środa, 22 lutego 2012

Ze spaceru... O spotkaniu z sarną :-)



Kilka migawek zatem...

Tamtego dnia spojrzałam w oczy sarnie. Po raz pierwszy z tak bliska. Po raz pierwszy z tak bliska w naturze, nie w zoo!
Razem ze starszym Braciszkiem M. wybraliśmy się na długi spacer - do sadu, na łąki, przez zagajnik... 
W jedno z moich ulubionych miejsc, u podnóża gór niemalże... Zabraliśmy ze sobą psa naszych Przyjaciół i ten zerwał się ze smyczy nagle - pognał za dzikim zającem.

Najpierw próbowaliśmy go dogonić. Bezskutecznie. Za zwierzyną pognał przecież...
Więc straciłam głos na parę godzin - tak się za psem wydzierałam ;-) Przy minus czternastu!
Ale się udało. Wrócił.
W samą porę go schwyciłam - bo sekundę później ujrzeliśmy sarnę!
Na wyciągnięcie ręki była... Dosłownie spod stóp nam wyskoczyła - zza najbliższej wierzby. Niezwykłe przeżycie. Zdecydowanie piękniejsze dla nas niż dla niej... Bo w jej oczach widoczne było jedynie błaganie... Stała nieruchomo, sparaliżowana strachem. Dziwnie się poczułam...
Mocno schwyciłam psa i sarna po prostu odeszła.
Długo jeszcze staliśmy tam z M. i z psem na krótkiej smyczy - podziwiając sarnę mknącą już na horyzoncie... Nie mogliśmy słowa wykrztusić z wrażenia.
Najpierw pożałowałam, a potem się ucieszyłam, że w odruchu nie sięgnęłam po aparat...



Powyżej staw - zamarznięty i pod śniegiem! Dawno temu jeździłam tu na łyżwach ;-) A jeszcze wyżej - sad, z którego pochodzą najwspanialsze i najzdrowsze owoce pod słońcem!!!


Przypomniał mi się taki film sprzed lat. Hipnotyzujący. Z wystawy w Zachęcie. Choć - przyznam szczerze - wielką fanką wideo artu nie jestem ;-) - ten jeden zrobił na mnie potężne wrażenie... Oglądałam go i oglądałam, i przez długie kwadranse nie byłam w stanie przerwać tej projekcji, choć film trwał ledwie kilka minut. Ale wessał mnie i oczarował - światło i kolejne kadry, brzmienie fortepianu... Szczególny był jego klimat - subtelna opowieść, muzyczna narracja, dwie kobiety siadające kolejno po sobie do instrumentu, piękna willa w stylu modern, stłumione odgłosy wieczoru, no i sarna, zakradająca się nocą pod okna, krążąca wokół basenu. I tak da capo, da capo - kolejne takty, ujęcia, noc, dzień, noc dzień... I ta sarna stanowiąca clou projekcji...
Szukam tego filmu wszędzie, choćby wzmianki o nim. Nie zapamiętałam, niestety, kto był jego autorem. Lub autorką. Bo wydaje mi się, że to była kobieta. Pamiętam nawet plakat z tej wystawy, szukałam w archiwum Zachęty (które kończy się niestety na 2006 r.), w trzech językach szukam w googlu i nic, nic, nic... Zadzwoniłam już do E. - bo ona w temacie biegła ;-) No i w dalszym ciągu nic... Chyba umówię się na spotkanie z jakaś kuratorką z Zachęty :-)
Już się nawet zastanawiać zaczęłam, czy ten film mi się nie przyśnił... No wszystko możliwe ;-) bo dziwne sny miewam...
Ale może ktoś z Was widział ten film? Może w CSW to było, nie w Zachęcie? Może ktoś mi pomoże?


Pies uciekinier ;-) I wieeeelki przytulak :-) Ma na imię Cyrus i jest wielką miłością Starszego Braciszka M.



M. w topinamburze :-)
M
No i Braciszkowie razem :-)


Miłego dnia Wam życzę! To już chyba ostatnie zimowe migawki w tym sezonie tutaj ;-) Mam nadzieję! Bo mam zamiar buty już do szafy schować... Te zimowe!
Choć kiedy wczoraj wieczorem wracałam do domu i z nieba uparcie sypał śnieg, a w dodatku dął nieprzyjemny, zimny, mroźny wręcz, wiatr, zaczęłam w tę wiosnę wątpić :-(
Ale niech już nadejdzie w końcu i basta!


8 komentarzy:

  1. Chciałabym zobaczyć jak tak sobie z sarną patrzycie głęboko w oczy;););) Nam kiedyś wyskoczyła przed maskę - zdążyła na szczęście uciec;) Pięknie tam, chciałabym ten sad zobaczyć latem. Szkoda, że gór nie widać.
    Miłego dnia Maggie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrego dnia Maggie.
    Wczoraj przeglądałam wiosenne i letnie ubrania Zo... i powoli zaklinam wiosnę. Nieśmiało nawołując "przyjdź już proszę" ;).

    OdpowiedzUsuń
  3. A jak M. zareagował na spotkanie z żywą przyrodą? :)
    piękny sad, świetne karmniki, miło widzieć, że odwiedzane :)
    i fajnie, że nie zrobiłaś zdjęcia. że zostały tylko ślady na śniegu.
    mam nadzieję, że uda Ci się odnaleźć tamten film i że na nowo obejrzany będzie nadal dla Ciebie ważny. bo to różnie bywa. czasem lepiej zufać temu, co zapisało się w naszej pomięci i unikac konfrontacji z oryginalem. ale czasami można przeżyć znowu coś ważnego, więc pewnie warto szukać. i nigdy nie wiadomo, kto może powiedzieć: "ależ tak, widzialem/am to! i wiem, co to jest!". ja kiedys w czasie przypadkowej rozmowy "odzyskałam" "Sierpniowe wieloryby". i były nadal tak samo piekne :).
    serdecznie pozdrawiam Ciebie i M.

    OdpowiedzUsuń
  4. Byłam ciekawa tego spotkania z sarną i tyko miałam nadzieję, że nie spotkaliście jej rozpędzonym samochodem. A tutaj taka niespodzianka :)
    I zima jak z bajki na zdjęciach. A ten sad - marzenie... Z filmem niestety nie pomogę.
    Udanego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię zimę na fotografiach i tylko. U Ciebie wygląda bajecznie i tak wolę o niej myśleć, co do filmu, zaciekawiłaś mnie, więc jak już odnajdziesz tytuł, daj znać :) Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  6. Aniu, za mgłą góry... Bo widać je stamtąd jak na wyciągnięcie ręki! A kiedy ja zobaczę u Ciebie moje BB? Ja od dawna marzę o wycieczce po BB tutaj, ale to chyba jest niemożliwe... Nie potrafię być turystką we własnym 'mieszkaniu' ;-) Dystans rośnie z każdym rokiem, a ja czuję się po prostu śmiesznie, wędrując po BB z aparatem ;-) Czuję jakiś chichot w tle... Jakbym dokonywała czegoś niedorzecznego...
    Na mojej lodówce za to przykleiłam zdjęcie - jedno wyjątkowe, z widokiem na teatr, pocztę, mur obronny zamku i na góry w tle... Widok z okna - bardzo szczególnego... Codziennie rano na moment zastygam przed tym zdjęciem, wiesz?
    Bardzo tęsknię czasem :-( I to raczej się nie zmieni nigdy...

    Uściski, Aniu!

    Aniu/ZH, oby skutecznie!!!
    Serdeczności :-)

    Mewino, zaraz muszę wygooglowac te wieloryby Twoje :-)

    Margarithes, witaj :-)
    Dam znać, pewnie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ewo, ech no takie krwawe opowieści to bym Wam podarowała ;-)

    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  8. Maggie, może dzisiaj? Boję się tylko, że się rozczarujesz, bo mam kilka zdjęć, z czego połowa nie nadaje się na bloga;) Było wtedy tak zimno, że nie wyciągałam aparatu zbyt często. Gór w każdym bądź razie też na nich nie ma niestety;(;(;( Ale mam powód żeby wrócić;)
    I doskonale Cię rozumiem, jeśli chodzi o pokazanie BB tutaj;) Ja mam podobnie ze swoim rodzinnym miastem, z tą różnicą że ja swojego nie lubię. Więc nie pokażę go z tych dwóch powodów;)
    Chciałabym zobaczyć kiedyś to zdjęcie o którym piszesz;) Albo pojadę po prostu do BB stanę tam i będę patrzeć;) Chociaż to nie będzie widok z okna niestety;(
    Dobrej nocy!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :-)