sobota, 4 czerwca 2011


Upalnie...
Ale na balkonie przyjemny cień. Całkiem fajnie!
Dwa wiklinowe fotele i stolik :-)
I trochę zieleni. Wytrwały rozmaryn, zmęczona bazylia, lawenda... I wieża niezagospodarowanych donic ;-)
Teraz żałuję, że nie zamontowaliśmy drugiego tam haka na nasz hamak...
Przed południem parzę wielki dzban naparu z mięty. Kostki lodu, miód i cytryna... I wtedy jest już idealnie!

Razem z M. wynosimy na balkon rano wszystkie zabawki kąpielowe, konewkę, dużą chochlę, dwie duże miski, wielozadaniowe bilibo i liczne kubki i miseczki - no i się zaczyna ;-) Rozchlapywanie, przelewanie, pluskanie... Coś w sobie mają te ciała ciekłe! M. może tak godzinami...
Zamówiliśmy więc basen ;-)
Mniejszy.
Bo większy służyć będzie w Radziejowicach...


Parę migawek z upalnego tygodnia zatem... Z tzw. 'godzin szczytu' - kiedy słońce już nieznośne i tylko woda niesie ratunek...





Jedna z ulubionych kaczek kąpielowych.M. ;-) Pióropusz mocno chyba ciąży, bo kaczka nie trzyma pionu, hehe!

***
To udanego weekendu wszystkim!
U nas ma się dużo dziać... Głównie jutro! Najpierw trochę uroczyście, a potem pięcioro dzieci, koty i psy - no i garden party!
Bo dzisiaj - cisza i biocenoza leśna :-)
I stuletnie sosny wokół...
A na obiad chłodnik staropolski i młode ziemniaczki z koperkiem...
I komputer na kolanach, niestety...

I żadnych zdjęć! Takie postanowienie ;-)






2 komentarze:

  1. W taki skwar jak dziś zabaw w basenie nawet w wersji mini jak znalazł! : ) Miłej niedzieli!

    OdpowiedzUsuń
  2. Enchocolatte, i basen już mamy!!! :-) Taki całkiem maxi!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :-)