sobota, 1 grudnia 2012

czwartek, 8 marca 2012

do widzenia [update!]



bardzo, bardzo wam dziękuję

za to wszystko
za dwa lata
za wspaniałe towarzystwo
i za waszą PRZYJAŹŃ
której tu naprawdę doświadczyłam

cóż, w końcu musi nadejść taki dzień
by z poczuciem niedosytu móc powiedzieć 'do widzenia'

nie znikamy stąd na zawsze
 mam na myśli
blogosferę
wcale to nie takie łatwe zresztą ;-)

jednak w tej odsłonie to jest już ostatni post
na pewno
choć dobrze wiem, że będzie mi tego wszystkiego brakować

i to bardzo

***

po raz pierwszy chyba brak mi tutaj słów ;-)


tyle więc musi wystarczyć

w końcu jakaś kropka 
zamiast wielokropków 
;-)

***

długo myślałam nad piosenką pożegnalną
zatem takie coś
dla was
miała być joni mitchell
ofkors :-)
'chinese cafe'

ale w końcu zdecydowałam się na coś innego
też joni
tylko że trochę inaczej
nie znam piękniejszej piosenki o miłości 

trochę też o pożegnaniu
jest dla mnie bardzo ważna
właśnie teraz
a to wykonanie dk bardzo lubię 



do zobaczenia!
i trzymajcie za nas kciuki proszę
bo przed nami duże zmiany
:-)

***
w razie czego, to jestem pod @

a może kiedyś, gdy obmyślę jakąś nową formułę i nowy pomysł na istnienie ;-) - przypomnę wam 
o sobie
ale szczerze mówiąc wątpię
no może jeszcze na spacer po bb z moją starą leiką dam się wam namówić
kiedyś

na razie więc

żegnajcie

maggie

***

i pamiętajcie: wszystko to, co najprawdziwsze - wyłącznie w realu ;-)


[update 16:04] 

myślałam, że się nie poryczę ;-) ale się oczywiście poryczałam! 
jesteście niesamowite! 
dzięki!!! 
potem wam poodpisuję na komentarze i na maile, ok?
i jasne, że będę do was zaglądać... 
inaczej nie da rady przecież ;-)



środa, 7 marca 2012

we właściwym kierunku



kiedyś, jeszcze zanim pojawił się m., usłyszałam gdzieś przypadkiem ten kawałek
taki uroczy
bezpretensjonalny :-)
i w jakiej zaskakującej wersji

szukałam go potem

i szukałam
bezskutecznie

aż tu dzisiaj

niespodzianka :-)



posłuchacie ze mną? 




skoro powoli zbliżamy się do końca
skoro wiosna tuż tuż
skoro już nigdy nie będą miała 17 lat ;-)
skoro nikt tak naprawdę nie wie, czy to, co najfajniejsze wciąż przed nami, czy już za...
 

moim ratunkiem jest muzyka
zawsze
od zawsze

m.
...a czasem sobotnie wieczory ;-)

***

ech, od dawna nie marzyłam aż tak bardzo o weekendzie




dobrego dnia!

ps. wyrzucacie stare kalendarze? ja nigdy ;-) 
czasem lubię do nich zajrzeć
są trochę na 'granicy gatunku'
trochę notes, trochę dziennik
taki strumień świadomości 
z liczbową podziałką ;-)
jakaś forma literacka to na pewno
hahaha
blog pod tym względem też bywa praktyczny
bo pamięć ulotna
choć akurat to, o czym chciałabym zapomnieć, ulecieć jakoś nigdy nie chce, hehehe
nawet gdy nie zapisuję


ps#2 sekunda nieuwagi? różowy pieprz ląduje w miodzie ;-) 
right now!


wtorek, 6 marca 2012

rzeczy nie są takimi, jakimi wydają się być...


nie są też inne...*
 
***

 takie coś
:-)


cytryna?
czy mandarynka?
nawet po skosztowaniu nie potrafiliśmy tego rozstrzygnąć...

 niezła zmyła, co?


miłego dnia!

***

dziś optymistycznie ;-)
zgodnie z obietnicą 
piosenka raczej też z energetycznych
choć czy ja wiem, czy taka wesoła?



ale baaardzo ją lubię
w wersji niny 
a nawet animalsów ;-)
dzisiaj jednak lyambiko
też lubię

*) zawsze miałam duży kłopot z tym cytatem ;-)
do dziś nie jestem pewna, czy aby dobrze go rozumiem
 hihihi
ale jakie to w ogóle ma znaczenie?
;-)













poniedziałek, 5 marca 2012

układanka



no a czasami wszystko jakoś się układa
wszystko na właściwym miejscu
m. ze świeczką w łapce - niby z mikrofonem - wskakuje na stolik
głośno śpiewa
coś o lokomotywie

'ciuchcia' staje się pociągiem
'brum brum' samochodem
'haua' psem
a 'miama' kotem
wszystko płynie
i wszystko się zmienia
ale jakoś nadążamy
z tym całym naszym, czasem trochę nieporęcznym, bagażem


kolejny dzień
kolejny krok
raz po twardym gruncie
raz po kruchym lodzie


układanka
koniec końców wszystkie elementy do siebie pasują ;-)
w końcu o to chyba chodzi
w tym wszystkim



***


przemarzłam wczoraj na kość
mimo tego słońca obłędnego
jakaś zmyła z tą wiosną
dzisiaj też ubierzcie się lepiej ciepło ;-)


najsmutniejsza z piosenek cassandry
choć wcale mi dziś smutno nie jest
przykleiła się w piątek
i już







zawsze kiedy tatusiowi m. marzą się nowe kolumny - włącza mi cassandrę
;-)
spryciarz
bo cassandra wymaga naaaaaaprawdę dobrego sprzętu ;-)


***


od jutra w tonie optymistycznym
obiecuję





sobota, 3 marca 2012


niebanalna ;-) piosenka o miłości

dzisiaj
tylko tyle






na wszystkie życiowe klęski
i rozczarowania
na to, co boli najbardziej
i na co nikt jeszcze lekarstwa nie wynalazł
joni mitchell
zawsze to powtarzam

skoro i tak nic innego nam nie może pomóc...

***

warto było chodzić na bergmana ;-)
najlepsza szczepionka
i trening
bo cóż jeszcze może człowieka zaskoczyć?

dziś przy śniadaniu z t. ustalaliśmy, co gorsze: brak złudzeń czy naiwność
brak złudzeń nie wyklucza olśnień i zachwytów przecież
być może tylko o nie w życiu chodzi
bo czym jest wszystko inne?
złudzeniem chyba jednak

a księżyc?
ten to dopiero nie ma złudzeń ;-)

dobrej nocy

piątek, 2 marca 2012

każdego ranka to samo
każdego :-)


budzi się w naszym łóżku
zasypia właściwie też
w swoim łóżeczku spędza tylko tych kilka godzin, które należą do nas ;-)


czy z tego się wyrasta?
z tego rytmicznego tup tup tup w głębokim śnie ;-)
przed świtem
żeby tylko pod cudzą kołderkę
choć na chwilę



i nie znosi, gdy mu śpiewam ;-)
- może przyzwyczaił się do wyższych standardów - śmieje się ze mnie tatuś m.
standardy wokalne miał na myśli
mam nadzieję...
koniec z dobrą muzyką w naszym domu!
a na pewno z wokalną
od dzisiaj śpiewam tylko ja!!!
będzie mi tu dziecko wybrzydzać ;-)))

dziecko
niegasnące źródło energii
i niezastąpione
soki witalne z człowieka wysysa
ale jednocześnie sprawia, że po trzech godzinach snu jestem na siłach jako tako funkcjonować
całkiem sprawnie
dzień w dzień

ach, gdybyście mogli jeszcze tylko zobaczyć, jak m. zabawnie rusza noskiem, udając królika :-)
 obłęd po prostu

a rano wyciągnął z szafy wentylator
może jakimś szóstym zmysłem wyczuwa nadchodzący upał?
;-)


***

do rana czytałam tę książkę
a od rana czytam tę ;-)
dla równowagi
a komu bardzo już tej wiosny trzeba, polecam ten tytuł
pierwszy ze znakomitej serii
dla miłośników i miłośniczek obrazkowych książeczek

***

lepszy humor
no pewnie :-)
fajne weekend przede mną
dzisiaj wino z d.
plotki
oraz 'konkret' ;-)
śródmiejskie śniadanie z t.
i sobotni wieczór z mężem
'na mieście' ;-)
korzystamy, skoro m. u babci

a niedziela całkiem wolna
i do własnej dyspozycji

damy radę

za to w przyszły weekend...

trzy dni z przyjaciółką
i tylko z nią
od razu ogłaszam, że pomiędzy 9 a 11 marca dla reszty świata nie istnieję ;-)
ach, nie mogę się doczekać!!!
chyba aż paznokcie pomaluję z tej okazji ;-)
i to na jakiś inny niż bezbarwny kolor, hehe

'plan wycieczki' ma pozostać niespodzianką
a że a. zagląda tu czasami
to szczegółów nie zdradzę ;-)
my tak naprzemiennie: raz ona ma zaskoczyć mnie, raz ja ją
no i teraz moja kolej

***

molly johnson



cóż się dziwić, że m. woli takie głosy ;-)

wypoczywajcie!
weekend już za krótką chwilę :-)

czwartek, 1 marca 2012

trzeci


na pierwszy dzień marca
dość przygnębiający jeśli chodzi o pogodę
i w ogóle

coś takiego
love of my life
ale piano solo




słucham sobie od rana

***

jakieś wszystko nieadekwatne dzisiaj
nierzeczywiste
myśli fruną

a m. zasnął z lokomotywą w łapce

zrobiłam się potwornie głodna
taki pomysł - na wieczór, do lampki wina
i do filmu
skoro agnieszka tak kusi ;-)


filiżanka senchy
trzecia
i kolejna pastylka na gardło
bo boli
wrrrrrr 

***

poszukuję 'źródła zasilania'
ktoś ma jakiś pomysł?
bo wszystkie mi znane zawodzą

pytam o źródła legalne ;-)


dobrego dnia!

środa, 29 lutego 2012

po drodze * i kilka słów o 'wstydzie'


jeszcze tylko kawa
po drodze
w miłym towarzystwie
koniecznie
a potem już praca
tylko
i pewnie spacer z psem nad ranem ;-)
łajdak jeden
tak mnie urządzić
dzisiaj jestem niczym zombie

***

i piosenka jeszcze
głos niezwykły
odkrycie
że mam słabość wielką do tego utworu
żadna tajemnica ;-)
więc tu w takim wykonaniu


jak wam się podoba?

***

jejku, aż dwa posty dzisiaj
ale taka data to nieczęsto
chodziłam do szkoły z dziewczyną, która urodziła się właśnie 29 lutego
ciekawe jak to się liczy
dzieli?
mnoży?
zabawne

***

nadal myślę o tym filmie
dobry był
świetny nawet
chociaż coś tam mi zgrzytnęło
bo 'wstyd' to nie jest film wybitny
ale rola fassbendera owszem
wybitna
i bolesna

długo nie mogłam dojść do siebie po 'wstydzie'
otrząsnąć się
po filmie poszłam jeszcze do 'kulturalnej' na wino, ale byłam chyba nieobecna
przynajmniej myślami

co mi nie zagrało?
stanowisko reżysera
że przykazał mi potępiać
może i żałować
ale jednak potępiać
bohatera, świat, nas ludzi
kilka mocnych scen
przejmujących
grymas twarzy fassbendera
i napięcie
mulligan też świetna
jak zawsze
jej rola - dziewczyny, która pragnie wszystkiego naraz – prawdziwej miłości, poczucia bezpieczeństwa, chwilowej uciechy, sukcesu, bliskości – i tak bardzo jej to wszystko nie wychodzi...
równie dramatyczna

bach mi nie pasował
naprawdę
to było pretensjonalne trochę
zupełnie nieprzystające
bacha słuchają bałaganiarze głównie
dla kontrastu ;-)
minimaliści i esteci niekoniecznie, hihi

dobrze, że widziałam te dwa filmy jeden po drugim, w krótkim odstępie
'wstyd' i 'sponsoring'
to, co kompletnie nie wyszło szumowskiej, znakomicie się udało mcqueenowi
tak uważam
to, co szumowska liznęła ledwie, mcqueen wybebeszył
i nie chodzi tu o mocne sceny
chodzi o emocje pewne
moje i (w zamyśle) bohaterów

'wstyd' zapamiętam
głównie przez rolę mf
choć nie tylko

wydaje mi się, że znam kilka takich osób
smutne


dobry, naprawdę dobry film
zatem koniecznie


dobrej nocy
zastanawiam się właśnie, jak do domu wrócę
bo w centrum wwy paraliż
podobno
mecz na narodowym









trochę słońca na dzień dobry
zachodzącego
tak dla przekory ;-)

pzedwczorajsze niebo
urodzinowe
:-)
z kuchennego okna

o 3.35 spacerowałam po okolicy 
odziana w kraciaste spodnie od piżamy
puchową kurtkę męża
futrzane buty (własne) 
i czapkę uszankę
kto ma psa - ten zrozumie ;-)
cudem mnie nie zatrzymano
bo wyglądać to musiałam zjawiskowo
czapkę zdjęłam po minucie
upał
wiosna
ludzie!!!
10 stopni
i to plus
:-)

że do rana oka nie zmrużyłam?
ech, zaczynam się przyzwyczajać powoli
rozdział doczytałam za to
no i dokończyłam pracę ;-)
pożytecznie
nie ma co








dobrego dnia!

mój skończy się dziś baaaradzo późno
o ile się w ogóle skończy ;-)

 1,2,3,4...

a o filmie wieczorem dopiero, OK? 
o 'wstydzie' znaczy się


wtorek, 28 lutego 2012

farby, książki, sentymenty * wczoraj 'wstyd'


 


warsztaty malarskie

trzy kolory
pędzle
i trzy stemple
 dużo frajdy
i dużo sprzątania ;-)


wciąż jeszcze kredki cieszą m. bardziej
pędzlem nie tak łatwo operować
a z brudzeniem rąk ostatnio problem, hehe
czyścioch jakiś z tego m.

ale co tam
'bajki grajki' w tle
i malujemy




 'kot w butach'
nawet nie miałam pojęcia, że znam ten tekst na pamięć
duże fragmenty
z ulubionej mojej książeczki brzechwy z dzieciństwa
która zapodziała się gdzieś w naszym domu i nie mogłam tego przeżałować
jednak znalazłam egzemplarz - w dodatku dużo mniej wysłużony - na półeczce u babci b.
no i przygarnęłam
teksty znam na pamięć
no i ilustracje
ileż godzin spędziłam w domu mojej babci, na podłodze z blokiem rysunkowym, przerysowując te wszystkie wymyślne suknie dam z balu kopciuszka
wymyślałam im imiona, pamiętam
klotylda, rozalia, eulalia, honorata, petronela
takie właśnie


a'propos - prowadziłam też w dzieciństwie taki 'atlas koni' - duży zeszyt, do którego przyklejałam pocztówki z konikami ;-)
wszyscy mi takie pocztówki kupowali, pamiętam
na jednej stronie jeden koń
wymyślałam im imiona
fajna to była zabawa
potem miałam podobny zeszyt ze zdjęciami psów
też z pocztówek

i jeszcze taką teczkę miałam
w której gromadziłam kolorowe papierki po słodyczach ;-)
po czekoladach
najcenniejsze były te ze szwecji
no i z francji
jejku, ależ to były śmieszne czasy ;-)
śmieszne i straszne zarazem
jajku, jak to dawno było...

ostatnio, porządkując stare pudła w piwnicy u mamy, natknęłam się na kilka 'archiwalnych' papierków po donaldach
tych z historyjkami
po co ja to przechowuję? wyrzucić powinnam

no to tyle dzisiaj

no może jeszcze taka 'litografia' na koniec :-)
byk jak nic
prawda?
odbijam prace m. na czystych kartkach
 no i tak to wygląda


miłego dnia!

***

widziałam 'wstyd' wczoraj
no i trochę dojść do siebie po tym filmie nie mogę
serio
w głowie mam bałagan teraz
i bardzo mi źle

w dodatku od rana walczymy z jakimś paskudnym wirusem
katarem
i kaszlem
zalegamy w domu
zamiast działać zgodnie z planem
czyli po świecie włóczęgę uskuteczniać
w miłym towarzystwie
ech, szkoda...

jutro coś o 'wstydzie'
a na dziś to tyle

poniedziałek, 27 lutego 2012





kilka najzwyklejszych pocztówek
skądś tam
rejestr paru dni
spędzonych
po swojemu

na luzie
w ciszy
i bez fajerwerków










***


taki ogród na dachu
marzy mi się
coraz bardziej
polne kwiaty
i miłorząb
białe okna ze szprosami
i podłoga przedwojenna
koniecznie skrzypiąca
wielkie, wielkie drzwi
i pokoje w amfiladzie
ach
no jest temat :-)
jest

***

piosenka
którą uwielbiam
którą nucę
z rękami w kieszeniach
otulona ciepłym szalem
idę
sobie
całkiem sama
idę
w tłumie
then i'd sing cos i know how it feels...
:-)

wróciła zima
ale mam to w nosie
volume up
i już
;-)
od razu lepiej



nina
na wszystko

z życzeniami urodzinowymi dla kilku osób, które dziś właśnie świętują
:-*







piątek, 24 lutego 2012

jeszcze * turkus


 


marzy mi się jeszcze więcej turkusu
i piękna serwantka na moje zbiory
na ceramikę
którą uwielbiam
którą gromadzę
i od której tak przyjemnie się uzależniać
póki co poukrywane mam wszystko w kuchennych szafkach i... pod łóżkiem
marzą mi się ze cztery pokoje jeszcze ;-)




 na weekend zostawiam was z taką melodią
fajna do samochodu



za moim oknem
różnie
wiosna przyjdzie
albo i nie ;-)
chyba nie mam na to wpływu
i tak
znikamy
stąd
na kilka dni
moje tulipany zwiędną
trudno

  do zobaczenia zatem! 

wypoczywajcie

czwartek, 23 lutego 2012

bb * no to teraz ja ;-)


a miałam kontynuować tematy turkusowe dzisiaj ;-)

ania sprawiła jednak, że moje myśli pofrunęły w zupełnie inną stronę
i jestem jej za to wdzięczna
bardzo

od wielu miesięcy obiecuję sobie zabrać was na spacer po bb
po moim rodzinnym mieście
i jakoś nie potrafię
nie potrafię być turystką tam
czuję się tak bardzo 'ridiculous' fotografując te wszystkie 'moje' uliczki
'moje' zakątki
moje
i nie moje
już

za każdym razem, kiedy je odwiedzam, zdają mi się moje coraz mniej
to przygnębiające
ale już tak jest
musi tak być

to jedyne miejsce na świecie, za którym tak bardzo tęsknię
i o którym tak często myślę

to jedno zdjęcie
przykleiłam na lodówce
dla mnie wyjątkowe
pracownia, z okien której zostało zrobione, należała do mojego chrzestnego taty
lubiłam ten widok
najpiękniejszy* w całym bb
na góry, na teatr, na starą pocztę, na mury obronne wokół zamku

każdego ranka zastygam na moment
i patrzę
i trochę tęsknię
i trochę tam jestem
przez chwilkę chociaż

i ta stara pocztówka
wyszperana w którymś antykwariacie
często śni mi się takie bb
przedwojenne
którego nie mogli znać nawet moi dziadkowie
  do bb zjechali po wojnie dopiero
z kresów
ale mnie się ono śni

znam je na wylot
i nigdzie indziej nie czuję się tak bezpiecznie
i tak bardzo u siebie
nie chodzi nawet o te góry chyba
o bruk tu chodzi
o kilka uliczek
najpiękniejszych w świecie
o lody w delicjach
i o fontannę na placu chrobrego
o ulicę mickiewicza
o schodową
o grunwaldzką
i o willę sixta
o banialukę
o tę ruchomą wystawę u zegarmistrza
o cygański las
o kolejowy tunel pod hotelem prezydent
o rzekę, nad którą płaczą najpiękniejsze wierzby
o okrągły mostek
i o wszystko inne
o czym jednak dzisiaj na pewno nie napiszę, bo już mam mokre oczy

ale ponieważ lubię tęsknić, dobrze mi i tutaj ;-)
3.40
tyle czasu zajmuje mi dotarcie tam
nie tak wiele, prawda?

aniu, dziękuję...

na drugim zdjęciu u ani uliczka
bardzo szczególna
tuż obok mieszkałam...
i każdego dnia tamtędy przechodziłam
każdego!

heidi wspomniała o fotografie
który przy tej uliczce miał swój zakład
fotografa już tam nie ma :-(
legendarny mistrz glondys!
zrobił mi najpiękniejsze zdjęcie portretowe ever :-)
do maturalnego tablo - mam je jeszcze na dyplomie 
 to już bardzo starszy pan, jest pacjentem mojej mamy i ilekroć siada w poczekalni, zagadują go inni pacjenci, wyjmując z portfeli różne zdjęcia - jego autorstwa :-)

przy tej samej uliczce
mieszka b.
kobieta almodovara ;-)
prawdziwa artystka
odrobinę niespełniona
z nieodłącznym papierosem
w dłoni
z cygaretką taką
uszyła mi sukienkę ślubną
i podarowała ją 
w prezencie
naprawdę

tyle o bb
dzisiaj
może kiedyś będzie więcej

jest taka książka ewy kuryluk 'goldi'
niełatwa
jest w niej dużo o bb
i o wwie
i o jeszcze jednym mieście
bardzo dla mnie ważnym

dobrego dnia
nie mam piosenki na dzisiaj
ale od rana słucham annie lennox
poprawia mi humor
bo staram się nie zerkać w okno
strasznie jest
od rana leje
i wieje
dzisiaj u nas naleśniki
:-)

jutro wrócę do turkusów, ok?


*) równie piękny widok miałam z okien naszego mieszkania
na całą starówkę, na wieże siedmiu kościołów i na pasmo klimczoka
widok z okna - ważna rzecz
a może by tak tę moją leicę wypróbować w bb?
hmmm...



środa, 22 lutego 2012

turkus

na dobranoc plama turkusu
na dobre sny
i dobre jutro

i jeszcze coś takiego...
z płyty, którą bardzo się od wczoraj cieszę :-)







ech, no uwielbiam te wszystkie muzyczne podarunki od Tatusia M.
a zwłaszcza takie niespodzianki

***

śpijcie dobrze

powoli wrzucam do torby moje szpargały i długopisy
dopiero za chwilę kończę pracę
i wychodzę


późną nocą, już w domu, zaparzę herbatę
i będę słuchać danielssona
o tak
i przymierzę sukienkę
 nową
wiosenną
i buty
też nowe
czekają od poniedziałku
nierozpakowane
zupełnie niezasłużenie ;-)
bo ładne są
nawet bardzo


do zobaczenia

Ze spaceru... O spotkaniu z sarną :-)



Kilka migawek zatem...

Tamtego dnia spojrzałam w oczy sarnie. Po raz pierwszy z tak bliska. Po raz pierwszy z tak bliska w naturze, nie w zoo!
Razem ze starszym Braciszkiem M. wybraliśmy się na długi spacer - do sadu, na łąki, przez zagajnik... 
W jedno z moich ulubionych miejsc, u podnóża gór niemalże... Zabraliśmy ze sobą psa naszych Przyjaciół i ten zerwał się ze smyczy nagle - pognał za dzikim zającem.

Najpierw próbowaliśmy go dogonić. Bezskutecznie. Za zwierzyną pognał przecież...
Więc straciłam głos na parę godzin - tak się za psem wydzierałam ;-) Przy minus czternastu!
Ale się udało. Wrócił.
W samą porę go schwyciłam - bo sekundę później ujrzeliśmy sarnę!
Na wyciągnięcie ręki była... Dosłownie spod stóp nam wyskoczyła - zza najbliższej wierzby. Niezwykłe przeżycie. Zdecydowanie piękniejsze dla nas niż dla niej... Bo w jej oczach widoczne było jedynie błaganie... Stała nieruchomo, sparaliżowana strachem. Dziwnie się poczułam...
Mocno schwyciłam psa i sarna po prostu odeszła.
Długo jeszcze staliśmy tam z M. i z psem na krótkiej smyczy - podziwiając sarnę mknącą już na horyzoncie... Nie mogliśmy słowa wykrztusić z wrażenia.
Najpierw pożałowałam, a potem się ucieszyłam, że w odruchu nie sięgnęłam po aparat...



Powyżej staw - zamarznięty i pod śniegiem! Dawno temu jeździłam tu na łyżwach ;-) A jeszcze wyżej - sad, z którego pochodzą najwspanialsze i najzdrowsze owoce pod słońcem!!!


Przypomniał mi się taki film sprzed lat. Hipnotyzujący. Z wystawy w Zachęcie. Choć - przyznam szczerze - wielką fanką wideo artu nie jestem ;-) - ten jeden zrobił na mnie potężne wrażenie... Oglądałam go i oglądałam, i przez długie kwadranse nie byłam w stanie przerwać tej projekcji, choć film trwał ledwie kilka minut. Ale wessał mnie i oczarował - światło i kolejne kadry, brzmienie fortepianu... Szczególny był jego klimat - subtelna opowieść, muzyczna narracja, dwie kobiety siadające kolejno po sobie do instrumentu, piękna willa w stylu modern, stłumione odgłosy wieczoru, no i sarna, zakradająca się nocą pod okna, krążąca wokół basenu. I tak da capo, da capo - kolejne takty, ujęcia, noc, dzień, noc dzień... I ta sarna stanowiąca clou projekcji...
Szukam tego filmu wszędzie, choćby wzmianki o nim. Nie zapamiętałam, niestety, kto był jego autorem. Lub autorką. Bo wydaje mi się, że to była kobieta. Pamiętam nawet plakat z tej wystawy, szukałam w archiwum Zachęty (które kończy się niestety na 2006 r.), w trzech językach szukam w googlu i nic, nic, nic... Zadzwoniłam już do E. - bo ona w temacie biegła ;-) No i w dalszym ciągu nic... Chyba umówię się na spotkanie z jakaś kuratorką z Zachęty :-)
Już się nawet zastanawiać zaczęłam, czy ten film mi się nie przyśnił... No wszystko możliwe ;-) bo dziwne sny miewam...
Ale może ktoś z Was widział ten film? Może w CSW to było, nie w Zachęcie? Może ktoś mi pomoże?


Pies uciekinier ;-) I wieeeelki przytulak :-) Ma na imię Cyrus i jest wielką miłością Starszego Braciszka M.



M. w topinamburze :-)
M
No i Braciszkowie razem :-)


Miłego dnia Wam życzę! To już chyba ostatnie zimowe migawki w tym sezonie tutaj ;-) Mam nadzieję! Bo mam zamiar buty już do szafy schować... Te zimowe!
Choć kiedy wczoraj wieczorem wracałam do domu i z nieba uparcie sypał śnieg, a w dodatku dął nieprzyjemny, zimny, mroźny wręcz, wiatr, zaczęłam w tę wiosnę wątpić :-(
Ale niech już nadejdzie w końcu i basta!