piątek, 2 lipca 2010

Unter Den Linden... I wcale nie o Berlinie!

Kołysz mi się kołysz,kołysko lipowa...*


Bo lipiec…
Bo upały…

Bo odklejam się od własnych myśli…

Bo pod moimi oknami prawdziwa Allee Unter Den Linden
Bo przyjemnie się spaceruje w jej cieniu…
Bo pachnie nieziemsko…
Upojnie…
Najintensywniej wieczorami…

Bo choć namiastką tego zapachu ukrytą w miodzie karmię się przez całą zimę…
Bo pszczoły to królowe lata…

Bo lipa to z łaciny tilia… A z francuskiego tilleul – baaardzo adekwatnie – zawiera „ul” w sobie…

Ach, lipiec!
Julio, Juillet, Juli, July, Luglio
Jak to pięknie brzmi… W każdym języku…



Marzy mi się taka rycina z kwiatem lipy właśnie. Z liściem. Z szypułkami. Jak ze starego zielnika…
Uwielbiam takie ryciny… Kiedyś podziwiałam je na niezwykłej wystawie w jednym z londyńskich muzeów. I do dziś nie mogę przeżałować tej jednej publikacji właśnie z Royal Collection – była to Mr. Marshal’s Flower Book z siedemnastowiecznymi rycinami. Piękna. Przeglądałam. Zachwycałam się. Nie kupiłam. Ech…
W ogóle marzą mi się ze dwa takie albumy ze starymi rycinami botanicznymi. Z kwiatami i z drzewami. I może jeszcze jedna z ziolami... Bym je przeglądała i przeglądała… I oprawiła kilka takich rycin… I powiesiła kiedyś w swojej wymarzonej, bielonej kuchni… Której kiedyś, mam nadzieję, się doczekam ;-)

*to chyba Konopnickiej, tak?

6 komentarzy:

  1. To ciekawe, bo pierwsze moje skojarzenie z Unterlinden to absolutnie porażający Grunewald z Colmar...
    A stare zielniki uwielbiam, choć niestety muszę się zadowalać skanami z sieci...

    Marzenia o bielonej kuchni niech się spełnią w swoim czasie... albo nawet szybciej. Choć przecież same w sobie są wspaniałe... pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  2. jak jak lubie lipiec....
    bardzo ładnie to napisałaś .. wszystko!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach, jak tu przyjemnie, lipcowo. Twój lipowy post to konkurencja dla Kochanowskiego i jego "Na lipę" :))
    Też uwielbiam stare ryciny botaniczne i książka o której wspominasz, byłaby dla mnie wielkim rarytasem.
    A na komputerze mam kilka rycin lipy, mogę wysłać na maila, jeśli chcesz.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. uwilebiam lipę....zapach mnie budzi do życia, kołysze i unosi w kraine marzeń jednocześnie...ech...pięknie tu dziś u ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cardoso, w sensie muzeum w Colmar? I Grunewald? Niestety, w Colmar nigdy nie byłam... W ogóle nie znam Alzacji :-( Może kiedyś?
    Za to malarstwo Grunewalda znam :-)
    Pozdrawiam serdecznie!

    Ellemo, ja z lipcem mam kłopot - bo i lubię, i za gorąco... Jak dle mnie ;-)

    Raincloud, zawstydziłaś mnie tym swoim komentarzem ;-) Bardzo, bardzo dziękuję za te przemiłe słowa!
    Za lipowe ryciny to już z góry dziękuję :-) i czekam na maila!!! Ucieszą mnie potężnie!!!
    Ja za to mogę Ci napisać o kilku "botanicznych" tytułach z rycinami, które w międzyczasie wyszperałam w sieci :-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. A więc wysłane :) Sprawdź proszę czy doszły, bo czasem na Gmail coś nie dociera.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :-)