poniedziałek, 16 maja 2011
O porażkach ;-)
Dziś o trzech porażkach rodzicielskich ;-)
Nr 1
Moje postanowienia sprzed roku – jemy przy stole! Tylko tam! Żadnego biegania z łyżką w buzi po mieszkaniu… Żadnego dokarmiania podczas zabawy… Poległam…
M., owszem, posiłki wciąż je (głównie) przy stole, jednak (coraz częściej, niestety) zdarza mi się wędrować za nim z talerzem po mieszkaniu… Bo i trylion jest ciekawszych czynności… A przy stole - nuuuuda... Nawet jeśli staram się raczyć Syna arcyzabawnymi wierszykami albo historyjkami wymyślanymi na poczekaniu, hehe!
Ja Go rozumiem ;-)
Nr 2
Żadnych bajek w TV! Żadnych przed ukończeniem drugiego roku życia! A najlepiej trzeciego... I co? Od jakichś trzech-czterech miesięcy M. przyjaźni się ze Świnką Peppą!!! Którą uwielbia… Która Go cieszy i uszczęśliwia! A ja tę ich przyjaźń wykorzystuję podczas mierzenia Dziecku temperatury albo obcinania paznokci ;-)
Nie codziennie, ale jednak – M. ogląda TV!
Tytułem samousprawiedliwienia – wyłącznie Peppę! No, czasami jeszcze Misia Uszatka. I jeden odcinek Ben&Holly ;-)
Poległam :-(
Nr 3
Hmm, czyżbym wyczerpała katalog porażek?
Jestem pewna, że jeszcze wczoraj były trzy punkty na liście ;-)
Ech, zapomniałam…
Miłego poniedziałku!
My po wyczerpującym i baaardzo udanym weekendzie! Byliśmy tu i tam :-) I trochę świętowaliśmy… I było kilka spotkań przemiłych. I wizyt. I długie trasy na rowerach! I Targi Książki były – oj, pochwalę się nowymi tytułami za moment :-)
I wszystko byłoby świetnie, gdyby nie to, że skasowałam niechcący pełną dokumentację fotograficzną weekendu… I usunęłam przez przypadek film, na którym M. odpakowuje swój prezent urodzinowy :-((( Prezent, z którym postanowiliśmy nie czekać do czwartku!!! Prezent, który wprawił M. w osłupienie! I w zachwyt! Zresztą nie tylko M. ;-)
Bo razem z Tatusiem M. spędzili na podłodze długie godziny, bawiąc się w najlepsze!
Ale o tym za moment dopiero…
A póki co musimy zapolować na ogrodowy basen i piaskownicę dla M. :-)
Zdjęcie dziś deszczowe... Jeszcze z kwietnia! Cała sesja w kałużach ;-) Wczoraj trochę padało niestety - i trochę to nam pokrzyżowało nasze plany plenerowe... Za to teraz wybieramy się na długi spacer do lasu!
PS A wiem! Nr 3 :-)
Mimik, czyli cumelek ;-) Innymi słowy – kolega smoczek :-( Czasami. Na dobranoc. Na sekundkę… Ale jednak…
Bardzo mi z tym źle! I bardzo pilnie musimy się ze smoczkiem pożegnać!
PS 2 I są nowe wyrazy: baran, uwaga i jajko :-)
Między innymi... Te z dzisiaj akurat.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A ja myślę, że to życie po prostu;) Żadne tam porażki:)
OdpowiedzUsuńjemy przy stole, jakoś się udało, ale bajki?! totalna porażka. I to ja zawsze ulegam :( ech ...
OdpowiedzUsuńMaggie, u mnie jest jeszcze gorzej - włączam telewizor przy jedzeniu. Fakt, że zjadają wtedy bez protestów i szybciej 2 razy więcej, ale wyrabiają sobie złe nawyki :(
OdpowiedzUsuńA co do skasowanych zdjęć, to bardzo łatwo je odzyskać. Tydzień temu przez pomyłkę skasowałam sobie całą kartę w aparacie, ale ściągnęłam z netu specjalny program do odzyskiwania zdjęć, nazywa się Digital Image Recovery i w niespełna 20 minut odzyskałam 100% zdjęć. Nie przypuszczałam, że to takie proste :) Dopóki nie nadpiszesz na karcie nowych zdjęć to te stare skasowane ciągle tam są :)
TV może też służyć dzieciom - mój mały kuzyn nauczył się mówić i rozumieć j.niemiecki dzięki bajkom, dziś ma 7 lat i jego starsze siostry dopytują się o słówka, których on zna mnóstwo :-))) Jest dla nich takim chodzącym słownikiem ;-)
OdpowiedzUsuńMaggie, jeśli nie sfotmatowałaś karty pamięci, to jest DUŻA szansa na ich odzykanie. Spróbuj z tym programem, o który, napisała Małgorzata, a jeśli się nie uda, skontaktuj się z jakimś informatykiem. Trzymam kciuki!!!
OdpowiedzUsuńPorażki wychowawcze? Tylko trzy i tylko takie? Zazdroszczę ;) Takie nawyki to tylko kwestia czasu i pewnej konsekwencji, ale nie wszystko musi być dokładnie tak, jak sobie to zaplanujemy. I nie zawsze. Cały czas się tego uczę ;)
Uściski!
Ewa
Mnóstwo podobnych wyznań słyszałam:-) Bo prawda jest taka, że życie zawsze zweryfikuje nasze ambitne plany. Do Twojej listy dodam też np. zakaz bawienia się "agresywnymi" zabawkami (pistolety, miecze etc). I co? Nie kupisz chłopcu miecza, to go sobie "zrobi" z patyka:-) Gender wcale nie jest determinowany wyłącznie przez wychowanie (słynne nature vs nurture, wiem, że to Cię interesuje) i można nie wiem jak się starać, a chłopcy i dziewczynki i tak wpiszą się w role:-)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy czytałaś u mnie (są też zdjęcia), ale niedaleko mnie niedawno otwarto pierwszy i jedyny jak na razie na świecie Peppa Pig World:-)
Eeeee tam ;) żadne porażki :) życie jak pisze Delie :)
OdpowiedzUsuńBajki - też byłam przeciw, ale w kontrolowanych ilościach mogą nauczyć wielu rzeczy - Gluś np. mówi kilka słów po hiszpańsku, uczy się po angielsku, liczy do 20 dzięki bajkom między innymi ;) Więc głowa do góry - świnka Peppa nowym członkiem rodziny ;-P
Nie będę oryginalna - tylko trzy?;) To zasłużyłaś na duże lody - bo to wynik mistrzowski. A tak na serio - to ja apeluję o miłosierdzie nad sobą. Bo rzeczywistość matczynno codzienna pełna jest różnych zgniłych kompromisów. Tylko na blogach sie mało o tym pisze;)
OdpowiedzUsuńZ bieganiem tez bylo, z jedzeniem przy stole rowniez ale nie zawsze a dzisiaj na szczescie jest wszystko normalnie jakby tego czegos kiedys nigdy nie bylo... :-) Pozdrawiam cieplutko. M
OdpowiedzUsuńMówicie, że to niedużo te trzy porażki? Mnie się jednak wydaje, że to o trzy za wiele...
OdpowiedzUsuńEch, dzięki w każdym razie za słowa otuchy! I usprawiedliwienia...
Małgorzato i Ewo - bardzo Wam dziękuję za info nt programu do odzyskiwania zdjęć... Niestety już trochę ich nadpisałam :-( ale jutro Tatuś M. obiecał się tym zająć... Moze cos sie uratuje? Dzięki!!!
Aniu, na myśl o tych wszystkich pistoletach i karabinach już dostaję gorączki... Ale to pewnie kwestia czasu tylko! I wiem, nie ma co z tym walczyć... Łudzę się jednak, że M. zachwycą dwa (nagie) drewniane miecze, które dla niego przechowujemy ;-) A tematy genderowe bardzo mnie ciekawią - to prawda :-)
Peppa Pig World? Wow! Musimy to zobaczyć!!!
Anik, o pożytkach płynących z oglądania TV wiem - jednak mimo wszystko jestem zdania, że to za wcześnie... Poza tym tego samego może nauczyć się Dziecko od nas - taka prawda... Ogladanie TV to pewien nawyk - niekoniecznie wlasciwy u dzieci :-( Walory edukacyjne - OK, ale jesli dobrze pomyslec - to zawsze jakas droga na skroty :-( Skladam samokrytyke. Jednak...
Olu, wlasnie pozeram sorbet :-)
Zgnile kompromisy - o tak, na blogach rzadko uswiadczysz ;-) Ale zapraszam - pewnie bedzie tego tutaj coraz wiecej, hehe!
Mamsan, czyli jest nadzieja? Ufff...
Pozdrawiam!!!
Maggie, ja też bym nie mówiła o porażkach, to raczej zmagania wychowawcze, których każdego dnia jest mnóstwo:-)
OdpowiedzUsuńJa się najbardziej wkurzam na siebie, gdy pozwalam chłopakom jeść przy oglądaniu bajek (nie z TV, bo tej z wyboru nie posiadamy, ale to żadna różnica chyba czy z TV, czy z VCD). Każdy ma chwile słabości i na szczęście nie jesteśmy chodzącymi ideałami.
I tak mi się jeszcze nasunęlo, że niedługo ukaże się książka o wychowaniu chłopców "Dzikie stwory", ciekawa jej jestem, bo może wreszcie znajdę odpowiedź na wiele pytań, jak właściwie podchodzić do wielu kwestii, jak np. drażniących mnie gadżetów wojennych. Tiaa, a sama w wojnę bawiłam się jako dziecko...
Margaretko, oj, podoba mi się ten uroczy eufemizm 'zmagania wychowawcze' ;-)
OdpowiedzUsuńMy też bez TV ;-) Też z wyboru! No ale bajka TC czy DVD to bez różnicy chyba, hehe!
Dzięki za info dot. książki - nie słyszałam o niej... A bardzo bym chętnie sięgnęła po coś takiego! Znasz może autora? Bo jedyne co pod hasłem 'Dzikie stwory' znalazłam to kultowa baśń Maurice’a Sendaka (polecam ekranizację Spike'a Joneza!) oraz powieść D. Eggersa - ale to chyba nie to?
A w wojnę tez się bawiłam - ale zawsze mi przypadała rola sanitariuszki ;-)
Zajrzyj na stronę: https://paultonspark.co.uk/
OdpowiedzUsuńTo jest bardzo blisko mnie, musiałabyś przy okazji, jako osoba kulturalna;-) zwiedzić Winchester.
Maggie, tytuł "Dzikie stwory" autorzy zaczerpnęli właśnie z tej książki. Film już kiedyś wpisałam na listę do obejrzenia.
OdpowiedzUsuńA jak książka się ukaże, podeślę link (Maczam palce przy jej przygotowaniu, więc dam znać, jak już będzie na rynku).
Aniu, dzięki :-)
OdpowiedzUsuńMargaretko, oj, to bardzo ciekawe... Czekam z niecierpliwością na ten tytuł!!! I czekam na sygnał w takim razie!