M. podróżuje ze mną pociągami od drugiego miesiąca i chwalę sobie ten rodzaj komunikacji. Bardzo. Samochodem na dłuższe trasy staramy się jeździć w nocy, tak żeby spał, a tutaj nie ma różnicy! Poza tym nie wyobrażam sobie podróży samochodem z niemowlęciem, kiedy samemu się kieruje a Dziecko jedzie z tyłu samo. Obłęd... Pociągami M. jest zauroczony. Zaciekawiony wygląda przez szyby. Podziwia krajobrazy i dworce, które mijamy po drodze. Zaczepia podróżnych. Zwiedza cały skład pociągu – ze szczególnym uwzględnieniem wagonu restauracyjnego (łakomczuch!) :-) Na krótkie chwile udaje mi się Go zatrzymać w przedziale – wtedy fajną zabawą okazuje się układanie puzzli (szczęście, ze w końcu je wrzuciłam do walizki) albo rysowanie. Albo oglądanie książeczki (o tematyce kolejowej oczywiscie, czyli Thomas&Friends)! Można też coś przekąsić. Można zdrzemnąć się przez chwilkę :-) Można po raz dwieście pięćdziesiąty szósty otworzyć walizkę Mamy! A po kilku godzinach takiej podróży rzucić się w stęsknione ramiona Babci! |
***
Pan Księżyc w kuchennym oknie ciut po szóstej a zaraz potem piękny świt daje nadzieję na dobry dzień… W dodatku słyszę wróbli świergot na naszym balkonie!!! Wczoraj rozpakowywanie walizek, kartonów pełnych smakołyków i przetworów (konfitury z pigwy, z wiśni, z żółtych renklod oraz z dyni, marynowane grzybki, papryka w zalewie, słodziutka ćwikła, kiszona kapusta i słoiki lecza – czyli dalszy ciąg oczekiwania na wiosnę!). Poza tym wymiana szafy M. na bardziej już wiosenną, mierzenie nowych ubranek i nakryć głowy na lato! Porządki.Plany. Potem krótka wizyta u Babci B. I u ulubionego wujka T. Parę godzin szczęścia i bezkarnego zajadanie się świeżutką macą :-) Zabawa w akuku i kryjówki w szafie :-) I najlepsza na świecie kremówka. Mniammm... |
Póki co, bez większych rezultatów :-(
Ale zaraz ruszamy na spacer – może zgubię katar gdzieś po drodze?
Maggie, naprawdę są takie czteroosobowe przedziały dla rodzin z dziećmi? Księżyc za kuchennym oknem jak zaczarowany. Podoba mi się ogromnie. I pigwa, którą uwielbiam, a której nie próbowałam od lat. Mam nadzieję, że zgubisz katar na spacerze :) U nas różyczka, więc nawet nie mamy szansy na posmakowanie dzisiejszej zimy.
OdpowiedzUsuńUściski!
Dobrze, że wróciłaś ;)
Ewa
Kuruj się Maggie, fajnie, że wróciliście:)
OdpowiedzUsuńEwo, tak, naprawdę są takie przedziały w pociągach EIC! Bardzo polecam!
OdpowiedzUsuńKonfitury z pigwy faktycznie najlepsze :-)
Różyczka... Jejku! Kurujcie się zatem!
Delie, ja też się cieszę :-) Nawet bardzo!
Ja z pigwy polecam pigwówkę mojej Babci! Smakuje jak syropek homeopatyczny ;) a jest bardzo mocna. Cudne te niebieskie zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPigwówkę uwielbiam :-) Tę jej specyficzną słodycz. I moc!
OdpowiedzUsuńOch, może sięgnę po maleńki kieliszeczek tego trunku dziś wieczorem... Narobiłaś mi apetytu, Ula ;-)
Zachwyciłaś mnie tym wpisem :)) Zapragnęłam zabrac Glusia pociągiem dokądkolwiek :) I na pewno taką podróż zaplanujemy :)
OdpowiedzUsuńI ten ciepły wpis o przetworach...ach :)
Anik, w podróż pociągiem z Glusiem koniecznie!
OdpowiedzUsuń