I próba zaprzyjaźnienia się z małym Krzysiem :-) |
I chwilka niezwykłej czułości... Kiedy M. zauważył, że Mama Krzysia karmi Go na kocyku, podbiegł do mnie zainspirowany tym widokiem ;-) wtulając głowę w moje ramiona z taką miłością i oddaniem… Rozpłynęłam się ;-)
Choć M. to przecież pieszczoch i nie szczędzi nam czułości, jednak ten jego wczorajszy gest rozczulił mnie niebywale…
Mój mały Indiana Jones ;-) W kapeluszu, który wyraźnie sobie ulubił! I w koszuli, w której Go uwielbiam! I z rękami w kieszeniach ;-) |
Za chwilę dwulatek!
***
No, pędzą coś ostatnie dni… Jak szalone!
Trwają przygotowania do urodzin Tatusia M.
Do urodzin M. :-)
Do wszystkich majowych świąt i uroczystości.
Do weekendu pełnego atrakcji – bo Targi Książki, bo Noc Muzeów, bo w planach tyle spotkań, wizyt i niespodzianek!
Bo szykujemy się do kolejnych wojaży!
Bo otwieramy sezon w Radziejowicach!
Bo maj to piękny czas :-)
Ech, muszę jeszcze wynaleźć jakiś przepis na tort urodzinowy dla M. – tort bez masła, mleka i bez jaj! I bez margaryny, bo tej nie znoszę ;-) No i żeby smaczny był, hehe!
Macie jakiś pomysł?
;-)
Dziś piosenka – taka!
Bo taką nam o bladym świcie zaserwował dziś Tatuś M. :-)
Szalenie ją lubię!!!
Szczęśliwego popołudnia!
Ja zmykam do pracy ;-)
Chyba skuszę się na dwie kulki jakiegoś sorbetu po drodze…
Ostatnio rozsmakowałam się w takim z czarnej porzeczki!
PS Zwróćcie uwagę na nową fryzurę M.! W sobotę M. był po raz pierwszy u fryzjera!!! Zachwycony całą ceremonią strzyżenia :-) Fryzjer, który Go strzygł, nie mógł wyjść z podziwu - twierdzi, że takiego dwulatka jeszcze tu nie widział! Strzyżenie trwało dobry kwadrans, a M. (na co dzień żywe srebro!) nawet nie drgnął! Rozglądał się tyko z uwagą i przyglądał z zachwytem swojemu odbiciu w lustrze ;-) Nam też się Jego nowa fryzurka bardzo podoba! Wygląda w niej jak trzylatek, bez mała!
Ja też mam urodziny w maju:-) Idealnie, bo i w Pl i tu to zawsze wolny dzień, no i maj, jak piszesz, piękny miesiąc;-)
OdpowiedzUsuńFajne migawki!
OdpowiedzUsuńJuż miałam pytać czy byliście u fryzjera czy może sama chwyciłaś za nożyczki. ;)
Duży Chłopiec z M.
Ostatnio przejeżdżaliśmy przez BB. Trasą szybkiego ruchu wprawdzie ;), centrum zatem nie widziałam. To musi być ciekawe miejsce, w fajnym miejscu. ;) Lokalizacja super. Musiałam uraczyć męża opowieścią o Was i Twoim blogu, bo widząc rogatki BB krzyknęłam, "Maggie jest stąd!". ;) Wirtualny świat ma jednak swoją moc. ;)
Trzymajcie się ciepło!
Serdeczności!
Pierwsze zdjęcie nie inaczej się kojarzy jak z Indianą J. :) To tu Was wczoraj zastałam telefonicznie :) Bardzo lubię Łazienki, ale właśnie w tygodniu, gdy nie ma tych tłumów.
OdpowiedzUsuńTort bez masła, jaj, mleka ... to dopiero wyzwanie! Niestety nie znam żadnego przepisu.
O weekend zapowiada się atrakcyjnie, też myślałam o targach książki i nocy muzeów. Zobaczymy co się uda zrealizować! :)
ojoj, Maggie napisałam długi komentarz, ktorego nie mogłam zamieścić ;(
OdpowiedzUsuńJa także nie rozumiem tych łazienkowych zakazów ;)
OdpowiedzUsuńZawsze marzy mi się piknik w Łazienkach.
Ja zawsze wzdrygałam się przed Nocą Muzeów. W zeszłym roku jednak wzięłam w niej udział. Szczególnie podobało mi się na ul. Próżnej. W tych starych kamienicach zorganizowano warsztaty rzemieślicze. Można było porozmawiać z panem produkującym szczotki, z zegarmistrzem, introligatorami, z panią hafciarką, która była w trakcie tworzenia misternego haftu - jeden mały fragment haftowała trzy miesiące! Poza tym w małym sklepiku ze szkłem artystycznym, który na stałe mieści się właśnie na Próżnej i można w nim dostać najpiękniejsze, jakie widziałam wyroby ze szkła (szklane lampy stamtąd marzą i śnią mi się po nocach) miał być zorganizowany pokaz wyroby szkła. Niestety pan, który miał go prowadzić nie dotarł do Polski - wpadł mu do oka drobny, szklany pyłek i miał w związku z tym problemy zdrowotne. Może w tym roku uda mu się do nas dotrzeć. Ponadto można było zwiedzić synagogę i spróbować żydowskich przysmaków. Fantastyczna atmosfera tam panowała, były koncerty i na odsapnięcie wstąpiłam do kawiarni, którą bardzo lubię - Cafe Próżna. Ach, jeszcze ucięłam sobie przesympatyczną pogawędkę z autorką świetnej książki "Kapliczki warszawskie". Pani zna się na rzeczy, zna historie większości warszawskich kapliczek i śmiałam się, że "ukradła" pomysł mojego taty, który od lat zbiera zdjęcia kapliczek wszelakich, nie tylko warszawskich.
Muszę koniecznie przejrzeć program tegorocznej Nocy Muzeów i coś dla siebie wybrać.
P.S. Zdjęcie z rękami w kieszeniach - bardzo mnie śmieszy i zaurocza.
p.s. mniej więcej odtworzyłam wcześniejszy komentarz ;)
OdpowiedzUsuńmaggie, znam chyba taki tort, mocno czekoladowy - i daktywlowo-pomarańczowy.
OdpowiedzUsuńhttp://www.vegavani.com/przepis%20miesiaca%20luty%201.html
Prawdziwy mezczyzna z M. z nowa fryzura I rekami w kieszeni:)
OdpowiedzUsuńUroczy jest!
Piekne migawki!
W tym kapeluszu bardzo mi sie podoba, tez dla chlopcow kiedys mialam podobne i chyba jeszcze gdzies mam... :-) a fryzura rewelacja...!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko. M
Gdybyś nie napisała, że M. niedługo kończy 2 lata, to po fryzurze strzelałabym, że to czterolatek :) Dzielny, że wytrzymał cały kwadrans na fotelu :) Ja, chociaż dorosła, sama ostatnio myślałam, że nie wytrzymam u fryzjera, wstanę i wyjdę. Mycie, czesanie i inne przygotowania do obcięcia włosów trwały trochę ponad godzinę, myślę że to już jest lekka przesada :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Tak patrzę raz jeszcze i widzę, że Chłopiec miał identyczną koszulę. Niestety już za mała. Zobacz:
OdpowiedzUsuńhttp://bylsobiechlopiec.blogspot.com/2010/06/troche-roslin-chopca-troche-i-troche.html
Indiana Jones-podoba mi się:)
Aniu, najlepsze życzenia w takim razie :-) Chyba już spóźnione, niestety...
OdpowiedzUsuńIvi, w drodze do Wiednia pewnie? To żałujcie, że się w centrum nie zatrzymaliście - uważam, że BB jest dobrym wstępem, do Wiednia, jako że wiele budynków zaprojektowali Wiedeńczycy właśnie (np. Teatr Polski jest wierną kopią Burgtheater - pomniejszoną naturalnie!) - wszak to wszystko CK :-)
Enchocolatte, tak - to tam nas zastałaś ;-)
Co do weekendu - do obgadania - może na Targach się spotkamy? No, poza czwartkiem...
Ale bardzo mi miło, że pomyślałaś o mnie! Dziś nawet z Enchocolatte rozmawiałyśmy o tych wszystkich blogowych 'nitkach' - niezwykłe historie czasem...
Kemotko, oj - coś fajnego mnie w takim razie ominęło... A do Próżnej i ja mam słabość - miejsce magiczne! Dzięki też przy okazji za info nt. tej książki o kapliczkach - znam kogoś, kogo by taka ucieszyła! Muszę poszukać!
Delie, dzięki! Ale czekolady tez nie możemy... I pomarańczy :-(
Evo, też tak uważam ;-) Tzn. z tym, że M. uroczy :-)
Mamsan, bo takie kapelusze są baaardzo twarzowe :-) Przynajmniej dla takich młodych odkrywców, hehe!
Małgorzato, a wiesz, że mam podobnie? Niby lubię się wybrać do fryzjera, ale jak już siadam na fotelu, marzę tylko, żeby już stamtąd wyjść ;-)
No, czterolatek się zrobił z M. nawet nie wiem kiedy ;-) Ale w metryce stoi wyraźnie: 2! ;-)
Delie, faktycznie :-)
OdpowiedzUsuńJaki cudny ten twój Indiana Jones! :) Dwulatek niemal....niedużo dzieli naszych chłopców :) Podziwiam M. za cierpliwośc u fryzjera, ja tnę sama znając niecierpliwość Glusia ;)
OdpowiedzUsuńZakaz siadania na trwaie? Już zapomniałam - tutaj siadanie wskazane, piknikowe nastroje gdy tylko wyjrzy promyk słońca :)
Ja ją kupiłam w księgarni Tarabuk ;) jest jak dla mnie fantastyczna, zakupiłam ją najpierw dla taty, a po kilku tygodniach nie mogłam się oprzeć, by i sobie nie kupić.
OdpowiedzUsuń