wtorek, 14 lutego 2012

Z przymrużeniem oka ;-) i dwie 'pościelówy'. No i słowo o Studniówce :-)


Kurczę, no nie obchodzimy Walentynek ;-)
Ale rozumiemy cudze potrzeby ;-) więc w żadnym razie nie kwestionuję sensu istnienia tego święta.

Najfajniejszą 'walentynkę' - czerwoną pocztówkę z żyrafą - przysłała mi kiedyś moja Ciocia, która akurat spędzała Walentynki w Holandii. W PL wtedy nie obchodzono ich jeszcze, a tam dzień 14 lutego wcale nie był nacechowany wyłącznie 'romantycznie'. Walentynkowe kartki były po prostu niezobowiązującym dowodem sympatii. Niczym więcej.
I w sumie taki zwyczaj kultywujemy - jak nam się przypomni, to wysyłamy po walentynce do naszych Przyjaciół. do Bliskich, do Cioć, Babć i Wujków, do Dzieci naszych Przyjaciół etc. W tym roku wysłaliśmy kilka :-)

Imię Walentynka nosiła kiedyś pewna zaprzyjaźniona świnka morska.
Ja miałam Melchiora.
A mój kuzyn Tomek - Tobiego :-) a potem Pestkę. Ale dziwna była ;-) Albinoska i do tego kudłata ;-)
Taki poczet świnek morskich przy okazji ;-) Dla pamięci!

OK, czy mi się to podoba, czy nie - dziś słuchamy 'pościelówek'.
Więc proszę bardzo - moja ulubiona to ta*. I tylko w tym wykonaniu :-)
Od zawsze. Na zawsze.
Od Maggie. Dla Was.
Taki walentynkowy koncert życzeń!
;-)



Dużo miłości przez całe życie! Miłości w każdym wymiarze - ale zawsze prawdziwej, czułej i ze wzajemnością :-)

Dobrego dnia!

Randkujecie dzisiaj?
Kino? Pizza? Potańcówka? A może wytworna kolacja przy świecach?
My idziemy na łyżwy ;-)

PS Ech, no mam jeszcze jedną ulubioną 'pościelówę'. To 'Wonderful Tonight' Erica Claptona :-) Mój kawałek ze Studniówki :-) Która była zresztą dosyć melodramatycznym wydarzeniem w moim życiu, hahaha. Bo musiałam wybrać pomiędzy lojalnością wobec Przyjaciółki, a romantycznym uczuciem do pewnego chłopaka ;-) Tak, on wybrał mnie ;-))) Ale Przyjaciółce obiecałam nie zapraszać go na Studniówkę :-( bo tego by ponoć nie zniosła...
No cóż, lojalność wobec Przyjaciół była zawsze moją słabą stroną ;-) więc przyszłam bez niego. Jednak przyjaźń i tak nie przetrwała, a ja na studniówkę musiałam się wybrać z bratem koleżanki ;-) Który okazał się jednak świetnym tancerzem, znał dobrze wszystkich ludzi z mojej klasy (a w sumie to z nimi głównie się bawiłam), więc impreza była przednia! Polonez odtańczony jak należy - z figurami, a jak! Mnóstwo śmiechu było, tańce do białego rana, ciało pedagogiczne w pełnym składzie, oj się działo! Nawet choinki się poprzewracały ;-) Zawiodły mnie tylko... buty. Moje pierwsze szpilki ;-) Które (w rzędzie ze szpilkami moich szkolnych koleżanek) bardzo prędko znalazły się pod ścianą, a my wywijałyśmy na parkiecie na bosaka ;-)
W sumie fajny był to wieczór. Który skończył się właśnie 'Wonderful Tonight' - pościelówą odtańczoną już poza studniówką ;-) Z tamtej licealnej historii romantycznej nic nie wyszło, jasna sprawa ;-)  A przyjaźni z A. jednak trochę czasem żałowałam :-( Więc nie powiem Wam, czy lojalność popłaca, bo tego do końca nie wiem, za to wiem, żeby na bal nie zakładać niewygodnych szpilek ;-))) I nie umawiać się z chłopakiem, o którym marzy przyjaciółka. Nawet na jedno piwo się nie umawiać ;-)

A płytą wieczoru i tak okazał się soundtrack z Pulp Fiction.Twista zatańczyłam bodaj z Maćkiem K. - moim najlepszym kumplem z klasy. Oj, obraziła się za to na niego jego partnerka ;-) Ale i tak jej nie lubiłam, hahaha! Maciek zresztą też ;-) W każdym razie się z nią nie ożenił. W ogóle się jeszcze nie ożenił ;-) Ech, to były czasy! Szkoda, że nie wrócą... Raczej nikt mnie już na studniówkę nie zaprosi - liczyłam jeszcze na mojego młodszego kuzyna (no, niestety...), potem na dużo młodszego szwagra (też mi tego nie zaproponował, hahaha :-) Dziwny jakiś, nie?), z pracą w szkolnictwie większych planów nie wiążę, więc ta droga też odpada :-(
Już wiem! Wysunę swoją kandydaturę w roli opiekunki na studniówce M. :-) Oj, na pewno się baaardzo ucieszy ;-))) I świetnie się będzie bawił!
No dobra, nie zrobię Mu tego... Czyli z miłości do Syna już raczej nigdy na studniówkę nie trafię :-(
Jaka szkoda...
Choć czy ja wiem, czy jest czegoś żałować? Ponoć dzisiejsze studniówki to już nie to...
A Wy dobrze wspominacie Wasze?

To co? Jeszcze Eric Clapton na koniec? W końcu dzisiaj Walentynki ;-)







*) Tylko mi nie pisz, Delie, że banalna jest. Wiem o tym! ;-)

15 komentarzy:

  1. Rany! Ile dzisiaj tematów! A miałam tylko szybko zajrzeć i biec do pracy ;) No dobra. Zostaję na chwilę i piszę. Walentynek jakoś specjalnie nie obchodzimy, czasami zapominamy o nich zupełnie, a czasami któreś z nas pamięta. Miło jest wtedy bardzo. Jakiś mały gest, to wszystko. A cieszy. Świnek morskich nigdy nie miałam, ale przez nasz dom przewinął się niemal cały zwierzyniec. Nie mam pojęcia, jakim cudem śwince udało się go ominąć. Studniówka moja była sto lat temu i to była najprawdziwsza tradycyjna studniówka. Wszyscy w czarno-biało-granatowych strojach, co miało swój ogromny urok. Zresztą dzisiaj pewnie i tak wystąpiłabym w małej czarnej ;) Szpilki miałam, owszem, ale przezornie skromne i niewysokie, więc przetańczyłam w nich całą noc. Był i polonez i fantastycznie przystrojona szkoła. Nasze pomysły, nasz czas, nasze wszystko. Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie lepszej studniówki w luksusowej restauracji, czerwonej sukni i podwiązce. Ale to tylko pokazuje, jak bardzo się postarzałam ;) Pościelówy lubię. Dlaczego nie. Nawet te banalne czasami. Ze studniówki najbardziej zapamiętałam twista i Laaaayla.... Claptona. A Twoja pierwsza pościelówa to niegdyś moja naj. I do dzisiaj ją lubię, choć dawno nie słuchałam. No i widzisz Maggie. Zawsze, kiedy się spieszę, znajduję tutaj milion ciekawych rzeczy. Uściski! Fajnego walentynkowego dnia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ewo, żeby było jasne: moje szpilki nie były jakieś spektakularnie wysokie ;-) ale były pierwsze! Bo wcześniej biegałam głównie w trampkach i martensach...
    Serce mi pęka jak myślę o dzisiejszych studniówkach - zupełnie nie wiem, o co w tym wszystkim chodzi. Ostatnio przechodziłam obok Sheratona, a tam dzieciaki podjeżdżały limuzynami, wystrojone tak, że oniemiałam...
    Ale wiem, że są szkoły, które pozostały wierne tradycji - o takiej marzę dla M. ;-)
    Ostatnio syn koleżanki mojej Mamy wyjeżdżał na cały weekend studniówkowy do Wisły, do H. Gołębiewski ;-) Impreza, drinki, obsługa kelnerska, nocleg w apartamencie etc. O rany, co tu jest grane??? Koszmar jakiś...
    Sukienkę miałam szczelnie zabudowaną ;-) czarno-popielatą, trochę w japońskim stylu, ze stójką :-) Wisi w szafie do tej pory, hehe, choć to też ze 100 lat temu było ;-)

    Ściskam mocno!

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajna ta historia ze studniówką;) Ja ze swojej nie pamiętam jakiejś konkretnej piosenki;( Ale za to buty miałam wygodne i przetańczyłam w nich całą noc. A pościelówy czemu nie? Muszę mieć tylko nastrój. Z reguły się nimi jeszcze dobijam;)
    Miłego dnia Maggie!
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  4. I też miałam sukienkę ze stójką, czarną, kupioną w BB;) Pamiętam, że była dla mnie wtedy koszmarnie droga, ale nie było po niej w ogóle tego widać;) Bardzo skromna;) Żadne tam falbany, krótka w ogóle była;) Mam ją do dzisiaj;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaczynam już trzeci raz w temacie studniówki i niby wiem co chcę napisać a jakoś mnie blokuje, zostawię to jak się spotkamy:-)))
    Także napisze tylko, że fajne wspomnienie!
    Moją studniówkę, też miło wspominam. Oj działo się działo.
    Banalne piosenki lubię słuchać samotnie w samochodzie, muszą być bardzo głośno, nucąc je zawsze mam przed oczami widok Stuhra w jednym z filmów:-)
    Przesyłam walentynkowe życzenia!

    OdpowiedzUsuń
  6. Też biegałam w Martensach ;) Zielonych! A buty na studniówce miałam (wstyd się przyznać ;) białe... Cóż. Taki miałam kaprys. Sukienki tamtej też bym dzisiaj już nie ubrała. Za to małą. czarno-szarą ze stójką owszem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. i my raczej Walentynek nie obchodzimy, za to kupimy sobie dziś po pączku i zrobimy Tłusty Wtorek ;) bo w czwartek kolejki! :D (a poza tym M. mi wyrusza do Wawy na kilka dni, a lubię zjeść w jego towarzystwie tego pączka raz w roku :)).
    a studniówka? nie lubiłam mojej. byłam rozczarowana, że maturzyści chcą w hotelu, z jakimiś taksówkami, zadęciem. bardzo mi się nie podobało i bardzo żałowałam, że zabawa nie odbywała się gdzieś w sali gimnastycznej lub auli. sukienkę miałam małą czarną, do tego żakiet czarny, jakiś taki dłuższy. gdzieś się przewala w rodzinnym domu ten strój, razem z moją skromną sukienką z komunii :D

    Maggie, dziękuję za namiar i przepraszam, że jeszcze z niego nie skorzystałam! wszystko się zmienia u mnie, decyzje zapadają, trudno nadążyć :) ściskam mocno!

    OdpowiedzUsuń
  8. PS a ja dalej w martensach :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Walentynek specjalnie nie obchodzimy ale nie powiem, Maz kupil dzisiaj ciasteczka do kawy i buziaka dal goracego... :-) mlodszy syn obserwowal nas z ukrycia, wielkie oczy robil a potem ze slodkim usmiechem poprosil o takiego samego ... :-)

    Milego dnia Maggie i moc usciskow ... M

    poscielowki fajne i dawno ich nie sluchalam, dzieki ...!

    OdpowiedzUsuń
  10. Wyjątkowo dziś chyba świętujemy, bo dzieci wysłaliśmy na ferie do dziadków i tyyyle mamy czasu! Babeczki gorące właśnie z piekarnika wyjęłam, czekoladki dostałam, buziaka też:-)
    A swojej studniówki nie pamiętam w szczegółach, tylko tą pierwszą, na którą byłam, gdy byłam jeszcze w II LO. Ówczesny chłopak mnie zaprosił.
    W szpilkach nie chodzę, no może tylko czasami. Ale martensy to ja sobie jeszcze kiedyś kupię!
    Maggie, miłego wieczoru Ci życzę!

    OdpowiedzUsuń
  11. Wonderful Tonight Erica Claptona, zagrana i zaśpiewana jako pierwsza na moim weselu - że banalny wybór też słyszeliśmy, ale byliśmy niezłomni i śpiewaliśmy sobie do ucha:)Na studniówce byłam z chłopakiem, z którym już być nie chciałam, bo na sylwestra poznałam mojego męża i myśli o nim przesłoniły wszystko. U nas walentynkowy obiad - sajgonki w płatkach tulipanów - zupełnie jak przepiórki w płatkach róż:)

    OdpowiedzUsuń
  12. nie napiszę:) akurat też ją lubię:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Walentynek u nas brak :) Chociaz mój M. dał mi wczoraj bukiet, ale bardziej dlatego że byłam smutna a nie z walentynkowych pobudek ;)
    A studniówka u mnie tez dramatyczna trochę, ale zabawa była całkiem fajna...w krótkiej prostej aksamitnej i tez na bosaka ;)
    Ach Maggie wspomnień czar! ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Maggie, uwielbiam jak przywolujesz wspomnienia. Studniowke mialam z przygodami. Z powodu nie wystarczajacej ilosci paliwa w baku samochodu mojego chlopaka nie dojechalismy na poloneza. Z powodu braku srodku transportu pozostaly dystans do szkoly pokonywalam w butach na koturnach wiec tance i hulanki byly juz bez butow. Dekoracje tez byly nie lada wyzwaniem plastycznym i pamietam ze bylam grupie dekorujacej sale "miasto noca" :-) PS sukienka czarna, dluga, szyta na miare z powodu moich brakow proporcji nastoletniego ciala ;-)
    usciski A.

    OdpowiedzUsuń
  15. Wow, ile fajnych wspomnień studniówkowych :-)
    Dziękuję Wam pięknie za wszystkie komentarze!

    Pozdrawiam!

    Olga, nie ma problemu :-) To nic zobowiązujacego, mówiłam Ci! O @ pamiętam ;-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :-)