środa, 1 czerwca 2011

Niczym płatki śniegu… Kwiaty akacji. Wszędzie…
Z ponad stuletnich, wysokich po niebo drzew.

Popołudnie. Bardzo, bardzo leniwe…
W jednym z naszych najulubieńszych miejsc. Nieopodal.
Ja – w wiklinowym, przepastnym fotelu. Boso. Z dużą latte. I z książką*…
M. – w zasięgu wzroku. Wśród rówieśników. Dużo piachu, zjeżdżalnia, huśtawka i hamak…   
Wąż gumowy i sterta drewna. Trochę gałęzi. Drewniana chatka. Jaskółcze ziele wokół… Wiaderka, konewki, jakieś zabawki...
Jak w ogródku. Trochę własnym ;-)
Swojsko…

Bardzo lubimy spędzać tam czas…
Dzieci podobnie jak my…
Albo kogoś polubią, albo i nie!
Albo im zagra, albo nie.

Tu M. z Marcinkiem.
Zagrało :-)
Nawet bardzo!
Marcinek starszy o siedem miesięcy. I mówi tak wyraźnie. I dużo… Och, jak bardzo Mamie Marcinka pozazdrościłam ;-)
Polubili się natychmiast.
- Fajną masz czapkę. Bardzo fajną, wiesz? – to w pierwszych słowach usłyszeliśmy ;-)
No więc kumple.
Sama radość na nich patrzeć :-).
Góra piachu.
Figle.
Skoki. Podskoki.
Wygłupy.
I współpraca przy piaskowych babkach :-)
Dołów kopanie.
I turlanie się z górki… W głos roześmiani!!!
I to jak M. zerka co jakąś chwilkę w moją stronę... Uśmiechnięty! 
I podbiega co jakiś czas... Tak po prostu! Z całusem, z zerwaną stokrotkę... Położyć głowę na moich kolanach... I biegnie z powrotem. Do dzieci. Do zabawy.
Umorusany tym szczęściem i beztroską jak nie wiem co ;-)


Taki Plac Zabaw…

*) 42 strony udało się mi przeczytać!!!Rzecz niebywała, bo M. wcale nie drzemał w tym czasie. Bawił się obok!!!








7 komentarzy:

  1. Ostatni raz tam z Tobą byłam:)

    I nadszedł ten czas, że możesz tylko siedzieć i patrzeć:-) Fajnie, nie?

    Co czytałaś?:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja czekam na taki czas żeby Gluś pobiegł się bawić a ja z książką... :) Nadejdzie mam nadzieję ;) Właśnie - a co czytałaś? :))

    OdpowiedzUsuń
  3. W pierwszej chwili pomyślałam, że na pierwszych zdjęciach jest staw z kaczkami. Chyba czas na okulary :)
    Wspaniale jest móc czytać książkę podczas gdy dzieci się bawią. Ja po zjedzeniu przez mojego syna ślimaka wraz ze skorupką przestałam w ogóle zabierać ze sobą książkę na plac zabaw. Żeby mnie nie kusiła :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fantastycznie :)cudowny dzień dziecka!
    Podobne miejsce to Kolonia Ochota :)
    tylko że w moim wspomnieniu z tym miejscem związanym nie ma dwucyfrowej liczby przeczytanych stron ;)
    ale to mam nadzieję już lada chwila
    (2lata w lipcu Zo kończy)

    OdpowiedzUsuń
  5. jakie urocze miejsce!
    a płatki akacji na stole faktycznie jak płatki śniegu! brawo dla M., że dał mamie poczytać! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. re: ja do Warszawy? nie wiem, choć bardzo bym chciała :( jakoś jak liczymy i liczymy to z naszych budżetowych obliczeń warszawska wycieczka nie wychodzi, niestety :(

    akacje, akacje! na ewkowym roczku kręciły się wśród sałatek, ciast i gości :) LUBIĘ :) i to miejsce na Twoich fotach! przeboskie! :) ściskamy ściskamy!

    PS zdjęcia z dzieciństwa wymiatają! nasze dzieci chyba już nie będą oglądać swoich takich zupełnie technicznie innych od współczesnych... chyba... :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Delie, oj nadszedł :-)
    Naprawdę ostatnio tam zimą byłaś? To koniecznie musimy się tam znowu wybrać razem!!!
    Tego Tomańskiego o Japonii kończyłam...

    Anik, to już chyba lada moment :-)
    A jeśli chodzi o książkę to jw.

    Małgorzato, M. też na ślimaka się skusił ;-) Pokazywałam Mu winniczka na krzaczku - sięgnął łapką i chaps... W ostatniej chwili udało się wyłuskać mu skruszoną skorupkę z buzi, hehe!

    Zosiu/Aniu, znamy - lubimy :-) Nawet dziś tam dotarliśmy... I to w większym składzie :-)

    Enchocolatte, zabiorę Was tam :-)

    Olgo, jednak nie tracę nadziei na to spotkanie... :-)
    A miód akacjowy lubisz? Tak BTW!
    A jeśli chodzi o zdjęcia - pojedziemy jakimś retro efekcikiem i będzie dobrze ;-)))

    Uściski!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :-)