Chwila szczęścia?
Popołudniowy, mroźny spacer z M. Po drodze małe sprawunki. I śmiejący się w głos M., kiedy pędzę co sił w nogach naszym wózkiem przez Aleję Kasztanową, białą i bezlistną… Ale przed nami żarzy się gigantyczna, purpurowa kula słońca. Wisi nisko, niziutko ponad horyzontem. Dokładnie na wprost nas. A niebo przecinają wielkie, schodzące już do lądowania odrzutowce…
Biegnę, M. piszczy z radości – o nasz wózek obijają się torby pełne wiktuałów. Przed nami weekend. Kupiłam mąkę gryczaną na prawdziwe bliny. I dobry, wiejski twaróg. I szare renety na jabłecznik… Przed nami fajne dwa dni. We troje. Trochę tu, trochę tam…
Musiałam. Bo za chwilę zapomnę o tej chwili szczęścia. Bez zdjęcia, bo nie wzięłam aparatu ze sobą… Czego pożałowałam okrutnie, bo to słońce było nieziemskie...
Wypoczywajcie!
PS O torbie pamiętam! Spróbuję tu tak zaprogramować, żeby pojawiła się dziś w nocy ;-)
Mam dla Ciebie to słońce. Miałam konferencję telefoniczną i jedną ręką robiłam zdjęcie:)
OdpowiedzUsuńTy zawsze masz dla mnie jakieś słońce, Delie :-)
OdpowiedzUsuńDzięki!
A ja z powodu tego książkowego posta poniżej znowu zapchałam koszyk w merlinie.
OdpowiedzUsuńA gdzie kupujesz książki dla M.?
Najczęściej tu obok, w księgarni S.
OdpowiedzUsuńA czasem w Kalimbie albo w jakimś tego typu miejscu... Ostatecznie w Merlinie :-)
Delie, ja wiem, że kupujesz nałogowo i rozumiem Cie, bo fajnie książki mieć na własność, ale naprawdę służę uprzejmie! Nie wszystkimi warto 'zagracać' regały ;-)
Wiem, wiem, ale to silniejsze ode mnie:) Wybrałam tylko niektóre, które bardzo polecałaś.
OdpowiedzUsuńWiecej takich szczesliwych chwil Maggie i czekam na torebke... :-) M
OdpowiedzUsuń