Pies myśliwski - kanapowiec...
Siwa, siwiuteńka broda... I młodzieńczy ogon :-)
Brzuchem do góry śni o łakociach, jak sądzę...
Chwilkę temu zasnął M.
Po wysłuchaniu czterech rozdziałów Kubusia Puchatka oraz naszej codziennej litanii... Bo przed snem zgadujemy, kto już zasnął :-) Piesek, kotek, Babcia, Wujek, myszki, ptaszki, słonie w zoo... Śpią żyrafy i motyle, krokodyle zasypiają... Muchy, małpki, nosorożce... Wszyściuteńko, po kolei... Aż opadną M. powieki ;-)
Zerkam do kuchni...
Tam Tatuś M. wśród stosu literek popija chyba trzechsetną już dzisiaj filiżankę espresso ;-)
Śle ciepły uśmiech :-)
It's oh, so quiet...
A ja tutaj...
Stuk, puk, puk... Ciszę zakłócają kolejne staccata i arpeggia na komputerowej klawiaturze ;-)
Ale już, już zmykam stąd ;-)
Za chwilę wyschną lampiony, które wspólnie z M. szykowaliśmy przez cały wieczór... Jeszcze parę pociągnięć pędzlem, drucik, sznurek i tasiemka - będą cudne :-)
Pochwalę się tutaj nimi za niedługo!
Może przy okazji Świętej Łucji?
Niedługo przyjeżdża do nas Babcia :-) I na tę kilkudniową Babci wizytę bardzo się cieszymy!
Bo jest Babcia, są Święta :-)
Nawet jeśli daty nie pasują...
Dzień był długi, weekend taki rozmaity...
Kulinarna rozpusta i kilka miłych spotkań :-)
I wieczorny spacer po Śródmieściu wczoraj.
Dorośli i dzieci, grzane wino i łakocie... Dużo śmiechu na ten koniec listopada...
Za oknami całkiem ciepło, pogoda marcowa... Wiem, że góry stąd daleko, ale zapachniało halnym.
A może tylko mi sie tak wydaje? Wyobraźnia?
Bo tęsknię... Za halnym również...
Na dobranoc coś takiego.
Lubię również w wersji Björk, ale to wykonanie chyba najbardziej... A oryginalnie ten utwór nosi tytuł "Und Jetzt ist es Still". Jeśli ktoś nie wierzy, odsyłam tu. Kiedy po raz pierwszy wysłuchałam tej piosenki w niemieckiej wersji, popłakałam się ze śmiechu... Może to za sprawą okoliczności - piosenkę tę wykonał na moje życzenie pewien uroczy Chłopak z Dolnej Saksonii ;-) Ech, długo by opowiadać... Zastańmy przy Lisie Ekdahl!
PS Jutro coś o kulinariach :-) I taki fajny tydzień sie nam w ogóle zapowiada... Jutro i pojutrze same miłe spotkania... Jak dobrze z taką perspektywą kłaść się spać :-)
PS#2 Jutro o kulinariach, a pojutrze o literkach :-) Taki plan!
No to spokojnej nocy w tej ciszy Maggie :) Bardzo ciekawa jestem twoich lampionów :)
OdpowiedzUsuńMaggie, 30 minut temu powiedziałam Mężowi, że chyba halny idzie:-)
OdpowiedzUsuńZwiało mnie jak szłam ze śmieciami. I nosi mnie, i drażliwa jestem. Jak na halny:)
OdpowiedzUsuńNiemiecka wersja super...na poprawę nastroju:)
OdpowiedzUsuńPsiaki- kanapowce uwielbiam:):)
Anik, nawet ładne wyszły :-)
OdpowiedzUsuńHeidi, tutaj też dotarł! Wiało w nocy na potęgę!!!
Olu, to na wszelki wypadek ładuj dużo do wora ;-) bo odfruniesz!!!
Agnieszko, :-)
Lubię wersję Bjork, ale ta też mi się podoba, może nawet bardziej;) Muszę posłuchać parę razy, żeby się zdecydować.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia;)
a dziś Ewka po raz pierwszy po mleku, chwilkę przed wylądowaniem w łóżeczku, zapytała: - Baba? - Baba śpi.. - Dziadziu? - Dziadziu śpi... :)))
OdpowiedzUsuńSuper, ze robicie lampki, bardzo chetnie je zobacze i za piosenke tez dziekuje bo Lise bardzo lubie... :-)
OdpowiedzUsuńSpokojnej nocy Meggi...
Piękna piosenka na wieczorową porę przy gorącej herbatce :)
OdpowiedzUsuń