Śnieg sypie i sypie, słońca dziś nie widać... Góry na wyciągnięcie ręki, bliski horyzont taki wielogarbny, taki biały ;-) Jest dobrze, są dzieci, same sobie wystarczają, więc człowiek może poczuć się całkiem zbędny... Przynajmniej od czasu do czasu ;-)
Są ferie, jest fajnie, są sanki, są narty, ale... jestem w pracy. Od wczoraj on-line :-( i odłączę się dopiero w czwartek. Nie zdążyłam zrobić ani jednego zdjęcia - w plenerze łatwo nie jest, bo palce po kilku sekundach odmarzają ;-) a bateria przy minus 24 pada prędziutko...
Za to na wino grzane zdążyłam wczoraj skoczyć...
I głowa mnie mnie dzisiaj boli od rana - sama nie wiem, czy to od tego wina ;-) czy może z innego powodu...
Powoli zaczyna być mi źle z tym, że zawyżam średnią wieku w lokalach, do których zwykłam była zaglądać w czasach LO ;-))) Czas chyba zmienić miejscówki, hehe!
Choć fajne jest to, że w niektórych wciąż grają te wszystkie stare kawałki, przy których bawiłam się wieki temu :-)
No dobra, muszę być mocno uzależniona od tej całej blogosfery, skoro tu zaglądam nawet wtedy, kiedy nie mam nic ciekawego do powiedzenia, hehe! No ale dziś to chyba tylko w ramach odprężenia ;-)
'More Than This' na deser. Lubicie ten kawałek? Jakoś tak 'między słowami' mi wczoraj zabrzmiał...
A potem kotłował mi się w czaszce przez pół nocy...
Ten kawałek i słów miliony... I to, co między nimi zabrzmiało...
Jutro też pewnie nie będę miała wiele ciekawego do powiedzenia ;-) ale za to wrzucę tu jeden świetny kawałek Cat Power. Który chodzi i chodzi za mną od kilku dni...
Cat Power - jak już wielokrotnie wspominalam - wielbię ponad wszystko... Gdybym potrafiła śpiewać, śpiewałabym jak ona :-) Czasem mi się zdaje, że noszę w sobie podobny ładunek emocji, co Cat P. :-)
Ale może tylko mi się zdaje...
A ten kawałek uwielbiam i jakoś tak mi się cudnie komponuje z nocną drogą przez ośnieżone krajobrazy moich rodzinnych stron... I z dwoma filmami, do których tę piosenkę wykorzystano: do 'My Blueberry Nights' Wong Kar Waia oraz do 'Mamuta' (z moim ukochanym G.G.Bernalrm i cudowną Michelle Williams), którego obejrzałam niedawno. Polecam swoją drogą... Choć nie jest to wcale film wybitny ten 'Mamut'. Ale myślę, że niektórym może okazać się potrzebny...
Ach, i w końcu obejrzałam francuski film 'Kochałem ją' na podst. tej powieści Anny Gavaldy... Bo ktoś mi tutaj ten film polecał. Książkę czytałam dawno temu...
No dobra, to może tym tropem - co polecacie w kinach teraz? Bo wysyp znakomitych premier za (i przed) nami!
A ja nie wiem... Chyba wybiorę się na długi wieczorny spacer za chwilę. Mróz co prawda odmraża nosy, ale za to schładza mózgi ;-) co czasem bywa konieczne...
To do zobaczenia! I dobranoc :-)
ja trochę opóźniona w premierach jestem :) ale polecam Dziewczynę z tatuażem - czyli pierwszą część Millenium. Wersję książkową uwielbiam i film mi się też nawet podobał.
OdpowiedzUsuńdobrej nocy:)
Maggie, świetna ta podłoga;) Też kiedyś taką będę miała;) Po następnym remoncie;)
OdpowiedzUsuńUdanego wypoczynku!
Widoku z okna zazdroszczę...
OdpowiedzUsuńido, ja widziałam tę szwedzka ekranizację, ale na tę Finchera też się wybieram :-) Bo książki - jako jedyna chyba osoba we wszechświecie - nie czytałam ;-)
OdpowiedzUsuńAniu, ja też :-) W następnym mieszkaniu...
Heidi, no dzisiaj to tylko tego mi można zazdrościć... Bo nastrój mam dziwnie podły :-( a laptop zrósł mi się już z kolanami...
Ale za to jutro pomacham Wam ze stoku :-)
Maggie, ja też próbowałam pracować przy dzieciach on-line, ale po paru próbach dałam sobie z tym spokój. Albo dzieci znienacka wyłączały mi komputer, albo próbowałam walić w klawiaturę lewą ręką z Jasiem przewieszonym przez prawą. Masakra :)
OdpowiedzUsuńTeż bym się wybrała na spacer nocną porą. Gór tu co prawda wiele nie ma, ale może pochodzę między wieżowcami i porozmyślam? Za Twoim przykładem mózg schłodzę?
Do kina koniecznie na 'Rzeź' :) Do kina, ale trochę do teatru, bo konwencja bardzo teatralna.