poniedziałek, 13 lutego 2012


Chyba na dzieciach naszych Przyjaciół upływ czasu jest jeszcze bardziej widoczny niż na własnych...
A w oczach Przyjaciół prawdziwsi jesteśmy niż w lustrzanym odbiciu.
Bo nie rozgrzeszą nas tak łatwo, jak byśmy marzyli...
Więc wielkie to szczęście, jeśli takich mamy.
Prawdziwych...

Wracałyśmy z E. późnym wieczorem do Domu... I stałyśmy, i stały długo przed starą witryną sklepu z wędlinami ;-) I podziwiały, co mróz na szybach wymalował*. Rzadki to widok dzisiaj. A pamiętam dobrze takie malowidła na starych, skrzynkowych oknach w przedwojennym domu mojej Babci. Ułamek dzieciństwa...
Z tych okien zachowały się mosiężne klamki jedynie - pokryte dziś patyną, zielonkawo-turkusowe teraz...
A z tych mroźnych dekoracji blade wspomnienie ledwie...

Wieczory, wieczory, wieczory - nawet nie wiem, kiedy nadchodzą... I kiedy mijają :-(
To tyle.

Wczoraj pożegnanie ze starszym Braciszkiem M.
Zawsze są za krótkie te spotkania i zawsze nam tak smutno, kiedy czas się już pożegnać.
Z amuletem w dłoni pojechał do Domu.
Do szkoły.
A my wracamy już za chwilę.

Ech, no nastrój deko lepszy - narty, sanki, długi spacer, pyszna kawa... Być może najlepsza na świecie!
Będzie dobrze :-)
Przy okazji dziękuję za słowa wsparcia i otuchy od ostatnim postem... Przydały się!

To do zobaczenia!
Jutro Wam opowiem o spotkaniu z sarną :-) Albo pojutrze...

Music!

*) zdjęcie autorstwa E. - ja coś ostatnio bez aparatu wędrowałam :-(

11 komentarzy:

  1. Maggie, dzisiejsze zdjęcie do niezapomnienia. Piękne jest. Pamiętam jak biegałam z bratem od okna do okna w poszukiwaniu takich zimowych obrazów. I jakie były piękne! Wszystko się zmienia. Nawet zima naszego dzieciństwa jakaś inna była. A Ty mi dzisiaj jej okruchy przypomniałaś.
    Cieszę się, że nastroje lepsze. Sanki, narty, pyszna kawa... Dobrze Ci. I dobrze ;) Tak ma być ;)))
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  2. Maggie, nie uwierzysz chyba, ale słuchałam tej piosenki dzisiaj rano kilka razy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ewo, trochę szkoda, prawda? Tych 'zim stulecia', jazdy na sankach do upadłego ;-) no i mroźnych malowideł na nieszczelnych oknach... Cóż zrobić :-(

    Aniu, uwierzę :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Może kiedyś były jakieś szyby inne, że mróz na nich tak pięknie malował:)
    PS Uwiebiam Cat Power (to apropos poprzedniego wpisu;)

    OdpowiedzUsuń
  5. PS2
    Właśnie w radiu CP&HBMS "I've been thinking" ( mój ulubiony ich to "the truth":)

    OdpowiedzUsuń
  6. (ale "the truth jest z rosin m.;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Takie zatrzymania, trwania, momenty, które zjawiają się z zaskoczenia, niosą tyle treści, że nie można się ruszyć z miejsca, raczej cofamy się i stajemy przed tamtą sobą, która przecież nie może się aż tak bardzo różnić od tej -ale to co dookoła już nie to samo. A kawa niech Ci zawsze najpyszniejszą będzie:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mróz to prawdziwy artysta (albo artystka...hmm kto wie).
    Dobrze, ze nastrój już lepszy i że kawa dobra, i sanki i śnieg :)
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  9. Pat, tak sądziłam, że Ty też z miłośniczek CP :-) Całusy!
    To chyba nie o szyby chodzi, a o oprawę - dziś okna są bardziej szczelne i inaczej zatrzymują ciepło - takie malowidła najpiękniejsze były w oknach skrzynkowych, a dziś ich jak na lekarstwo...

    Iluminacjo, problem w tym, że coraz więcej tych 'zatrzymań' w moim życiu ;-) Cóż, starzeję się ;-) Uściski!

    Agnieszko, na pewno artystka! Zima to w rodzaju żeńskim, prawda? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Maggie, albo para artystow...mroz (On) i zima (Ona)...tak sie wpasuje tymi niezmiernie waznymi przemysleniami w Walentynkowe klimaty;))

    OdpowiedzUsuń
  11. zaczarowane zdjęcie!!!
    właśnie to lubię w mrozie, freski na szybach i skrzypienie pod butami :))

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :-)