poniedziałek, 20 września 2010

W ZOO...

A w niedzielę byliśmy w ZOO!


I źle mi…
Bo to ZOO warszawskie jest naprawdę smutnym miejscem…
Za każdym razem obiecuję sobie, że to moja ostatnia tam wizyta…
Fatalnie zagospodarowany teren, zwierząt jakby mało, warunki – delikatnie mówiąc – średnie, zapach przyprawia momentami o mdłości… W pawilonach ciasno, duszno, nie sposób przejechać wózkiem…
Zwierzaki mocno zaniedbane – żal serce ściska na widok brudem zlepionej sierści osiołków, owiec, wyliniałych małp… Ech…
Sponsorów chyba nie brak – co druga klatka oklejona banerami reklamowymi…
I tłumy zwiedzających…


Tymczasem ogrody zoologiczne w większości europejskich miast stają się ich wizytówką… Wspaniałym miejscem dla dzieci, dla turystów, dla wszystkich…
I przede wszystkim przyjaznym dla zwierząt!
Zoo w Pradze, w Berlinie, we Wiedniu, w Bazylei…



No nic, nie ma co narzekać…
M. był i tak zachwycony :-)
Najlepiej się czuł wśród zwierząt zagrodowych – kury, kozy, owce, osły…
Podobał mu się słoń.
Żyrafa nie bardzo ;-)
Zafascynowały go pawiany!
I kolorowe papugi…
Trochę emocji wzbudził lampart – zjawił się znienacka i M. zrobił wieeelkie oczy!
Wizytę u niedźwiedzi sobie podarowaliśmy – pamiętam, że u mojej pięcioletniej chrześnicy widok kolebiących się na boki, nieszczęśliwych niedźwiadków, wywołał płacz…
Za to uśmialiśmy się obserwując kozy zajadające się suchymi liśćmi klonu :-)






Cóż, plan jest taki, żeby M. zabrać jeszcze jesienią do któregoś z tych piękniejszych ogrodów zoologicznych…
Tymczasem to warszawskie będziemy raczej omijać szerokim, oj szerokim łukiem…
I chyba dosponsorujemy jakąś jedną małpkę…
Albo tego osiołka...

Dobrego dnia!

8 komentarzy:

  1. Uszy hipopotama i woda w tle. Cudne! Ja nawet lubię warszawskie ZOO. Ale nigdy nie byłam tam jesienią - może w piękny, słoneczny letni dzień wszystko wygląda inaczej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ależ ten osioł z ostatniego zdjęcia jest smutny! aż się prosi: wypuście mnie stąd!
    ja w naszym ZOO nie byłam od czasów kiedy skończyłam 8 lat. moi chłopcy byli tam na wiosnę z wycieczką szkolną i niezbyt im się podobało. to powinno dać do myślenia dyrekcji, że coś z tym fantem pora zrobić.
    :)
    E.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie lubię ZOO. Tak w ogóle. Będąc dzieckiem unikałam wizyt w ZOO. Masz rację, że warszawskie jest smutne. Byliśmy jakoś w marcu/kwietniu i robiło przygnębiające wrażenie. Ale zrobiłaś świetne zdjęcia. Podobają mi te ujęcia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ewo, to nie hipopotam! To nosorożec :-) A dzień był słoneczny, piękny - to chyba nie kwestia pogody... Niestety...

    Enchocolatte, prawda? Biedny osiołek... Zawsze kiedy odwiedzam ten ogród zoologiczny, myślę o testamencie dyrektora Żabińskiego... I smutno mi...

    Delie, ja mam mieszane uczucia... ZOO bywa dobrym rozwiązaniem - w końcu znajdują w nim miejsce często zwierzęta, które nie poradziłyby sobie na wolności... Nienawidzę za to cyrku - z całego serca!
    Dzięki za to o zdjęciach :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. ach, ja chce Jagnę do ZOO zabrać, ale ona woli zjeżdżalnie. Cóż, taki wiek :) nie ma co z tym walczyć. Poczekam jeszcze. Może na wiosnę? heh ..

    buziam

    OdpowiedzUsuń
  6. W warszawskim ZOO nie bylam ale na Twoich zdjeciach prezentuje sie bardzo fajnie... to ZOO ktore mamy tutaj nie jest duze i polaczone jest razem z wesolym miesteczkiem, dzieci bardzo lubia tam jezdzic... M

    OdpowiedzUsuń
  7. Maggie, rzeczywiście ;) Przecież widać to doskonale na zdjęciu powyżej. A ZOO jako takiego nie lubię. Nie lubię zwierząt w niewoli. Smutnych oczu. Jednak to warszawskie nigdy na mnie nie zrobiło szczególnie przygnębiającego wrażenia. Teraz pewnie spojrzę nawszystko trochę inaczej. Niestety.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ellemo, na ZOO przyjdzie czas! Swoją drogą, ja tez chyba wolę zjeżdżalnie! Pozdrawiam!

    Mamsan, chyba tylko na zdjęciach ;-) bo nie fotografowałam wyliniałych pawianów... A takie połączone z wesołym miasteczkiem - też by mi się podobało!

    Ewo, teraz wyszło, że wszystkich zniechęciłam... Och... Myślę, że tam potrzeba trochę funduszy i sensownej dyrekcji - i będzie dobrze! Ale te smutne oczy chodzą za mną od wczoraj... Dlatego mi źle... Ale przecież nie wezmę takiej pandy-sierotki do domu, prawda?

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :-)