czwartek, 24 lutego 2011
Serduszko z poślizgiem. A także o zabawie w teatrzyk. Oraz David Bowie :-)
Bardzo spodobał mi się dzisiejszy wpis u Delie (hmm, nie mogłam coś zrobić odnośnika do tamtego konkretnego posta). To, co wyczytałam z niego między wierszami…
O tych wszystkich rolach, jakie przychodzi nam odgrywać w życiu… I o dystansie, który sprawia, że czasami patrzymy na siebie z góry/z boku i zanosimy się śmiechem :-)
Ja też tak mam!
Zaczęłam się zastanawiać u Delie, która z ról jest mi bliższa… Czy beztroskiej, roześmianej, takiej trochę hippie Mamy, w uszance, w wygodnych camperach, na spacerze z Dzieckiem, z psem, z sankami? Dziewczyny ze słuchawkami na uszach, pogrążonej w lekturze w metrze, przegapiającej stację (notorycznie mi się to zdarza!), pędzącej dokądś z kubkiem kawy w ręce… Ciągle dokądś spóźnionej, ciągle czegoś ciekawej, ciągle czymś zachwyconej?
Bo jest jeszcze druga ja – w butach na całkiem słusznym obcasie. W żakiecie. W wytwornym naszyjniku. Bez psa, bez Dziecka i bez słuchawek ;-) Na arcypoważnym spotkaniu służbowym. Przy arcypoważnych negocjacjach. Na lotnisku. Na wściekle nudnej kolacji biznesowej. Ślęcząca nad kontraktem. Poważną korespondencją. Nad terminarzem. Nad stertą papierzysk…
Nie ma jej tutaj i raczej nie będzie. Poza tym chwilowo jest w odwrocie ;-)
Czasem mam wrażenie, że część moich bliskich, moich przyjaciół takiej mnie nie zna. Nie wyobraża sobie mnie nawet w podobnej roli...
Może to dobrze?
Ale lubię taką siebie. Naprawdę. Czasem jestem z niej nawet dumna ;-) Ale zdecydowanie bardziej wolę tę pierwszą :-) I jeśli miałabym wybierać, wybrałabym ją właśnie. Taka jestem naprawdę! A to drugie to tylko gra w teatrzyk ;-) Choć nie ukrywam, że czasami tęsknię już za tą moją 'sceną'…
Chciałam tu napisać jeszcze więcej na ten temat – głowę mam pełną zdań i myśli… Ale dość już na dzisiaj!
Przez całe popołudnie grałam M. na altowym flecie Alouette i Panie Janie. I temat z Moon River :-) I wałkowaliśmy ślimaki z ciastoliny!
A potem głośno słuchaliśmy Davida Bowie! Tej piosenki kilka razy! Uwielbiam ją również w wykonaniu F.M., ale ta jest równie elektryzująca!!! A partie Freddiego zaśpiewane przez Gail Ann Dorsey - no cudo!
Serduszko z origami to w ramach spóźnionej akcji walentynkowej! Żałuję, że nie dałam rady do Was dołączyć… Może za rok? Za jakiś czas wrzucę więcej tych serduszek, bo przygotowaliśmy ich z Mikołajem całe mnóstwo :-)
Miłego wieczoru!
Tak sobie myślę, że ta piosenka mocno ‘od czapy’, ale może właśnie nie… Czasami brzmi w moich uszach jak jakiś motyw przewodni… Jak ścieżka dźwiękowa do mojego życia… I po prostu ją lubię :-)
***
Jutro szczepienie. A potem znikamy na chwilkę :-) Wcześniej jednak wywnętrzę torebkę (co mi się bardzo marzyło i do czego mnie zachęciła D.)
Do zobaczenia więc!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie miałaś isć do kina dzisiaj?
OdpowiedzUsuńSerduszko jest cudne:))'
Rzeczywistości zawodowej mam dość na codzień, pisanie o niej by mnie zabiło:) No, chyba że są to buty:)
śliczne serduszko, podobne robiłam z dzieciakami. ja to prawie non stop jestem bardziej podobna do tej pierwszej wersji Ciebie. choć poważne spotkania służbowe także mam ;) i w obcasy także czasem wskakuję, lecz nie do pracy ;)
OdpowiedzUsuńaaa, no i jestem wiecznie gdzieś spóźniona, choć notorycznie z tym walczę i jestem coraz bliżej wygranej ;)
aaach, torebki nie mogę się doczekać!!! a książeczki zdążysz jeszcze pokazać przed zniknięciem?? (wiem, wiem zamęczam Cię w tym temacie)
OdpowiedzUsuńMiałam :-(
OdpowiedzUsuńTatuś M. został w pracy dłużej... Ech, co zrobić...
Kemotko, OK - książki rano, torba na noc :-) Jesteśmy umówione!
Spokojnego wieczoru! Siadam do filmu... Jak nie Visconti, to może bracia Coen? Znacie taki stary ich film Hudsucker Proxy? Bo na ten najnowszy się jeszcze nie wybrałam...
Albo DeUsynlige? Znasz, Kemotko? Bo to takie trochę Twoje klimaty?
Znam!!!(choć musiałam sobie tytuł zgooglować - coś mi się kołatało w glowie ale nie mogłam skojarzyć). Jakiś czas temu oglądałam. Baaardzo mi się podobał, choć coś mi w nim nie grało, nie pamiętam co... ale ogólnie pozytywnie wspominam. ciekawa jestem Twoich spostrzeżeń.
OdpowiedzUsuńMuszę sobie robić notatki z filmów. Oj, lubię kino skandynawskie, bardzo. przede wszystkim zimą. a u mnie dziś filmowo także. na blogu.
A tego filmu Braci Coen nie znam. Viscontiego bardzo cenię,
Znam Hudsucker Proxy:) Zapomniałam,że to ich film. Ja uwielbiam Fargo:)
OdpowiedzUsuńkażdy gra różne role. najważniejsze to znaleźć złoty środek i nie zatracić się w żadnej z nich. o rolach, które przypisujemy sobie lub wybieramy i o tych, które przypisuje nam społeczeństwo uczyłam się na ostatni egzamin - tak mi się skojarzyły Wasze wpisy, Twój i Delie.
OdpowiedzUsuńczekam niecierpliwie na torebkowy wpis. internetową akcję torebkową znam już od dobrych kilku lat i lubię oglądać, co ludzie noszą ze sobą. może kiedyś sama też stworzę taki wpis na blogu, kto wie. pozdrawiam!
Serduszka sa piekne, zrobilas mi wielka ochote na taka wlasnie ksiazeczke...! Piosenka Davida Bowie super a te spiewane przez Gail Ann Dorsey partie piekne...
OdpowiedzUsuńMilego dnia i do uslyszenia. M
ja już chyba nie potrafię się odnaleźć w roli biznesowej, bardzo ona do mnie nie pasuje teraz. nie widzę się w takim świecie... pędzącym donikąd. może zasiedziałam się w domu, a może odnalazłam harmonię.
OdpowiedzUsuńtemat na długie rozważania, temat powracający...
Kemotko, no i obejrzałam DeUsynlige - bardzo mi się podobał! Choć od czasu kiedy mam M. aż mnie boli w trzewiach, kiedy dziecku na ekranie czy w książce dzieje się jakaś krzywda... Nie zachwycił mnie tylko finał - zbyt oczywisty i zbyt dosłowny.
OdpowiedzUsuńDelie, ja też uwielbiam Fargo! I w ogóle mam braci Coen za geniuszy filmu!!!
Mru, no właśnie... A co studiujesz? Może socjologię? Pytam i uśmiecham się ;-)
I czekam na Twój torebkowy wpis! Nosisz w niej kota? ;-)
Mamsan, no nieziemski jest ten Bowie!!! Uściski!!!
Enchocolatte, o tej harmonii, że ją odnalazłaś... Ładne...
Serdeczności!
Maggie, to Ty Kobietą biznesu jesteś?! Fajnie. :)
OdpowiedzUsuńI tak, jak napisała Mru. W życiu gramy różne role. Ważne, aby w nich odnaleźć siebie.
Zresztą Ty chyba nie potrafisz udawać. Prawdziwa jesteś. Tak myślę. ;)
Hmm, biznesu jak biznesu ;-) No dobra, pracuję w całkiem dużej firmie. Ale branża fajna!
OdpowiedzUsuńMiło, że tak napisałaś. Naprawdę :-) I miło, że tak uważasz...