środa, 11 maja 2011

W Łazienkach :-) Piknik, konie i mały Indiana Jones!

Wczoraj w Łazienkach…

Chwila wytchnienia po obłąkanym poranku ;-) Który rozpoczął się kwadrans przed 5 (sic!) – i przebieg miał dosyć slapstickowy!
Ech, dużo by opowiadać ;-)
W każdym razie trzy godziny snu to zdecydowanie za mało – nic dziwnego, że z rąk wypada dosłownie wszystko!

W każdym razie spacer był mi konieczny…
W towarzystwie Małgosi i małego Krzysia :-)

Było karmienie koni… M. specjalnie dla nich zrywał żółte kwiaty mniszka ;-) Ach, wzruszają mnie te cudne chrapki... I to, jak delikatnie tymi wielkimi pyszczkami częstują się przysmakami z naszych rąk.
Było pląsanie po dywanach z bluszczy i mięciutkiej trawie – a nawet udało się nam zaszyć w najodleglejszym zakątku Łazienek i rozłożyć koc na murawie :-) Wiem, wiem – to nielegalne… I pojąć tego nie mogę!!!

Było rozkopywanie krecich kopców, dożywanie się piaskiem ;-) i wywijanie wielkim kijem!
I próba zaprzyjaźnienia się z małym Krzysiem :-)

I chwilka niezwykłej czułości... Kiedy M. zauważył, że Mama Krzysia karmi Go na kocyku, podbiegł do mnie zainspirowany tym widokiem ;-) wtulając głowę w moje ramiona z taką miłością i oddaniem… Rozpłynęłam się ;-)
Choć M. to przecież pieszczoch i nie szczędzi nam czułości, jednak ten jego wczorajszy gest rozczulił mnie niebywale…


Mój mały Indiana Jones ;-)
W kapeluszu, który wyraźnie sobie ulubił!
I w koszuli, w której Go uwielbiam!
I z rękami w kieszeniach ;-)

Za chwilę dwulatek!

***

No, pędzą coś ostatnie dni… Jak szalone!
Trwają przygotowania do urodzin Tatusia M.
Do urodzin M. :-)
Do wszystkich majowych świąt i uroczystości.
Do weekendu pełnego atrakcji – bo Targi Książki, bo Noc Muzeów, bo w planach tyle spotkań, wizyt i niespodzianek!
Bo szykujemy się do kolejnych wojaży!
Bo otwieramy sezon w  Radziejowicach!
Bo maj to piękny czas :-)

Ech, muszę jeszcze wynaleźć jakiś przepis na tort urodzinowy dla M. – tort bez masła, mleka i bez jaj! I bez margaryny, bo tej nie znoszę ;-) No i żeby smaczny był, hehe!
Macie jakiś pomysł?
;-)

Dziś piosenka – taka!



Bo taką nam o bladym świcie zaserwował dziś Tatuś M. :-)
Szalenie ją lubię!!!

Szczęśliwego popołudnia!
Ja zmykam do pracy ;-)
Chyba skuszę się na dwie kulki jakiegoś sorbetu po drodze…
Ostatnio rozsmakowałam się w takim z czarnej porzeczki!

PS Zwróćcie uwagę na nową fryzurę M.! W sobotę M. był po raz pierwszy u fryzjera!!! Zachwycony całą ceremonią strzyżenia :-) Fryzjer, który Go strzygł, nie mógł wyjść z podziwu - twierdzi, że takiego dwulatka jeszcze tu nie widział! Strzyżenie trwało dobry kwadrans, a M. (na co dzień żywe srebro!) nawet nie drgnął! Rozglądał się tyko z uwagą i przyglądał z zachwytem swojemu odbiciu w lustrze ;-) Nam też się Jego nowa fryzurka bardzo podoba! Wygląda w niej jak trzylatek, bez mała!


15 komentarzy:

  1. Ja też mam urodziny w maju:-) Idealnie, bo i w Pl i tu to zawsze wolny dzień, no i maj, jak piszesz, piękny miesiąc;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne migawki!
    Już miałam pytać czy byliście u fryzjera czy może sama chwyciłaś za nożyczki. ;)
    Duży Chłopiec z M.

    Ostatnio przejeżdżaliśmy przez BB. Trasą szybkiego ruchu wprawdzie ;), centrum zatem nie widziałam. To musi być ciekawe miejsce, w fajnym miejscu. ;) Lokalizacja super. Musiałam uraczyć męża opowieścią o Was i Twoim blogu, bo widząc rogatki BB krzyknęłam, "Maggie jest stąd!". ;) Wirtualny świat ma jednak swoją moc. ;)

    Trzymajcie się ciepło!
    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwsze zdjęcie nie inaczej się kojarzy jak z Indianą J. :) To tu Was wczoraj zastałam telefonicznie :) Bardzo lubię Łazienki, ale właśnie w tygodniu, gdy nie ma tych tłumów.
    Tort bez masła, jaj, mleka ... to dopiero wyzwanie! Niestety nie znam żadnego przepisu.

    O weekend zapowiada się atrakcyjnie, też myślałam o targach książki i nocy muzeów. Zobaczymy co się uda zrealizować! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ojoj, Maggie napisałam długi komentarz, ktorego nie mogłam zamieścić ;(

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja także nie rozumiem tych łazienkowych zakazów ;)
    Zawsze marzy mi się piknik w Łazienkach.
    Ja zawsze wzdrygałam się przed Nocą Muzeów. W zeszłym roku jednak wzięłam w niej udział. Szczególnie podobało mi się na ul. Próżnej. W tych starych kamienicach zorganizowano warsztaty rzemieślicze. Można było porozmawiać z panem produkującym szczotki, z zegarmistrzem, introligatorami, z panią hafciarką, która była w trakcie tworzenia misternego haftu - jeden mały fragment haftowała trzy miesiące! Poza tym w małym sklepiku ze szkłem artystycznym, który na stałe mieści się właśnie na Próżnej i można w nim dostać najpiękniejsze, jakie widziałam wyroby ze szkła (szklane lampy stamtąd marzą i śnią mi się po nocach) miał być zorganizowany pokaz wyroby szkła. Niestety pan, który miał go prowadzić nie dotarł do Polski - wpadł mu do oka drobny, szklany pyłek i miał w związku z tym problemy zdrowotne. Może w tym roku uda mu się do nas dotrzeć. Ponadto można było zwiedzić synagogę i spróbować żydowskich przysmaków. Fantastyczna atmosfera tam panowała, były koncerty i na odsapnięcie wstąpiłam do kawiarni, którą bardzo lubię - Cafe Próżna. Ach, jeszcze ucięłam sobie przesympatyczną pogawędkę z autorką świetnej książki "Kapliczki warszawskie". Pani zna się na rzeczy, zna historie większości warszawskich kapliczek i śmiałam się, że "ukradła" pomysł mojego taty, który od lat zbiera zdjęcia kapliczek wszelakich, nie tylko warszawskich.
    Muszę koniecznie przejrzeć program tegorocznej Nocy Muzeów i coś dla siebie wybrać.
    P.S. Zdjęcie z rękami w kieszeniach - bardzo mnie śmieszy i zaurocza.

    OdpowiedzUsuń
  6. p.s. mniej więcej odtworzyłam wcześniejszy komentarz ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. maggie, znam chyba taki tort, mocno czekoladowy - i daktywlowo-pomarańczowy.
    http://www.vegavani.com/przepis%20miesiaca%20luty%201.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Prawdziwy mezczyzna z M. z nowa fryzura I rekami w kieszeni:)
    Uroczy jest!
    Piekne migawki!

    OdpowiedzUsuń
  9. W tym kapeluszu bardzo mi sie podoba, tez dla chlopcow kiedys mialam podobne i chyba jeszcze gdzies mam... :-) a fryzura rewelacja...!

    Pozdrawiam cieplutko. M

    OdpowiedzUsuń
  10. Gdybyś nie napisała, że M. niedługo kończy 2 lata, to po fryzurze strzelałabym, że to czterolatek :) Dzielny, że wytrzymał cały kwadrans na fotelu :) Ja, chociaż dorosła, sama ostatnio myślałam, że nie wytrzymam u fryzjera, wstanę i wyjdę. Mycie, czesanie i inne przygotowania do obcięcia włosów trwały trochę ponad godzinę, myślę że to już jest lekka przesada :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak patrzę raz jeszcze i widzę, że Chłopiec miał identyczną koszulę. Niestety już za mała. Zobacz:
    http://bylsobiechlopiec.blogspot.com/2010/06/troche-roslin-chopca-troche-i-troche.html

    Indiana Jones-podoba mi się:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Aniu, najlepsze życzenia w takim razie :-) Chyba już spóźnione, niestety...

    Ivi, w drodze do Wiednia pewnie? To żałujcie, że się w centrum nie zatrzymaliście - uważam, że BB jest dobrym wstępem, do Wiednia, jako że wiele budynków zaprojektowali Wiedeńczycy właśnie (np. Teatr Polski jest wierną kopią Burgtheater - pomniejszoną naturalnie!) - wszak to wszystko CK :-)

    Enchocolatte, tak - to tam nas zastałaś ;-)
    Co do weekendu - do obgadania - może na Targach się spotkamy? No, poza czwartkiem...
    Ale bardzo mi miło, że pomyślałaś o mnie! Dziś nawet z Enchocolatte rozmawiałyśmy o tych wszystkich blogowych 'nitkach' - niezwykłe historie czasem...

    Kemotko, oj - coś fajnego mnie w takim razie ominęło... A do Próżnej i ja mam słabość - miejsce magiczne! Dzięki też przy okazji za info nt. tej książki o kapliczkach - znam kogoś, kogo by taka ucieszyła! Muszę poszukać!

    Delie, dzięki! Ale czekolady tez nie możemy... I pomarańczy :-(

    Evo, też tak uważam ;-) Tzn. z tym, że M. uroczy :-)

    Mamsan, bo takie kapelusze są baaardzo twarzowe :-) Przynajmniej dla takich młodych odkrywców, hehe!

    Małgorzato, a wiesz, że mam podobnie? Niby lubię się wybrać do fryzjera, ale jak już siadam na fotelu, marzę tylko, żeby już stamtąd wyjść ;-)
    No, czterolatek się zrobił z M. nawet nie wiem kiedy ;-) Ale w metryce stoi wyraźnie: 2! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jaki cudny ten twój Indiana Jones! :) Dwulatek niemal....niedużo dzieli naszych chłopców :) Podziwiam M. za cierpliwośc u fryzjera, ja tnę sama znając niecierpliwość Glusia ;)
    Zakaz siadania na trwaie? Już zapomniałam - tutaj siadanie wskazane, piknikowe nastroje gdy tylko wyjrzy promyk słońca :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja ją kupiłam w księgarni Tarabuk ;) jest jak dla mnie fantastyczna, zakupiłam ją najpierw dla taty, a po kilku tygodniach nie mogłam się oprzeć, by i sobie nie kupić.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :-)