I kolejny raz nawalam...
Bo miało być o kulinariach. I trochę o literaturze.
No i w sumie będzie o literaturze, bo o 'Pani Dalloway'...
Przedwczoraj do mnie wróciła. I teraz już wiem, że chyba powinnam pozbyć się tej książki... Albo wypożyczyć ją komuś na zawsze ;-) Bo kiedy mam ją pod ręką, nie jest ze mną ani trochę dobrze...
Mam swoje ulubione fragmenty, fragmenciki. I ciągle, ciągle do nich wracam... W sumie chyba niepotrzebnie...
A może to ten halny? Sama nie wiem...
No nic, warto trochę głowę przewietrzyć, więc ruszamy do lasu za chwilę :-)
Powinno pomóc!
Co poza tym?
Dużo cydru wczoraj ;-), spotkanie z Agnieszką i ta piosenka, która coś nie może odfrunąć... To stary, stary kawałek Cohena. Dla mnie bardzo szczególny. Tu w interpretacji nieziemskiej Meshell Ndegeocello. Którą zachwycamy się od czasu jej 'Bitter' sprzed lat...
PS Ostatnio ktoś zadał mi pytanie o najbardziej obciachową fascynację filmową albo telewizyjną.
I powiedziałam, że to 'Dawson's Creek' (czyli 'Jezioro marzeń' - kolejny przykład 'wybitnego' tłumaczenia tytułu). No uwielbiam...Bezkrytycznie ;-) Mimo że występuje w tym serialu Katie Holmes, której dziś po prostu nie cierpię ;-) Na usprawiedliwienie dodam, że jedną z głównych ról w tym serialu grała Michelle Williams, którą dla odmiany lubię szalenie!
Ale ten wątek Joey i Dawsona... Ech, kim z nas nie szarpały podobne emocje? Kiedyś tam...
Pomóżcie mi proszę i dokonajcie podobnego coming-outu ;-) Może być anonimowo, hehehe! Bo będzie mi ciężko z tym, że tylko ja się przyznałam...
To coś jak z Wham! ;-) Nie znam bardziej 'obciachowego' kawałka niż 'Last Christmas', ale zawsze daję głośniej kiedy słyszę go w radiu, hehe!
Dobrego dnia!
I nie czytajcie 'Pani Dalloway'! Strasznie ciężko się po tej lekturze posklejać z powrotem w jeden kawałek...
O tych kulinariach to już jutro. O książkach pojutrze :-)
Przynajmniej taką mam nadzieję...
Też oglądałam ten serial i wówczas lubiłam i Katie i Michelle, ale chyba bardziej Michelle.
OdpowiedzUsuńNie wiem za bardzo w czym problem z tą obciachowością? Kto decyduje, że coś jest obciachowe czy nie? Przecież nie ma standardów ociachowości. Dla każdego znaczy to co innego. Uważam za obciachowe niektóre seriale, które dla niektórych uchodzą za wręcz kultowe, np. "Gotowe na wszystko". Teoria względności, jak wszędzie. Skoro ci się podoba, to ci się podoba.
I też lubię "Last Christmas". Trudno;)
PS "Panią Dalloway" czytałam chyba w LO ostatni raz. nawet jestem ciekawa jakbym ją teraz odebrała.
Czytałam Panią Dalloway kilka lat temu i rzeczywiście siedzi mi gdzieś w głowie, Jezioro marzeń bardzo lubiłam, taki lekki i przyjemny serial, przy którym się odpoczywało. "Gotowe na wszystko" to obciach totalny na każdej linii!!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoją samokrytykę hehehehe:DDDDDD*
to ja jestem obciachem nad obciachami bo uwielbiam Gotowe na wszystko!!! i Jeioro marzeń i Kate i Last Christmas!!! :)
OdpowiedzUsuńIt is not Christmas without cheesy Christmas songs:-)
OdpowiedzUsuńW tym roku chcę sobie kupić CD z najbardziej cheesy songs, do których oczywiście zalicza się Last Christmas (choć tu za jeszcze bardziej cheesy uchodzi Mistletoe and Wine Cliffa R.), bo co roku słuchamy przepięknie wykonanych kolęd słynnego chóru King's College, ale cheesy songs też muszą być;-) To moja guilty pleasure, jak Twój Dawson's Creek. Pisałam kiedyś o guilty pleasures, tu to koncept znany, nawet celebrytów się często o nie pyta.
A DH jest kultowy, właśnie dlatego, że jest bardzo camp - przepraszam, ale strasznie trudno mi pisać po polsku o niektórych aspektach anglojęzycznej popkultury, a "obciachowy" to nie jest trafne tłumaczenie.
OdpowiedzUsuńDo twórczości Virginii Woolf podchodzę już od dłuższego czasu, ale za każdym razem coś innego mnie nęci na półkach okolicznej biblioteki publicznej i ostatecznie jej jeszcze nigdy nie wypożyczyłam. A teraz mimo, że napisałaś, żeby nie czytać, to chyba ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńObciachowy film? Ten o którym piszesz jest mi absolutnie obcy, nawet o nim nie słyszałam aż do dziś. Ja lubię oglądać Doktorka House'a, czy to obciach? I bardzo lubię podkręcać radio gdy gra w nim "Last Christmas" :))
No to sobie trochę pogadałyśmy, co prawda w niecie, ale zawsze coś.
Bez "Last Christmas" nie wyobrażam sobie atmosfery około świątecznej ;) co do obciachu to hmmm kiedyś uważałam ze "Dirty Dancing" i "Pretty Woman" do tego gatunku należa ,a teraz przynajmniej ten drugi tytuł wywołuje u mnie tyle radosnych wspomnień ze gdy leci w TV to sobie z przyjemnością oglądam :)
OdpowiedzUsuńA Domek na prerii i Ania z Zielonego Wzgórza to obciach?Jeśli tak to ja poproszę wycieczkę w jedna stronę na planetę Wielkiego Obciachu:)))
OdpowiedzUsuńa Autostrada do nieba?
OdpowiedzUsuńCohen to mój obciach. Na zawsze:)
OdpowiedzUsuńMoją "Panią Dalloway" jest "Martha Quest" Doris Lessing. Zdecydowanie powinnam wyrzucić wszystkie części tej powieści, a tom drugi "Odpowiednie małżeństwo" najlepiej od razu spalić, żeby nie naszła mnie chęć odzyskania go ze śmietnika :)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na ten książkowy wpis!
Delie, jak dobrze... Myślałam, że ja jedna to oglądałam ;-) DH, czyli Gotowe na wszystko znam - oglądałam pierwszą serię i nawet mi się podobało :-) Really! Dowcipne to było! Potem już równia pochyła. Niedawno mignął mi odcinek jednej z ostatnich serii i po prostu zamarłam... Wstyd zastępczy - tak to się nazywa chyba...
OdpowiedzUsuńPoza tym nie cierpię Teri Hatcher! Od czasów TV Supermana ;-) To dopiero był obciach ;-)
o mamo, jak ja kochałam "Jezioro marzeń"! :D i byłam zakochana w chłopaku, który też to oglądał ;) z wzajemnością nawet! a że on sportowiec był i podróżował dużo - przywiózł mi z Kanady soundtrack z tego serialu... ależ się cieszyłam :))
OdpowiedzUsuńmój obciach numer dwa? słuchałam Take That i podobał mi się Mark Owen. dziś jak o tym myślę, to sobie nie dowierzam :D
Mamurdo, ależ to nie był serial 'lekki i przyjemny' ;-) Ja tam przeżywałam katusze i nanosiłam podobieństwa do własnego życiorysu... To przegapione uczucie D. i J. - no jak z mojego CV ;-)
OdpowiedzUsuńPS Mnie moja samokrytyka wykańcza czasami ;-)
Aniu, w takim razie obiecuję w tegorocznym Muzycznym Kalendarzu Adwentowym powrzucać trochę 'cheesy' kawąłków ;-) Ze specjalną dla Ciebie dedykacja, hehe!
A co do anglojęzycznych wtrętów to ja je bardzo u Ciebie lubię! Lubię też te wszystkie 'nieprzetłumaczalności' - niuanse i humor są takie trudne do przełożenia na inny język i często nie ma innego wyjścia... Takie 'guilty pleasures' albo 'comfort food' - no weź mi znajdź polski odpowiednik!
A camp do mnie za bardzo nie trafia. Jakoś nie...
Enchocolatte, to wiesz co? Ja Ci tę moją 'Panią Dalloway' pożyczę! Na długo!!! Na bardzo długo!!! Tylko nie miej pretensji jeśli się po lekturze 'zawiesisz' na trochę...
A Dr House nie jest obciachowy, o nie! Choć ja nie oglądam. Jakoś serialni medycznych nie lubię - słucham dialogów i czuję się jak na obiedzie świątecznym w moim rodzinnym domu, hehe! Co za dużo to niezdrowo! Moja mama z ciocią zaraz po karpiu wigilijnym wyciągały na stół zdjęcia rentgenowskie swoich pacjentów ;-))) Enough!
Kurujcie się, Wy tam! Bo musimy się jeszcze przedświątecznie spotkać!!! Bez mobilu nie siądę do stołu!
eWo, ja Dirty Dancing obejrzałam jakoś wyjątkowo późno i szczerze mówiąc nie zachwycił mnie ;-) Ale rozumiem, że zachwycić może... Zresztą TA scena robi wrażenie na każdej Dziewczynie chyba! Nawet trzydziestokilkuletniej ;-)
Pretty Woman - tak :-) Ale to oddzielna kategoria!
4URSOUL, DNP a tym bardziej 'Ania' to żaden obciach, absolutnie nie! Ale już 'Autostrada do nieba' chyba tak ;-) No, błagam Cię... ;-))) Bilet do odebrania w kasie na kwadrans przed spektaklem ;-) Cmok!
Ola, 'Famous Blue Raincoat' ;-) Nie mów... Ja to sobie czasem gram na pianinie, a mój Mąż pyta czy ma już iść po zapalniczkę ;-)))
Ale w wersji Meshell żaden obciach, prawda?
a ja obejrzałam kilka sezonów DH i podobało mi się, ale oglądając ciągiem a nie w TV. może w tamtym czasie taka forma rozrywki była mi po prostu potrzebna i tyle ;) Jezioro Marzeń pamiętam jak przez mgłę, ale oglądałam kilka odcinków i kojarzę o co chodzi. Tak czy inaczej nazwanie tego obciachowym to trochę tak, jak nazwać oglądanie w podstawówce Beverly Hills 90210. Uwielbiałam Dylana. Obciach co?
OdpowiedzUsuńMałgosiu, 'Marthę Quest' zaczęłam czytać w ciąży, pamiętam... I rozczarowała mnie bardzo. Tzn. może nie rozczarowała, ale po 'Złotym notesie' odczuwam niedosyt po każdej innej książce DL. Ale znam tylko pierwszy tom MQ. I po tym, co napisałaś chyba jeszcze dziś sięgnę po drugi ;-)
OdpowiedzUsuńNie ma niczego wspanialszego nad lektury z czarnej listy, hehe ;-)
Czekasz na książki? A mnie teraz naszło, żeby coś o filmach napisać... Zamiast o książkach ;-)
Olga, no mówię Ci - JM to jak moje miłosne CV ;-) Oglądałam po parę razy niektóre odcinki! Ale nie oglądałam wszystkich - gdzieś po drodze przepadłam... I tak teraz myślę, czy nie odświeżyć sobie tego tytułu ;-)
Ej, ale Ty też miałaś niezłe story z tym sportowcem ;-) Sountrack Ci przywiózł, no no!
A TT nie słuchałam nigdy, ale niedawno mi mignął Jason Orange z tego bandu i powiem Ci, że wściekle interesujący z niego typ ;-) Wtedy też mi się podobał chyba najbardziej :-) Popielate oczy miał!
Owieco, kto nie uwielbiał Dylana? ;-) Ale sama przyznasz, że Brandon był totalną porażką ;-)
OdpowiedzUsuńMaggie,
OdpowiedzUsuńDziś u Ciebie moje "ulubioności";-) "Pani Dalloway" i Me'shell, którą również pamiętam z czasów "Bitter" mam jej stare płyty, jakże ja szalałam za tą muzyką. Byłam na jej koncercie i wiesz...na żywo ona ma jeszcze bardziej powalający i silny wokal, otwiera usta i wylatują z nich motyle:) A ta książka mną zawładnęła, kiedy przeczytałam ją pierwszy raz nie mogłam się oderwać, od jakiegoś czasu zabieram się do powtórki, jako, że odkurzam dawne lektury:)
Aa, zapomniałabym, uwielbiam "Last Christmas":D
I oglądałam "Jezioro marzeń", a jakże, i "Gotowe na wszystko";)
Dylan mnie nie kręcił zupełnie. Ale serial oglądałam, a jakże:) Dynastię też:)
OdpowiedzUsuńNie mów, że Cię Brandon kręcił ;-) Albo, nie daj Boże, Blake Carrington :-))) Tam w ogóle jakaś młodzież była w tej Dynastii?
OdpowiedzUsuńPatrycjo, no to proszę, jak trafiłam dzisiaj :-)
OdpowiedzUsuńNa koncercie MN też byłam! Dance Of The Infidel - z tymi motylami, co?
Najnowsza płyta jest zachwycająca! Jeszcze bardziej! Jeśli nie masz, to koniecznie!!!
Maggie,
OdpowiedzUsuńJa nie pamiętam, który (chyba większość), bo siedziałam ja wryta i zahipnotyzowana. Cały koncert:)
nie, Brandon też nie. czy była młodzież? - chyba doraźnie. jakaś niepokorna kuzynka czy coś:)
OdpowiedzUsuńkręcił mnie Mason z "Santa Barbara" ;)
zobacz jakie ciacho: http://members.fortunecity.it/sbitalia/mas1.JPG
Maggie, ten wpis i komentarze pod nim zdecydowanie poprawiły mi mój nie najlepszy dzisiaj humor;)
OdpowiedzUsuńOglądałam "Jezioro marzeń" razem z Przyjaciółką, która nagrywała każdy odcinek na kasety VHS i potem oglądałyśmy jeszcze raz;) Muszę ją zapytać czy je jeszcze ma;)
A przed świętami zawsze daję głośniej na "All I want for Christmas is You" Mariah Carey, którą uważam za szczyt obciachu;)
Miłego wieczoru!
PS Właśnie słucham Mariah;)
Maggie, ależ ja na wpis filmowy czekam może nawet jeszcze bardziej!
OdpowiedzUsuńA co do obciachów - miałam kiedyś kasetę, na której po obu stronach nagrana była wyłącznie "Lambada", chyba ze 20 razy :)
"Beverly Hills" też oglądałam. I nie zniechęciła mnie nawet moralizatorska strona tego obrazu, ani Tori Spelling w roli głównej :)
oj, i Mason ma swoją stronę w necie!:)
OdpowiedzUsuńdorzucam do ulubionych:)
http://lane-davies.com/main.html
A moze najwiekszym obiachem jest to, ze nadal mi sie podoba?;)
OdpowiedzUsuńObciachem mialo byc:) to z emocji! Po obejrzeniu archiwum foto;)
OdpowiedzUsuńHaha no uśmiałam się :) z tego jaka ja "obciachowa" jestem - lubiłam wszystko, oglądałam - pewnie! I świąteczne piosenki bardzo, doprowadzam męża do szału podgłaśniając w radiu "All I want for Christmas is youuuu" i śpiewając na pełne gardło heh :) I z Celinką Dion to samo robię - co by to było za życie bez odrobiny obciachowego szaleństwa no nie? ;)
OdpowiedzUsuńJezioro Marzeń lubiłam zawsze.
OdpowiedzUsuńLAST CHRISTMAS to moja ulubiona pioesnka!!!
Lubię też "Modę na Sukces", oglądam "Tap Madl", uwielbiam słuchać amerykańskich christmas-songów.
Acha, oczywiście, że "Gotowe na wszystko" też oglądałam :D Miały fajne meble 8) I zawsze to trochę psychodelii w moim małym, szarym, nieskomplikowanym życiu...;D
A jeśli chodzi o wspaniałą i nieziemską Virginię, to najbardziej mnie uwiodła w "Do latarni morskiej". Właśnie wczoraj o niej myślałam. Niesamowita książka. Pani Dalloway...CZYTAĆ. I odczytywać na nowo. Nigdy nie czytałam żadnej książki więcej niż raz. Może kiedyś...
Pozdrawiam!;))
Gdzie Ty tu mi tu "obciachem" rzucasz! Z czym do ludzi!;DDDDDDD
OdpowiedzUsuńTak się zapisałam, że mi prawie przelał się wrzątek w wannie! Zmykam! Idę leżeć w wannie i oglądać tam nowy odcinek "Wiadomości z drugiej ręki". Fajny serial.
OdpowiedzUsuńXD
Maggie, ostatno myslam o Virgini W. ogladajac nowe okladki: http://blackeiffel.blogspot.com/2011/11/pretty-books-redesigned-virginia-woolf.html. Co do Jeziora Marzen to moze obciachem jest, ze do dzisiaj nie wiedzialam o istnieniu takiego serialu :-) Za to podpisuje sie pod Dirty Dancing, Pretty Woman i Dynastia :-) pozdrawiam cieplo
OdpowiedzUsuńPrzypomniał mi się jeszcze jeden kicz nad kicze: "Moda na sukces":-) Była chwila, że wiedziałam, w czym rzecz, wstyd!!!
OdpowiedzUsuń"Jezioro marzeń" nie jest mi znane, ale Dynastia, Beverly Hills owszem, a dziś jadąc samochodem pogłośniłam piosenkę: "LAST CHRISTMAS"...Czekamy na Święta.
online casino bonussen and last love, and he will never forget you.
OdpowiedzUsuńclerk, says, "I got a boost in my pay," meaning "I have got:" the
Visit my weblog - casino spellen
my web page > online casino
online casino suppliers rehearsed on former occasions.
OdpowiedzUsuń" my admiration was stirred, that the frank manner in which you expressed
my site :: casino online
Also visit my webpage online casino bonus