poniedziałek, 9 maja 2011

No to kilka(naście) migawek z ostatnich dni kwietnia. Które spędziliśmy głównie w ogrodzie :-) i na tarasie pod rozłożystym modrzewiem i daglezją... Moimi równolatkami ;-)
M. roześmiany, najszczęśliwszy wśród wysokiej trawy, kwiatów oraz...narzędzi ogrodniczych, hehe! I w brudnym piachu ;-) bo trafiliśmy akurat na przebudowę ogrodowej altanki - i mini plac budowy stał się Jego ulubionym placem zabaw!







M. z nosem zanurzonym w prymulach... I ta kwitnąca czereśnia po sąsiedzku... Ogromna! I bardzo już wiekowa, ale wciąż owocująca!


Wielkie donice, z których COŚ kiełkowało... Mam nadzieję, że to COŚ przeżyło naszą wizytę ;-) i jednak wykiełkuje! Jeśli nie, może wyrosną chociaż stokrotki ;-)



 No a wśród prac ogrodowych najbardziej wciągającym zajęciem okazało się podlewanie roślin :-) Przelały się hektolitry wody deszczowej (mam mniejsze wyrzuty sumienia, bo była to głównie deszczówka ze specjalnego zbiornika, hihi) - biorąc pod uwagę fakt, ze kilka dni było deszczowych, M. podlewając krzewy i roślinki w donicach niepojęta ilością wody, zamienił fragmenty ogrodu w jedna wielka błotną kałużę, hehe!






Tradycyjnie nie nadążam ;-)
Po każdym powrocie czas tutaj jakby przyspiesza - i tyyyle sie dzieje!
Weekend w biegu - niedzielne spotkanie z A&B - wspaniały spacer po Polu Mokotowskim, gdzie natknęliśmy się na festyn z okazji Dnia Ziemi oraz pokazy tai chi :-) którymi M. wyraźnie był zafascynowany... Co więcej, bardzo chciał dołączyć do grupy ćwiczących ;-)
A potem obłędnie rozleniwiająca kawa w skalnym ogródku w Lolku (do którego nie zaglądałam chyba od studenckich czasów) - kawa wyborna - głównie dlatego, że M. w tym czasie uciął sobie blisko dwugodzinną drzemkę, a kawa taaak dobrze smakuje w podobnych okolicznościach ;-) A w tym towarzystwie - zawsze!
Popołudnie, aż po późny zmierzch, spędziliśmy za to w ogrodzie z ciocią Karoliną i obiema kuzyneczkami M. :-)
Ale o tym może jutro...

No a o rowerach to może pojutrze... Bo u nas sezon rowerowy w pełni!
Zaległości tyle, że ręce mi opadają ;-) Tryliony zdjęć z wczesnej wiosny, a tu już maj bzami nęci :-)

Oj, fajny czas teraz...
Pod każdym względem :-)

Zaraz, kiedy M. uśnie, zabiorę psa na dłuuugi spacer... Majowe wieczory nie mają sobie równych...
Do lasu i z powrotem.
Pośród ogrodów i krzewów bzu :-)

A jutro wybiorę się po duży bukiet konwalii, bo te w ogrodzie Prababci nie zdążyły zakwitnąć przez naszym wyjazdem :-( A marzyłam o bukieciku, który mogłabym zabrać ze sobą do Domu...

Uff, może uda mi się dzisiaj zajrzeć też do Was :-)
Bo i w tym temacie zaległości mam potężne!
Czas przyspiesza czy jak?
;-)

Miłego wieczoru!
Nieśpiesznego :-)

PS A wczoraj obejrzeliśmy znakomity film... Jeden z najbardziej poruszających, jakie widziałam... Film w reżyserii Alejandra Inarritu... Po prostu obłędny...
Choć przyznam, że nie pamiętam, kiedy ostatnio tak bardzo płakałam podczas i po projekcji... I nie wiem, czy to Was zachęci do tego filmu...



7 komentarzy:

  1. Ja na szybko, bo przeczytałam tylko końcówkę wpisu - ubóstwiam filmy Inarritu. Zawiodłam się jedynie na "21 gramach". Pozostałe są znakomite właśnie. A czy oglądałaś (ten o którym piszesz) Biutiful?

    OdpowiedzUsuń
  2. A mnie się 21 gramów podobało:) Jaki to film, ten który Cię poruszył?

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie tez ! bardzo I" Babel".
    Inarritu- mistrz rzemiosla !
    Zazdroszcze tych spacerow z psem...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe, że film tak Ci się podobał - tu miał kiepskie recenzje, choć ja i tak chcę obejrzeć, nie ze względu na reżysera, lecz na Javiera, mmmm:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak pięknie u Was... wiosennie i ogrodowo! My też na Dniu Ziemi po Polach Mokotowskich biegaliśmy i kilka sadzonek upolowaliśmy. Wczoraj było sadzenie pod domem.
    Znam tylko 21 gram - film o którym nie da się zapomnieć.
    Do zobaczenia w czwartek! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czas leci strasznie szybko. wiem coś o tym, bo też nie nadążam ;) i nie wiem za co się złapać. piękne magnolie... piękne! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kemotko, tak... I widziałam też Heavnen w końcu (S.Bier) - no obłęd! Potężny film! Ale o tym następnym razem chyba...

    Delie, jw. :-)
    I też mi się 21 gram podobało! I Babel - bardzo...

    Evo, mistrz - potwierdzam...

    Aniu, w PL recenzje (pofestiwalowe i przy okazji Oscarów) przychylne, ale film nie miał jeszcze tutaj oficjalnej premiery!

    Enchocolatte, do zobaczenia :-)
    Szkoda, że się nie spotkałyśmy na PM w niedzielę!

    Owieco, no właśnie... Przyspiesza ten czas czy jak?

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :-)