środa, 23 lutego 2011

O książeczkach mojego dzieciństwa. Tom I :-)

Będąc u Mamy, za każdym razem zaglądam do mojej zaczarowanej biblioteczki.
Na dolnej półce, za kryształową szybką znajdują się moje książeczki dzieciństwa.
Część z nich.
Książek w niej ciągle ubywa, bo przy każdej wizycie kilka tytułów zabieram ze sobą. Dla M.
Postanowiłam sfotografować te, które jeszcze tam zostały…
Niektóre z nich.
Te przeze mnie ogromnie lubiane. Te, do których mam szalony sentyment. Te, które jeszcze pobędą jakiś czas na tamtej półce… Bo tym razem zabrałam ze sobą inne tytuły.
Niektórych książek z dzieciństwa nie mogę znaleźć – prawdopodobnie zostały rozdane…
Nie mogłam przeżałować jednego tytułu szczególnie – 'Bajek Samograjek' Brzechwy, z cudownymi ilustracjami Danuty Imielskiej-Gebethner. Oraz z nutami :-)
Chyba moja najulubieńsza z książeczek (ex equo z Apolejką!)
Szczęśliwie, udało mi się ją znaleźć na półce Tatusia M. :-)
W doskonałym stanie w dodatku – widać nie był to jego ulubiony tytuł w dzieciństwie!
Bo ta moja to w strzępach już była…

 
Zrobimy tak: postaram się wrzucić tu wszystkie moje ukochane tytuły.
Będę to robić na raty…
Na razie 'klasykę-klasykę' zostawiam na później – Andersena, Braci Grimm, Muminki, Astrid Lindgren, Kubusia Puchatka… Te zresztą przywiozłam ze sobą już wiele lat temu.
Dziś wrzucam ledwie cząstkę z tych, które zostały w domowej biblioteczce Mamy.
Tytułów przeróżnych, czytanych przeze mnie w różnym wieku.
Tytułów również mniej znanych – ale może niektóre z nich były i Waszymi ulubionymi? Może ‘Wesołe lato’ Bechlerowej? Może ‘TaśTaś’ Hertza? A może ‘Opowieści starego zegara’ Altay? Ta ostatnia – jedna z najbardziej niezwykłych książeczek dla młodych dam :-)
O dawnym CK Budapeszcie między innymi…

Czekam też na Wasze opowieści o lekturach z dzieciństwa. Ciekawa jestem ile z moich tytułów okaże się Waszymi i na odwrót?

Na samym dole znajduje się cenny kwartet – książeczki z dzieciństwa moich Rodziców. Moje najpiękniejsze pamiątki…

A pod koniec tygodnia obiecuję grzbiety książek z nocnego stolika :-) Tych zakolejkowanych! I grzbiety tych z sypialnianego parapetu (dopiero co przeczytanych) - które jeszcze nie trafiły z powrotem na półkę...
Ech, lubię tu pisać o książkach. I lubię o książkach czytać :-)

Miłej lektury!
I miłego dnia!

14 komentarzy:

  1. Właśnie ściągnęłam z półki "Apolejkę i jej osiołka" oraz "Pollyannę", żeby je sfotografować i o nich napisać:))))
    Piękne książki i cudne wydania.
    Moich nie zostało tak wiele i bardzo żałuję:(
    Czekam na ten stosik:) Ja właśnie dobiegam do końca swojego i zamówiłam nowe:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z mojego dzieciństwa została garstka książeczek, można je policzyć na palcach jednej ręki. Jako dziecko lubiłam, gdy mi czytana, ale muszę przyznać, że sama czytać nie lubiłam. Miłością do książek zapałałam dopiero w liceum.
    Z dzieciństwa wspominam Apolejkę właśnie, bajki Ewy Szelburg-Zarembiny, wierszyki Brzechwy (szczególnie lubiłam o pewnej żabie, która była chora), Baśnie Andresena. to chyba były moje ulubione książeczki. Zazdroszczę Ci, że z dzieciństwa zachowało się tyle wspaniałych książecczek.
    Z niecierpliwością czekam na Twój stosikowy wpis, tym bardziej, że kilka książek z Twojej wcześniejszej listy szalenie mnie zainteresowało i czeka już na półce na przeczytanie. Ja swojego stosu raczej nie sfotografuje i nie opiszę, bo jest w nim ponad 70 książek ;) niedawno liczyłam i było 60, a ich liczba stale wzrasta. Nic tylko wziąć urlop i czytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Maje książki z dzieciństwa.... gdzieś są u mojej rodzicielki, ale z pewnością nie zachowało ich aż tyle co twoich, a szkoda. Bo pamiętam jak z zapartym tchem słuchałam opowieści braci Grimm, albo "Bajki o Gotfrydzie rycerzu Gwiazdy Wigilijnej". Chyba czas przejechać się na "stare śmiecie" i też zrobić rekonesans i wybrać coś dla Szkraba.

    OdpowiedzUsuń
  4. Delie, Apolejka to chyba ta najukochańsza książeczka z wczesnego dzieciństwa... Pamiętam, że w którąś Wielkanoc wracaliśmy z Doliny Chochołowskiej, była mgła i Tatry wyglądały w tej mgle bajkowo - przez moment wydawało mi się, że widzę w oddali zamek Apolejki ;-) I nie chciałam wracać! Doskonale to pamiętam! Musiałam być bardzo przejęta, bo historię tę wspomina się u nas w każdą Wielkanoc...
    A Polyannę czytałam trochę później - bardzo lubię. Podobnie jak Tajemniczy ogród i Małą księżniczkę - jeśli chodzi o tytuły 'dziewczyńskie' :-) A widziałaś 'Tajemniczy ogród' Agnieszki Holland? Jak nie lubię ekranizacji moich ulubionych książek, tak ta zaczarowała mnie...
    Czekam też na Twój nowy stosik. Ja Ci się przyznam, że nigdy jeszcze tak mało nie czytałam :-( I tak wolno. Ale sama rozumiesz... ;-)

    Kemotko, no a z mojego dzieciństwa zachowało się właściwie wszystko. Tu wielkie podziękowania dla mojej cudownej Mamy :-) Zostało też sporo zabawek (będzie oddzielny wpis!) - cierpimy stety-niestety na syndrom chomika ;-) ale jak widać ma to i swoje dobre strony!
    70 tytułów - no no! Ale co? Czytasz je wszystkie na raz? ;-) Ja naszych wciąż napływających szerokim strumieniem nowości nawet nie liczę. Wiem, że nie mieścimy się już na regałach. Parapety też zajęte - powoli w mieszkaniu robi się już ciemno, hehe! Dramat... Muszę zrobić porządną selekcję - znowu uraduję panie w pobliskiej bibliotece :-) Nie sposób tego wszystkiego gromadzić kiedy nie ma się osobnego pokoju-biblioteki. Marzę o takim :-) Nawet bardzo!
    Ale wrzuć zdjęcie choć kawałka swojej sterty - bardzo jestem jej ciekawa!

    OdpowiedzUsuń
  5. Kacha, a wiesz, że ja Bajki o Księciu Gotfrydzie to nie znam? Ale bardzo lubię kiedy ktoś odkrywa przede mną takie tytuły - często po nie potem sięgam! Dzięki! I koniecznie wybierz się na 'stare śmieci' celem uzupełnienia biblioteczki :-)
    No i pochwal się u siebie zdobycznym!!! Koniecznie!

    OdpowiedzUsuń
  6. u nas także się nie mieszczą. I też marzę o takim pokoju bibliotece.
    ja także cierpię na syndrom chomika, lecz moi rodzice widać nie. zabawek zostało także niewiele, miś, kilka gier. Mama natomiast gromadziła moje ubranka, nie wszystkie oczywiście, lecz ma ich całkiem sporo. Ma nawet wełnianą sukienkę i czapeczkę w której byłam chrzczona i jeśli będę miała kiedyś córkę na pewno będę ją w nie ubierała ;) nie mogę sobie wydarować, ze nie mam swoich szkolnych zeszytów (oczywiście z początkó mojej kariery naukowej). Kiedyś rodzice je zbierali, przechowywali w piwnicy. Wiele lat temu piwnicę zalało i większość rzeczy niestety nadawła się jedynie do wyrzucenia, w tym te moje zeszyty.
    U rodziców natomiast jest kaseta magnetofonowa z nagraniami mnie recytującej wierszyki i śpiewającej piosenki. Jest cudna, muszę ją wreszcie przegrać na inny nośnik, bo niedługo nie będzie można jej nigdzie odsłuchać. Pierwsza nagrana recytacja jest z wieku 2 lat (i chyba kilku miesięcy) ;) i mam słodziutki, drżący głosik i recytuję "Wpadła gruszka do fartuszka, potem wpadły dwa jabłuszka, a śliweczka wpaść nie chciała bo była za mała" ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja najbardziej pamiętam "Jelonka z Dolny Roztoki", którego właśnie czytamy z Dziewczynkami. Czytała mi tę książkę moja Mama, nad morzem, a ja płakałam nad jelonikiem, który został sierotą i zupełnie nie potrafiłam sobie wyobrazić siebie bez ciepłego dotyku dłoni, który tulił mnie do snu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kemotko, ja tez mam taka kasetę :-) Recytuję na niej Pana Słowika między innymi! I śpiewam hymn Polski, hehe! A rodzina wcale nie jakaś narodowo-wyzwoleńcza ;-) Sama z siebie zaśpiewałam!
    Ubranka też są - naprawdę nie wiem, jak nasze mamy mogły nas ubierać w te niewygodne (do zakładania) stroje ;-) Sama tasiemki i guziczki! No, chociaż mam trochę fajnych śpiochów na zatrzaski (wow!) przywiezionych przez ciotkę-śpiewaczkę, co to miała kontrakt w Baden-Baden ;-)
    To były czasy ;-)

    Ewo, 'Jelonka' pamiętam, a jakże! Smutna książka przeokrutnie... Ale ja lubiłam smutne bajki... 'Psa, który jeździł koleją' i inne takie. Do dziś lubię...
    Dziewczynki też płaczą?

    Ps U nas jest jeszcze 'Bambi' mojej mamy... To dopiero lektura do płaczu jest!

    OdpowiedzUsuń
  9. U mnie zostało niewiele książek :( A te które zostały leżą gdzieśw domu na wsi - żałuję że przy ostatniej wizycie nie udało mi się ich uporządkowac...ale z radością oglądam wiele książek z mojego dzieciństwa na twoich zdjęciach :) Pamiętam jak mama czytała nam przed snem Przygody Pajacyka Buratino - rozdział co wieczór :) I Polyannę pamiętam - zmieniła mój sposób patrzenia na świat ;) Leży gdzies na pólce w PL i czeka na moją córkę... ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. podobno u moich rodziców znalazło się kilka pozycji książkowych z mojego dzieciństwa. a myślałam, że wszystko szlag trafił. W czwartek muszę się do tego dostać, sprawdzić, przypomnieć sobie ...

    OdpowiedzUsuń
  11. jakie piękne kiedyś były ilustracje i okładki. poznaję wiele z nich bo miałam je w swojej dziecięcej biblioteczce, szkoda że nie wszystkie przetrwały. jestem fanką starych ilustracji!!!
    Maggie dobrze, że zamieściłaś ten wpis!

    OdpowiedzUsuń
  12. Maggie, ja niestety malo mam ksiazek z dziecinstwa, kilka zostalo w domu u mamy ale poszukam bo mam tutaj kilka ktore zabralam ze soba a Twoja kolekcja Maggie jest cudna, brak mi slow... M

    OdpowiedzUsuń
  13. Anik, w Buratino ilustracje są zachwycające... Chyba kiedyś je osobno wrzucę... No i ten przekład Tuwima - cudna książka!
    Polyanna na córkę czeka, mówisz? ;-)

    Magda, koniecznie poszperaj w tych książeczkach. To frajda wielka! I może Jagna skorzysta :-)

    Enchocolatte, piękne - faktycznie... Choć i teraz co i rusz pojawia się wiele nowych cudnych tytułów. Ale stara polska szkoła ilustracji dziecięcej - no mistrzowska!

    Mamsan, bardzo się cieszę :-) I czekam na Twoje!

    OdpowiedzUsuń
  14. Kurczę, ja jakoś niewiele książek w ogóle kojarzę z dzieciństwa :-( Napewno jakieś były. A w pamięci utkwiły mi najbardziej bajki Andersena, szczególnie "Królowa śniegu"... U mnie w domu chyba nie było jakiegoś specjalnego kultu książki, choć wiele razy widziałam moją mamę czytającą.

    W moim domu chcę aby było trochę inaczej :-)

    Pozdrawiam Cię serdecznie Maggie

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :-)