Dzień drugi. Piasek. Dużo piasku. Zabawy z wiaderkiem. Z łopatką. Ale najfajniejszą sprawą okazało się przesypywanie piasku z dłoni do dłoni. Ewentualnie zakopywanie własnych butów. Lub butów Mamy. Albo chociaż psich łap.
Piasek. Ziarenko. Forma terapii sensorycznej. Mogłabym tak godzinami. Przesypywać, przesypywać, przesypywać…
Moje Dziecko z kolei mogłoby piasek jeść. Godzinami. Zjadać, zjadać, zjadać...
Z przerwami na konsumpcję muszelek ;-)
Wiaderko-zamek. Piekielnie natrudzić trzeba się było, żeby wieżyczki wyszły w całości. Piasek nie mógł być ani za mokry (wówczas ciężko było wydostać go z formy), ani za suchy (natychmiast się osuwał)…. Sztuka nie lada ;-)
Ale Tato nie miał z tym najmniejszych problemów ;-))) A ile frajdy miał!
No i zielona łopatka. I grabki. Mistrz symetrii nie miał lekko ;-)
Grabki podpadły mi okrutnie – po tym, jak wbiłam je sobie w kolano… Do dziś mam mały ślad po zębach. A wyglądały tak niewinnie – zielone, plastikowe…
Piasek... Dzis jeszcze wysypywalam trochę z butów :-))) I z kieszeni!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Aż mi się nad morze zachciało:)
OdpowiedzUsuńSuper ten zamek, chyba nigdy nie udało mi się zbudować nic na plaży;)
Ja lubię znajdować piasek w książkach, które czytałam na różnych plażach;)
ja, 2 tygodnie po powrocie znad morza jeszcze piasek wysypywałam ... heh ... fajnie :)
OdpowiedzUsuńFajna taka zabawa i budowle jakie super, troche mi sie zatesknilo a piasek pewno jeszcze jakis czas bedziesz wysypywac... :-) M
OdpowiedzUsuńMogłabym znajdować piasek przez kolejny miesiąc, byle tylko pójść na spacer brzegiem morza. Piękne te Wasze wspomnienia. Zapachniało wakacjami!
OdpowiedzUsuńAch, ach, ach! Tyle w temacie MORZE ;-)
OdpowiedzUsuńDelie, tak - w książkach też mam go pełno. Ale przyznam, że między stronami jest dosyć dokuczliwy... I pocieszę Cię, że mi ten zamek też nie wychodził :-(
Ellemo, sporo tego uzbierałaś po kieszeniach ;-) Pozdrawiam!
Mamsan, tęsknota uzasadniona! Jest do czego... Zapomniałam Ci napisać, że do Sopotu to ja mam wielki sentyment... Jako dziecko często tam jeździłam - zatrzymywaliśmy się zawsze w takiej urokliwej willi niedaleko Hipodromu :-)
Ewo, oj tak, nie ma nic wspanialszego od spaceru brzegiem morza. Już nie mogę się doczekać dalszego ciągu wakacji. U nas Bałtyk na początek i na koniec lata - w planach mamy jeszcze wypad końcem sierpnia. A pomiędzy - inne atrakcje :-)