wtorek, 16 listopada 2010
DEC 73
Tak jak obiecałam.
USA po kawałku.
Grudzień ’73
Ten biały garnitur mojej Mamy – rewelacja, prawda?
Niezwykłe, moim zdaniem, jest ostatnie zdjęcie. Wszechświat. I olśniewająca biel figur ;-)
I te muchy a’la Małgorzata Braunek na poniższym. Jakoś nie bardzo mogę się przekonać do tych okularów dziś – wiem, że wróciły do łask – ale moim zdaniem ten fason wybitnie pasował do tamtego kroju spodni, do dzwonów, do dżersejowych koszul i sukienek, do rozpuszczonych długich włosów, do tamtej epoki… Dziś niekoniecznie… Choć przyznam, że i współcześnie niektóre panie wyglądają w nich zjawiskowo!
Mamine muchy oczywiście przechowuję niczym relikwie :-)
Są absolutnie odjazdowe!
***
A za nami udany weekend.
Bardzo udany!
Przedłużony :-)
Choć minął błyskawicznie…
Cztery dni – w dodatku w towarzystwie mojej Przyjaciółki jeszcze z licealnych czasów.
Cudnie było!
Mimo wybitnie niesprzyjającej pogody… Bo w sobotę przemarzłam i przemokłam okrutnie. I oto skutki – leżę gorączkując i połykając jeże… Auuuu!
Dlatego dziś krótko. Ale relacja z pobytu mojej drogiej A. wkrótce!
W niedzielę za to rozsłoneczniło się przecudnie – cóż, kiedy trzeba było już odwozić A. na samolot… Ech…
Dobrego dnia wszystkim.
I piosenka obowiązkowo!
Denzal…
Znowu ;-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kawał historii na tych zdjęciach.
OdpowiedzUsuńciekawe czy nasze dzieci w dobie aparatów cyfrowych tak samo będą oceniać nasze zdjęcia z czasów młodości :)
Maggie, zdjęcia bajkowe. Inna epoka, inne czasy, inne wszystko. Ostatni obrazek obłędny. I garnitur Mamy ;) I cudne włosy w kolorze ognia.
OdpowiedzUsuńZdrowiej szybko! Jest szansa, że się spotkamy, jeśli jeże pójdą sobie w siną dal do soboty ;)
Uściski!
Ewa
Moja mama tez w takiech "muchach" chodziła :-D
OdpowiedzUsuńTen żółty kolor zdjęć z tamtych lat....no pieknie...czekam na więcej :)
I zdrowia, zdrowia! (ja tez przeziębiona z jeżami leżę...:)
Kasica, właśnie też się zastanawiam... I mobilizuję się tym samym do wywoływania tych wszystkich zdjęć. Jednak...
OdpowiedzUsuńDużo dobrego!
Ewo, wiesz, zawsze myślałam, że ten kolor włosów mojej Mamy to na zawsze... Niestety. Z czasem trochę wyblakły, no i wkradły się siwe kosmyki... Ale i tak są piękne... Ja kolor mam po Tacie, choć zdarzają się ogniste, pojedyncze...
Co do spotkania, to bardzo o nim marzę, jednak istnieje ryzyko, że nie dam rady. Z kilku powodów... Trochę ode mnie niezależnych... Uściski!
Anik, muchy szałowe, prawda?
Przykro mi słyszeć, że i Ty w gorszej formie - zdrowiej w takim razie! Zdrowiejmy!
Pozdrawiam!
Te włosy, muchy i garnitur:) Cudo!
OdpowiedzUsuńA ja lubię muchy i dobrze się w nich czuję:)
Bardzo lubie takie stare zdjecia... moja mama tez miala takie okulary, wygladala w nich pieknie... i tak jak piszesz, kiedys wszystko sie jakos ze soba swietnie komponowalo a teraz sama nie wiem...
OdpowiedzUsuńWlosy mamy cudne... M
Delie, a no bo Tobie we wszystkim dobrze :-)
OdpowiedzUsuńMamsan, no właśnie, te nasze Mamy...
Uściski!
No, jasne;)
OdpowiedzUsuń