środa, 12 października 2011

Opowiastki... I trochę o garderobie :-)


Miękki, ciepły golf w kolorze mysim, ciemnopopielata peleryna z wełny, brązowe oficerki, czarna przepastna torba...
- Dziecko, czy Ty nie masz już innych kolorów w szafie? - załamuje ręce Mama mojego Męża ;-)
Mam!
Dwanaście białych koszul ;-)
Golf w odcieniu fuksji.
I jeden czerwony.
Kremowy kardigan.
Tyle.

Wszystko inne w czerni, brązie i szarościach. Lub białe. Uwielbiam beże - ale tylko na kobietach Hitchcocka ;-)
No dobra, mam jeszcze kilka pastelowych koszulek polo.
Nie noszę też niczego we wzorki.
Szczytem ekstrawagancji są marynarskie paseczki ;-)
Nuda, co?
I zero polotu.
Wiem.

- I Dziecko też na szaro-buro? Zlituj się! - dodaje błagalnym tonem Babcia B.
No więc kupuję dla M. oranże i turkusy! I dużo czerwieni!
I granatowy płaszczyk, hihi!
Za to klocki kolorowe :-)
I żelaźniaki.
No i kredki ;-)))
Może być?



***



Słucham nowej Tori Amos. 'Night of Hunters' wydana przez Deutsche Grammophon (sic!).
I jest OK.
Choć wolę 'Little Earthquakes'.
Już zawsze będzie mi się kojarzyć z początkiem studiów.
Z akademikiem.
Z wieczorami nad tomami opasłymi i przy szklaneczkach Cheneta ;-)
To był nasz dyżurny trunek tamtych lat! A kształtne butelki służyły nam później za wazony na bez i jarzębinę... Fajne czasy!

Tamta płyta Tori Amos.
'Blue Valentine' Toma Waitsa.
'The Boatman's Call' Nicka Cave i Bad Seeds.
Koncert Paryski Keitha Jarreta i jeszcze ta płyta - jedna z najważniejszych.
No i Erykah Badu. Bez końca :-) Aśku, pamiętasz?
Trochę Turnaua i K. Groniec. I Miles Davis. Tab Two i Branford Marsalis.
No i Cassandra Wilson - ta płyta.
Moja TopLista z pierwszego roku :-)

***

Wczoraj zaszalałam w księgarni. Trochę tytułów dla siebie, kilka dla M.
Lubię jesień pod tym względem.
Powoli szykuje się już przedświąteczny wysyp znakomitych książek!
Kupuję na zapas. Hurtowo. Dla nas. Dla M. Dla zaprzyjaźnionych Dzieci. 
Pamiętacie taki rysunek Raczkowskiego? Że książka najlepszym prezentem? Zawsze śmiać mi się z siebie chce, kiedy wychodzę obładowana z księgarni. Z życiu w żadnym sklepie z ubraniami tak nie zaszalałam ;-)


***


M. nie znosi gruszek.
Pojęcia nie mam dlaczego...
Jeszcze w formie musu pół biedy. Sprytnie ukrytych w owsiance czy budyniu.
Ale gruszka na surowo? Bleeee... Przygląda się jej podejrzliwie. Wyciera z niesmakiem dłonie, gdy przypadkiem dotknie gruszki, zręcznie wyławiając kawałki jabłka z półmiska owoców ;-)
Bo jabłka tak! Pod każdą postacią i w każdej ilości!!!


***


Żelaźniaki.
Wypierają każdy inny pojazd.
Mamy w końcu sporą kolekcję drewnianych samochodzików.
No way!
Tylko ja się nimi bawię ;-)
Żelaźniaki najlepsze z napędem i otwieranymi drzwiczkami :-)
W dzieciństwie miałam dwa: żółtego fiata i biało-zielonego nissana.
Mój dwuletni syn już ma autek pełen kosz!!!
A zdaje się, ze to dopiero początek kolekcji!!!
No, w lokomotywy jeszcze idziemy ;-) Babcia R. to się nawet rozszalała w tym temacie, haha!
A ja sobie zawsze powtarzałam: nie dam się wkręcić w tę spiralę zabawek... Ale jak tu odmówić? Jak tu Babciom, Wujkom zabronić? Jak samemu się powstrzymać? Ech...

Śni mi się często, że rozmawiam z M.
Że mówi całymi zdaniami. Pełnymi, wielokrotnie złożonymi ;-)
Póki co - zdanie pojedyncze.
Bardzo pojedyncze.
Dwu-, trzywyrazowe ledwie.
Ale coraz więcej ich!
Choć wciąż mało...

Oczywiście upatruję to w kategorii klęski wychowawczej ;-(
A z drugiej strony niewiele mam sobie do zarzucenia w tym temacie: dużo do M. mówię, zadaję pytania otwarte, staram się nie powtarzać tych Jego wymyślnych neologizmów i nazywam rzeczy po imieniu, nie używając wielu zdrobnień. Czytam Mu miliony wierszy, rymowanek. Gryzie dużo, poza owsianką lub inną zdrową kaszą nie jada żadnych papek, znakomicie radzi sobie nawet z bardzo twardymi owocami czy sucharami - żuchwa rozwinięta prawidłowo ;-)
I mówi mnóstwo.
Po swojemu!
Staram się udawać, ze nie rozumiem. Ale - uwierzcie - bardzo to trudne! Bo rozumiem ;-) Niemal wszystko! I bawi mnie ta jego słowotwórczość ;-)
M. po swojemu nawet śpiewa!
I gawędzi tak z Babcią przez telefon!
Ale coraz częściej dośpiewuje 'po polsku' końcówki rymów w piosenkach! Na razie te nieskomplikowane.
Ach, nie wyobrażacie sobie, jak bardzo chciałabym, żeby 'przemówił'!!!
Czasem czuję, że doszliśmy do ściany.
Że tyle przed nami zabaw i nauki, ale żeby pójść dalej, niezbędna jest obustronna komunikacja  - inaczej ciężko ruszyć naprzód. Bo M. rozumie wszystko, ale z mówieniem wciąż jeszcze kłopot...
Ech...
Cierpliwości, cierpliwości!
Za to jeśli chodzi o rozwój ruchowy, to jest (jak nic) na poziomie cztero-, pięciolatka!
Czy mówiłam Wam, że Tatuś M. szuka dla Niego przedszkola z rozszerzonym programem kaskaderskim? ;-))))
 Żartuję, oczywiście!
Ale z premedytacją pomijam tu opisy wyczynów mojego Syna na placach zabaw i okolicznych parkanach ;-) a także na parapetach w przychodni oraz stojakach na rowery w pociągu ;-)))
Zmroziłyby Wam krew w żyłach!!! Poważnie mówię!

Pozdrawiam!
I dobrego dnia Wam życzę!
Ja dziś w biegu :-)

PS Ewo, dopiero teraz włącz PLAY :-)  I jeszcze raz! Voila!

20 komentarzy:

  1. u nas tez z mowa bardzo kiepsko i tez tak strasznie trudno mi udawac ze nie rozumiem co moje dziecko chce mi powiedziec... :)
    dobrego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Od razu zapytam bo zapomnę: co to za filcowe klasy do skakania? Moje Dziecko klasy uwielbia:)

    I poproszę o propozycje książkowe:)

    Ja wczoraj przeczytałam, od deski do deski, w łóżku, polskie wydanie książki Sophie Dahl. I pewnie jeszcze raz przeczytam. Nie pamiętam kiedy ksiażka kulinarna wprowadziła mnie w taki dobry nastrój. Miałam ochotę na co drugą potrawę:) Nawet gotować miałam ochotę:)

    Co do mówienia, to rozumiem, ale że klęska wychowawcza? Oszalałaś? uważaj, bo jak przemówić, to możesz się zdziwić:)

    Co do kolorów to miałam podobnie, ale im starsza jestem tym wiecej kolorów w mojej szafie. Maggie, jest nadzieja, że jak będziesz tak stara jak ja to się w oranże i fuksje spowijesz:) Albo we wzorki Missoni:)))

    Lubię Tori Amos.

    A co do resoraków, to moja zmora;-) Wywożę do dziadków, a ciągle ich pełno. Mam wrażenie, że się mnożą. Ale ostatnio kupiłam w prezencie Konstantemu Automoblox (drewniany) i Chłopiec mi teraz nieustannie przypomina że za pasem urodziny i chodził z ulotką przez dwa dni i mi machał przed oczyma. Ma być niebieski:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cacaovo, ech, od razu mi lepiej ;-) że nie ja sama z tą boleścią! Pozdrawiam serdecznie!

    Delie, dywan/klasy to z Kredki akurat ;-) O książkach będzie za jakiś czas. Sophie Dahl zachwycająca - ja już jakiś czas temu przeglądałam angielskie wydanie, a polskie nabyłam wczoraj właśnie :-) Jak wróciłam z teatru to się na nie rzuciłam i do nocy kartkowałam...
    Jak już zupełnie osiwieję (co mi grozi niestety dość prędko) wówczas spowiję się w fuksje i oranże! Słowo! A z wzorami Missoni tudzież Pucci mam to samo co z beżem - ale w tym przypadku lubię podobne desenie na dziewczynach mocno powyżej 180 cm wzrostu! Czterdziestokilogramowych w dodatku ;-)
    Mówisz, że rozmnażają się te resoraki? Całkiem możliwe! O automoblox mówiłaś - ostatnio w Mimbli podziwiałam, ale w końcu odłożyłam - no bo skoro i tak żelaźniaki rulez ;-) Ale mnie się ten podoba: http://merlin.pl/Automoblox-Mini-unikalny-drewniany-samochod-HR3_ManhattanToy/browse/product/206,907622.html Takiego chce Chłopiec?

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie, raczej ten:
    http://merlin.pl/Automoblox-Mini-unikalny-drewniany-samochod-S9R_ManhattanToy/browse/product/206,907616.html?qrtc_typ=prd&qrtc_tpl=tpl_prod_zabawki&qrtc_pos=1&qrtc_prd=907624
    Takie retro to nie mój Syn:)

    Z jakiej Kredki?

    OdpowiedzUsuń
  5. Zjadło mój komentarz :( A więc jeszcze raz. Choć pewnie krócej ;)
    Resoraków u nas znacznie mniej, za to słów "niepolskich" cale mnóstwo. A ja zamiast się martwić tym, że tak niegramatycznie, niepoprawnie i nie po polsku, cieszę się, że jeszcze są takie słowa, że jeszcze przydaje się mój notes na dziecięce dialogi, że jeszcze przez chwilę będziemy mogli śmiać się i cieszyć tą niepoprawnością. Dziwna jestem? Może. Ale już dzisiaj wiem, że będę za tym czasem tęskniła.
    Kolory mojej szafy bardzo stonowane. Granat, beż i szarości. Na jesień niewiele bieli i w ogóle w szafie niewiele wieszaków. Za mało! Czas na zakupy ;)
    Przygotowałaś kolejną muzyczną ucztę! Dziękuję :) Zaparzam kubek gorącej herbaty i włączam play :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Delie, Kredkafe :-)

    Ewo, specjalnie dla Ciebie mały update :-) Teraz play!
    A odnośnie M. - pewnie, że mnie cieszą te wszystkie neologizmy M., ale bardzo się niecierpliwię już! Coraz bardziej :-( A wiem, ze to niewskazane!

    Udanych zakupów :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Maggie resoraki to chyba ogólnoświatowa plaga, bo nas na Wyspie też dopadło ;)
    A mówienie...no wiesz, to jest coś za coś - dziecko rozwija się różnie w różnych płaszczyznach: u nas odwrotnie - Gluś ruchowo klucha i chciałabym żeby było lepiej ale nie dam rady tego popędzić a za to jak zaczął gadac mając 18 miesięcy to nie może przestać i słownictwo na poziomie 4 latka pewnie(tak! przychodzi moment że marzę o chwili ciszy!) ;)
    Już nauczyłam się cieszyć tym co jest i nie popędzac czasu bo określone zdolności przyjda same - więc wszelkie poczucia wychowawczych klęsk schowaj do szuflady! ;)
    Aha! No i masz coś cudownego co nas omineło - dziecięce słowotwórstwo! Urocze! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. No i straciłam wątek a raczej wątki do których miałam Ci odpisać :)

    z tą garderobą przypomniałaś mi, że muszę zrobić porządek w szafie :) i wtedy będę wiedziała co mam!

    rzecz na którą nigdy nie szkoda mi pieniędzy to... dobra książka

    o mowę nie martw się, widać to jeszcze nie ta chwila, a potem będzie gadał jak najęty :)

    resoraków ciągle mało, najlepiej każdego po 3 w takim samym kolorze...

    muszę jeszcze raz przeczytać dzisiejszego posta w spokoju :)

    PS. czytam Czarne mleko, bardzo mi się podoba, za pierwszym podejściem wczoraj przeczytałam 70 stron!

    OdpowiedzUsuń
  9. Maggie, też kiedyś zadawałam sobie pytanie: "Dlaczego mój B. jeszcze nie mówi?" Miał 2,5 roku i było z tym u nas bardzo słabo. A przecież, byłam cały czas z Nim w domu, starałam się do Niego dużo mówić, czytałam mu książeczki, TV nie znał. "Matka wariatka" zaliczyła wizytę u logopedy. I co i nic, kazał czekać. I doczekaliśmy się w okolicach 3 roku nastąpiło całkowite odblokowanie. Mój drugi Syn T. w wieku 18 miesięcy zaczął mówić i w tym czasie niestety już znał kilka bajek w TV (nad czym ubolewam). Także nie ma reguły i nie ma złotego środka.....musi przyjść samo.
    W czasie moich problemików z mową B. strasznie denerwowało mnie porównywanie stopnia mowy rówieśników B. np. na placach zabaw. To może deprymować ale nie można upatrywać w tym klęski wychowawczej. Chodząc teraz na place zabaw z T. mamy, bacie dość często dopytują się o wiek T. i pada pytanie "kiedy zaczął mówić?", a ja widzę siebie dwa lata wcześniej i po drugiej stronie.

    Resoraki są the best!!!!! Dziadek wręcza chłopcom w sobotę książeczki, a B. pyta: "A to nie masz dla nas po autku?"

    Pozdrawiam AG

    OdpowiedzUsuń
  10. Myślę, że to Twoje czytanie dla M. zaowocuje i niedługo pięknie będzie mówił :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Za to mama jaka wygadana ;))) hahaha. Zawsze podziwiam mamy, które rozumieją, co mówią ich maluchy ;) A M. jak zacznie mówić to pewnie nie będzie mógł przestać!
    Ja obiecuję sobie także, że jak będę mieć dziecko nie dam się popaść w wir zabawek. I jeszcze obiecuję sobie, że smoczek w moim domu będzie przedmiotem zakazanym ;))) Ciekawe, jak długo wytrzymam!
    Zazdroszczę Ci tych muzycznych wspomnień. W liceum i na studiach słuchałam niewiele.
    Ale z niektórymi piosenkami mam bardzo miłe wspomnienia z tamtych lat.
    Co do ubrań - ostatnio pozbyłam się dwóch worów z ciuchami. Prawie wszystkie były wzorzyste lub bardzo kolorowe. Teraz zaglądam do szafy i jakoś w niej smutno. Ale źle się teraz w kolorach czuję i wybieram spokojniejsze barwy. Choć moje ulubione spodnie są w kolorze szmaragdowym (który bardzo lubię, szczególnie jesienią).
    Ja chwilowo do księgarni nie chodzę. Za dużo mam nieprzeczytanych książek i za mało miejsca na nowe. Czas rozejrzeć się za nową półką na książki.
    Dobrego popołudnia dla Was!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja im starsza, tym więcej tych kolorów, ale kolory, to głównie latem. jesienią i zimą to u mnie podobnie, jak u Ciebie :) a Babcie zawsze gadają. To część ich roli chyba ;))

    OdpowiedzUsuń
  13. jeszcze przemowi :-) i jak napisala Deli, jak przemowi, to mozesz sie zdziwic, mnie moj syn potrafi juz z pokoju wyprosic i nie jest to mile ;-)
    fajna nazwa, zelazniaki :-) tez sie rozmnozyly u nas okropnie.
    garderobe mam w podobnych kolorach... kupilam sobie kiedys jedna bluzke jasnozielona w kolorowe wzoro-kwiatki! (do Kaliforni jechalam pierwszy raz i jakos wydawala mi sie odpowiednia, pewnie przez te wszystki piosenki o kwiatach we wlosach ;-) a teraz wisi i sobie ladnie wyglada, ale na wieszaku ;-)

    a do Toma Waitsa mam ogromna slabosc...

    OdpowiedzUsuń
  14. Maggie, bardzo lubie twoje opowiesci i zapisywanie codziennosci. Tor Amos lubimy z M. i jakis czas temu bylismy na koncercie. Slucham sobie teraz z herbatka i klikam ;-) p.s. pania Dahl podczytuje w wersji angielskiej i delektuje sie super wydaniem.

    OdpowiedzUsuń
  15. Na moje oko to M. rozwija się świetnie więc niepotrzebne Twoje zamartwianie.
    Zawartość szafy mam bardzo podobną. Szaleństwo raczej w dodatkach. Na kolory muszę mieć dzień. ;)
    Do tyłu jestem z książkowymi nowinkami strasznie. Może coś polecisz?
    I coś dla Delie, jak tu jeszcze wpadnie:
    http://www.folkownia.pl/dla-malego/1009-gra-w-klasy.html
    http://www.pakamera.pl/pokoj-dziecka-gra-w-klasy-ciemnoszara-nr489458.htm

    OdpowiedzUsuń
  16. Dziękuję Ivi! Trochę drogie:(

    OdpowiedzUsuń
  17. Ej Dziewczyny, ale która Sophie Dahl? Bo książki są dwie, albo nawet trzy? A ja po Waszych komentarzach już ostrzę zęby na zakup i połknięcie od deski do deski.

    OdpowiedzUsuń
  18. Anik, przypomniała mi się anegdotka, jak to mój Wujek wsiadł kiedyś do windy ze swoim niespełna wtedy dwuletnim Synkiem i piętro niżej dosiadł się taki rozgadany, rezolutny Chłopczyk z Ojcem. I mój Wujek zagaja: Ach, wie Pan, już nie mogę się doczekać, kiedy mój Syn tak się zacznie dopytywać o wszystko, mówić tyle... A facet spojrzał na mojego Wujka jak na potłuczonego: - Chybaś Pan oszalał! ;-)))))
    No więc właśnie: coś za coś!

    Enchocolatte, o to się bardzo cieszę, że laktura utrafiona :[-)

    Aga, dzięki za te słowa! Pocieszające, naprawdę... Widać tu nie ma reguł. Po prostu! A człowiek tak się irytuje, no bo to tak zawsze, gdy sobie uświadamiasz, że nie na wszystko masz wpływ ;-)
    A z bajkami to też mam kaca straszliwego - miało nie być żadnych animacji do 3 roku życia, a się złamaliśmy jak M. skończył rok :-( Albo nawet miesiąc wcześniej... Uściski!

    Dag, :-)

    Kemotko, mam wygadana ;-) i to jak! Może po prostu ja za dużo mówię? Za nas dwoje ;-)
    A ze smoczkiem to też miałam takie postanowienie! Ale moja Mama (która jest stomatologiem!) nakazała puknąć mi się w głowę ;-) I smoczek był w użyciu, owszem.
    Regał, mówisz, kupić musisz ;-) Hehe, znam temat! Ale miejsca już nie mam! Mieszkanie musimy zmienić - to pewne!

    Owieco, Babcie zawsze gadają ;-) Super!

    Atsanik, żelaźniaki to z chłopackiego słownika Tatusia M. - ja też nie znałam wcześniej tego określenia! Gdybym się wybierała do Kalifornii to był sobie kupiła długą suknię w kwiaty - idealna do SF :-)
    A odnośnie Toma Waitsa - podczas studiów urządzaliśmy imprezy pod hasłem 'Urodziny Toma Waitsa' - się działo ;-)

    Aniu/uchoodsledzia, no piękne to wydanie, piękne! I dzięki! Miło mi :-)

    Ivi, polecę, polecę - za jakiś czas :-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Owieco, to ta: http://merlin.pl/Apetyczna-panna-Dahl_Sophie-Dahl/browse/product/1,945143.html

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :-)