poniedziałek, 26 kwietnia 2010

Lawenda.



Używacie w kuchni lawendy? Świeżej? Suszonej?
Ja upiekłam kiedyś ciasteczka. Maślane. Z lawendą właśnie.
W smaku nieziemskie…
Dodaję też odrobinę suszonych kwiatów do herbaty. Czasami.
Ale zapasy powoli się kończą…
Niestety.

Opactwo Sénanque w pobliżu Gordes? Albo maleńka wioska Sault? A może po prostu Grasse? Albo Aptu?
Zastanawiam się gdzie widziałam najpiękniejsze pola lawendowe…

Dobrze by było uzupełnić zapasy :-)

O tegorocznych wakacjach pomyślimy nad talerzem lawendowych ciasteczek…
Wieczorem.


10 komentarzy:

  1. A czy ta lawenda kupiona była w Francji? Bo mnie zaintrygowała. Za takich atrakcji spożywczych mam kandyzowane fiołki tylko;)
    Kocham Francję, ale tamtejszych pól lawendowych nie widziałam:( I w tym roku też nie zobaczę, bo w inny region planujemy pojechać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta akurat przyjechała ze Stanów, z plantacji Purple Haze, ale oczywiście we Francji też można dostać lawendę spożywczą bez problemów... Wszędzie :-)
    W Polsce jest z tym większy kłopot - ja kiedyś zamawiałam przez internet. Bo w sklepach nie widziałam. W razie czego podeślę Ci namiary @ :-)
    A kandyzowane fiołki??? Mmmmm, to musi być dopiero rozkosz...

    OdpowiedzUsuń
  3. o ... nie mam lawendy w domu! serio! jak tak pomyślę to ... chyba nawet nie mam nic w kolorze lawendowym! :( ale smutek (?) ... heh ... jutro nad czymś lawendowym pomyślę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja również poproszę o internetowe namiary na spożywczą lawendę ;) Mogę? Brzmi niesamowicie. I nie miałam pojęcia, że można używać jej w kuchni.
    A pola lawendowe muszą być cudownym tematem fotograficznym.

    OdpowiedzUsuń
  5. Poproszę, ale jeśli wszędzie we Francji, to ja przyjmuję zamówienia na dostawę lawendy:-)

    A fiołki smakują jak cukierki, jak się w końcu spotkamy, to Cię poczęstuję:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdyby nie ten deszcz, już biegłabym w stronę lasku ;-) Po fiołki! I z talerzykiem lawendowych biskwitów na wymianę :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja mogę prosić przepis na lawendowe biskwity?:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ależ proszę :-) Oto i przepis:

    Ciasteczka. Lawendowe maślane.
    (za: COOKIES GALORE / MQ Publications)

    Na ok. 20 ciasteczek

    225 g masła
    2 łyżeczki suszonej lawendy (kto chce może dodać i kolejne dwie)
    125 g cukru
    225 g mąki
    120 g mąki ryżowej (lub kukurydzianej) ewentualnie kleiku ryżowego 
    szczypta soli

    Piekarnik nagrzać do 180°C I przygotować dwie blachy (wyłożyć je papierem do pieczenia)
    Kwiaty lawendy zmielić (np. w młynku do kawy) lub drobniutko pokruszyć.

    Ubijać masło z lawendą, aż stanie się gładkie i puszyste. Dodać cukier, mąkę oraz mąkę ryżową – mieszać do uzyskania gładkiej konsystencji.
    Uformować w dłoniach wałeczki z ciasta, zawinąć je w folię i schłodzić (ja wkładam do lodówki na jakieś 30 min.)
    Po wyjęciu pokroić w plastry grubości ok. 5 mm i układać je na blasze wyłożonej papierem. Piec jakieś 10 min. aż staną się złociste.
    Ostudzić.

    Od razu uspokajam: wcale nie smakują mydłem ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Ach, no i jeszcze w temacie lawendy:
    kupić ją można w internetowym sklepie Kraina L'occitane (to nie TO L'occitane!) o tu: http://www.krainaloccitane.pl/lawenda-spozywcza-p-265.html
    ale -
    i tu niespodzianka!
    KWIAT LAWENDY można też kupić w niemal każdym sklepie zielarskim (produkcji Herbapolu) - jest to lawenda do naparów, a więc jak najbardziej spożywcza :-)
    Z ciekawości zajrzałam dziś do sklepu zielarskiego w Pasażu Natolińskim i okazuje się, że lawenda jest w stałej sprzedaży. O!
    Produkcji krajowej (pewnie z Warmii) zatem jak przypuszczam nie jest aż taaak aromatyczna jak ta prowansalska, ale myślę że na ciasteczka będzie akurat :-)
    No heca z tą lawendą - ile ja się kiedyś jej naszukałam... A tu proszę! Lubię takie niespodzianki :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję:))) Nie pozostaje nic innego jak je upiec po wizycie w pasażu:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :-)