieramy ale ludkow jeszcze nie zrobilismy... :-)

    Milego dnia Maggie...

    OdpowiedzUsuń
  8. pieknie, pieknie, az chcialoby sie czytac dalej. i samemu zwolnic choc na chwile, i zatrzymac ten czas, kiedy synek maly i potrzebujacy swej mamy prawie non stop, a za jakis czas bedzie inaczej...
    "sloneczko juz gasi zloty blask"... znamy i spiewamy codziennie, to chyba moja ulubiona kolysanka. bardzo lubie spiewac malemu, bo sama mam mgliste wspomnienie mojego Taty (a nie Mamy wlasnie), ktory spiewal mi "Ta Dorotka, ta malusia"...

    OdpowiedzUsuń
  9. Patrycjo, to może się na jakieś resztki w PL załapiesz :-)

    Enchocolatte, podobno mają dobroczynne działanie i jonizują :-) A taki noszony w kieszeni chroni przed reumatyzmem!

    Zezulla, ale o 5.30??? ;-) Serdeczności!

    Ula, uściski :-) Przeserdeczne!

    Zosiu, Margaretko, :-)

    Mamsan, my próbujemy takie z wykałaczek, ale M. jeszcze za mały - wyciąga wykałaczki ;-)

    Atsanik, a 'Ta Dorotka' też śpiewamy :-) Ja pamiętam głównie kołysanki śpiewane przez Babcię - stare, lwowskie...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :-)