poniedziałek, 30 maja 2011

OK, mogłabym tak w nieskończoność.
Zdjęcie za zdjęciem…
Szczególnie tam :-)

Weekend za to bez aparatu.
Konieczna terapia ;-)
I detoks.
I słaba bateria, hehe!

Szkoda i nie.
Bo byliśmy tu i tam… 
Trochę świętowaliśmy jeszcze :-)
I naprawdę fajnie minęły nam te dwa dni ostatnie.
Intensywnie.
Ale i poleniuchować się udało…

Upały idą!
Jak dobrze mieć kawałek lasu :-)

Dobrego dnia!






I trochę bratków.
Gdyby ktoś zapytał mnie o ulubione kwiaty pewnie bym bratków nie wymieniła…
A jednak ciężko sobie wyobrazić bez nich miejskie skwery!
Zatem bratki też :-)
Bo naprawdę je lubię.
Najmniej pretensjonalne – nawet z nazwy ;-)










Interakcje. Obserwuję M. i pękam z dumy. Z wielu powodów. Między innymi dlatego, że widzę, iż świetnie się dogaduje z innymi dziećmi. A jedynak ;-) Ach, no w ogóle cudny jest! To mówię ja, Mama ;-))) Ten naturalny dystans, hehe, i obiektywizm :-)


piątek, 27 maja 2011

Na dobranoc…

Jana Brzechwy ‘Opowiedział dzięcioł sowie’ – dziś do poduszki…
Do snu…
Z coraz to bledszym ‘ku ku’ już pod sam koniec…

A kiedy M. zasypia…
Długo jeszcze przeglądam Jego książeczki…


 
Wolfa Erlbrucha ulubiłam sobie na równi z … Kiedyś tu o niej opowiadałam.

Tak mało słów…
Tak wiele treści.
Do przemyślenia…
Przed zaśnięciem.
Uwielbiam takie książki!

Dobranoc!




Wielkie pytanie...
I tyle odpowiedzi.

Śpijcie dobrze!

A ten królik - to najukochańszy... Najważniejsza przytulanka M. Cieszę się, że już jest!
 

Z półeczki...



Przedweekendowo - książkowo ;-)

Z mojej półeczki!
I z półeczki M.

Niepodzielnie rządzi Pan Kłap oraz Bobo! A ostatnio także jamnik Anastazy... No i Ela :-)
A ja, poza tytułami nowymi, sięgam po moje starocie - po 'Z powrotem' między innymi...
Znacie?
Z ilustracjami Stasysa Eidrigeviciusa :-)

W przyszłym tygodniu - o ile nas stad nie wywieje na trochę ;-) - zapraszam na przegląd nowości z Targów Książki!

Udanego piątku!

Wczoraj tyyyle się działo, że już nie zdążę dziś z opowieściami... Bo my w biegu! Od samego rana!!!



czwartek, 26 maja 2011

Trutututu!!!

Trututututu!!!!!
Dziś Dzień Matki :-)

Dzisiaj więc dla MAM życzenia.
Satysfakcji. I spełnienia...
Ach, zrymowało się ;-)
Spełnienia przede wszystkim. 
I jeszcze wielu, wielu powodów do radości! I do dumy! 

I beztroski! Koniecznie! Na przekór troskom i mimo trosk!
***
I jeszcze moja Mama z tej okazji dzisiaj...
Taka sprzed lat... Młodsza ode mnie ;-)
Nawet jeszcze młodsza niż rok temu...

Mamo! Najlepsze życzenia...

Świętujcie, drogie Mamy!
Również te świeżo upieczone :-)
I dziś, i każdego dnia...

Miała być piosenka dla Mam... Bardzo szczególna!
Niestety, nie udało mi się załączyć pliku dźwiękowego...
Czy ktoś wie, dlaczego? Może są jakieś ograniczenia jeśli chodzi o rozmiar? Bo próbowałam wrzucić plik dźwiękowy tak jak plik video... 
I nie dało rady :-(

***

I jeszcze M. na koniec... Bo mnie wczoraj rozczuliła Delie swoją dobranocną opowieścią... I kiedy wróciłam do Domu, od razu sięgnęłam po aparat...

A u nas dzisiaj naprawdę świątecznie...
Tatuś M. wziął dzień urlopu - chyba dlatego, że zażyczyłam sobie z okazji Dnia Matki pobudki dopiero o 9.30!
Miałam na myśli weekend, ale skoro tak się przejął... ;-)
Jednak i tak wstaliśmy przed siódmą! Trutututu!!!
Zatem wycieczka!
A potem jakiś dobry obiad...
I lody w Malinovej!
I sesja zdjęciowa w mojej nowej, tematycznej koszulce ;-) Sesja ze mną w roli głównej! Wyjątkowo ;-)

A wieczorem wybieramy się z A. na koncert! We dwie Mamy :-)

Jaka miła odmiana!
Bo wczoraj prawdziwy wyścig z czasem i czarna seria o poranku... M. ostro nabroił ;-) Między innymi pożarł dwie opony - hehe - takie z maleńkich, drewnianych samochodzików!!! Trzecią udało mi się wyciągnąć Mu z żołądka prawie ;-) Naprawdę wystraszyłam się!
Ech, od kiedy zostałam Mamą, poznałam prawdziwe znaczenie słowa 'ułamek sekundy' ;-)

Dobrego dnia!!!
Mamom w szczególności :-)

wtorek, 24 maja 2011

Niedziela :-)





No i jeszcze majowa niedziela…
Sprzed dwóch tygodni bodaj.

M. i kuzyneczki :-)
Zosia i Tosia.

Fajne popołudnie w ogrodzie!
Fajny czas…
Dzieci i zwierzęta…
Pies (rozmiarów potężnych!), dwa koty, złote rybki i dobra zabawa!
Kawa w kubkach w duże grochy i ciasto z owocami…
I dwie Mamy!



Poza tym skoki na batucie, pistolet na wodę i chlapanie się w strumyku :-)
No i wózek dla lalek!!!
Spełnione marzenie M. ;-)



Dziewczyny :-)
I M. - pojedyncza, ale za to silna męska reprezentacja w tamto popołudnie!



I wyścig miniaturowych łódeczek - robiłyśmy je z Zosią z nakrętek z owocowych słoiczków Tosi ;-) To się nazywa recykling! Plastelina, patyczek i różne drobiazgi... Ta z wiaderkiem dotarła jako pierwsza do mety!


Po takich wyczynach Dziecko pada w samochodzie na pierwszym zakręcie…
A potem, kiedy podjeżdżamy przed nasz dom, a Dziecko nadal drzemie, zerkamy na siebie z Tatusiem M. porozumiewawczo, wyłączamy silnik, nastawiamy fajną płytę i dajemy Dziecku jeszcze kwadrans ;-)
Sobie zresztą też!

Miłego wieczoru!

My się zaraz wybieramy na rowery :-)
M. już czeka na Tatusia z kaskiem w ręce! Biedny ojciec... Hehe! Nie ma z nami lekko ;-) Ojcostwo to baaardzo ciężka praca!!! W bardzo pełnym wymiarze godzin... To muszę podkreślić ;-) Że M. ma fajnego Tatę!

poniedziałek, 23 maja 2011

Ile masz lat? ;-) Podumowując urodzinowy weekend...

Urodzinowy weekend.
Dłuuuugi :-)

Urodzinowy dzień w stadninie. M. karmiący konie i kuce… I źrebaki! I koty przede wszystkim ;-)
Pogoda idealna do spacerów...
I spotkania przemiłe!
Torcik. Z różową świeczką ;-) Tradycyjnie już chyba, hehe! W zeszłym roku Tatusiowi też nie udało się dostać świeczki w jakimś bardziej ‘męskim’ kolorze!
Świętowanie na raty… Potrwa do połowy czerwca zapewne :-)
Prezenty! I to jakie!!!
I wyprawy rowerowe – weekendowe i te w tygodniu - kiedy Tatuś M. wraca z pacy, wskakujemy na rowery i…do lasu! Na łąki! Na skarpę! Cudo!
I dmuchawce - nie możne przegapić żadnego!!!


 
W końcu (po długich namowach Tatusia M.) sama odważyłam się przypiąć fotelik M. do roweru i – mocno wystraszona – ruszyłam… Baaardzo wolno z początku, w końcu przyspieszyłam! Juhu!!!!!
I teraz tylko żałuję, że nie zdecydowałam się na to rok temu… Ze strachu ;-) Że runę razem z fotelikiem… Że mnie zniesie na pierwszym zakręcie. I dlatego do tej pory M. jeździł tylko na rowerze Tatusia … Jednak nie jest to takie trudne! Trochę gorzej się rusza i gorzej nawraca, ale co tam ;-) Do opanowania. Poradzimy sobie! W każdym razie M. zachwycony!!! Ja blada ;-)

Zatem wózek idzie w odstawkę i z koszem na rowerze możemy ruszyć z M. daleko przed siebie… W każdy dowolny dzień!
Na piknik, do lasu, na łąki… Do Powsina, Konstancina, do Ogrodu Botanicznego i nad Wisłę!
Lato przed nami!!!






I znowu mamy trochę zaległości ;-)
Zdjęć całe mnóstwo…
I opowieści!

No nic, wszystko po kolei…
Na razie tyle :-)

Pytamy M. ile ma lat.
- Tsi! – odpowiada i pokazuje dwa paluszki ;-)

Czyli wszystko jasne ;-)

Jedna z trzech naszych ulubionych tras spacerowych... Do stadniny.
Stara ścieżka...  Kamienna kostka brukowa pamięta jeszcze czasy, kiedy ta droga była głównym traktem z Jazdowa do Czerska...

No i czas na rozpakowanie prezentów ;-) I naszą ulubioną płytę urodzinową, która jest tłem podobnych uroczystości! Piętrowy, drewniany garaż-parking z ruchomą windą, z myjnią i stacją benzynową na najniższym poziomie - ten prezent okazał się największym hitem! Ex aequo z Thomasem :-) Bo w tym pudle poniżej znajdowała się znajoma lokomotywa! Ale o lokomotywie to już następnym razem...



Chwila oddechu ;-)
Bo M. potrafi garażować wszystkie swoje pojazdy przez długie kwadranse!!!
I, co było do przewidzenia, urodzinowe prezenty M. zachwyciły również Tatusia ;-)))
Więc mam duuużo teraz czasu dla siebie!

czwartek, 19 maja 2011

Urodzinowo :-)



Dwulatek...

Nawet nie wiem, kiedy ten czas upłynął...
Często o tym myślę...
Często mi się zdaje, że jakoś przyśpiesza ten czas. To akurat niedobrze.
Choć może kiedyś pędził jeszcze bardziej, lecz tak mi to nie przeszkadzało...

Teraz wszystko ma inną wagę, inną cenę...
Wszystko!
I dlatego ten upływ czasu tak boli.
Ale jednocześnie każdy nowy dzień przynosi tyle wspaniałego, że często nie mogę się doczekać tego, co przed nami :-)
I uszczęśliwia mnie myśl, że dla M. ta wielka przygoda dopiero się zaczyna...

Wiem, że dla wielu Mam dzień narodzin Dziecka był tym najpiękniejszym...
Dla mnie był...
I, co najwspanialsze, każdy kolejny takim jest!
Przynajmniej lubię tak myśleć ;-)
Bo przecież bywa różnie!

Pisałam niedawno, że fajnie być mamą dwulatka.
Bo fajnie :-)
I fajnie było być mamą tygodniowego maleństwa...
I rok temu też było fajnie...
I wczoraj...

Jednak kiedy jeszcze parę lat temu myślałam o sobie jako o mamie, najłatwiej mi było wyobrazić siebie w towarzystwie takiego kilkulatka właśnie... Takiego jak M. :-) Może dlatego tak bardzo podoba mi się teraz ten czas...
I  dziś nawet ciężko mi sobie wyobrazić siebie w roli mamy nastolatka na przykład. Jeszcze nie ;-)
Ale to przyjdzie...
I podobnie jak wszystko inne, co tyczy się dzieci, przyjdzie naturalnie...

Dziecko dało mi spokój przede wszystkim. I zgodę... I nauczyło mnie bardzo wiele...
I każdego dnia daje mi moc. I dużo siły.
I wiele radości :-)
I pełnię.

M. jest moją pełnią...
Naszą.

Na tym zdjęciu miał zaledwie parę godzin. Może dobę... Bardzo je lubię...
A bzy dlatego, że kiedy wróciliśmy do Domu - czekał na nas wielki bukiet bzów!

I właśnie bzem pachnie mój Syn...
I szarlotką ;-)
Od samego początku.

Dzisiaj już dwulatek!

Synku! Wszystkiego najlepszego!!!

wtorek, 17 maja 2011


   Jeszcze kilka zaległych obrazków…
   Jeszcze z kwietnia!
   Jeden z wiosennych spacerów na nasz ulubiony plac zabaw. Ten obok jeziorka.
   I kalosze – ulubione buty mojego Syna!

I woda zabarwiona chmurą niczym atramentem...




Lubię taką pogodę jak dziś i wczoraj :-)
Nazywam ją morską…
Słońce zza chmur i wiatr… Chłodny…
Lubię taką pogodę, bo nie rozleniwia ;-)
Spacerujemy.
W kampusowych bluzach z kapturem i w wygodnych trampkach! Z rowerem… Albo na piechotę…
Z przewieszoną przez ramię torbą, w której łopatka, wiaderko i grabki ;-)
No i bułki dla kaczek!!!
Fajnie być mamą takiego (prawie) dwulatka…
W ogóle fajnie nam ;-)



Wczoraj wieczór z A.
W nowym, świetnym miejscu – na kawę, plotki i lampkę wina…
I na muzykę.
Bardzo spodobał mi się nasz pomysł, żeby spędzić tam wieczór 26 maja :-)
Zrobimy sobie Dzień Matki!
Z lawendowym creme brulee :-)

A potem - koncert!
W końcu uda nam się razem wyskoczyć  bo tych koncertów, na które miałyśmy iść razem - nie zliczę... 

I liczę na duży bukiet bzu od M.  :-)
Czy mówiłam już, że w niedzielę przyniósł mi bukiet konwalii???!!!

Ach, fajnie być mamą dwulatka!
Thomas&Friends :-) No, temat kolejowy u nas bardzo bardzo... Podobnie jak motory, dźwigi i helikoptery! Że chłopak z M. - nie da się ukryć!!! Ten Thomas akurat nie nasz - hmm, ale coś czuję, że niedługo Thomas i u nas zawita ;-)



Najfajniejsza karuzela…
I pierwsza zieleń… Teraz już taka bujna!

Spodziewając się upałów, ugotowałam wczoraj botwinkę ;-)
Śmiesznie smakuje w taką pogodę…

 ***

Udanego popołudnia!


Mam dla Was dziś piosenkę. Silje Nergaard i Pat Metheny :-) 
Bardzo lubię ten kawałek! 
Nastraja szalenie optymistycznie :-)
Jakoś tak – chwilkę temu sięgnęłam po tę płytę (chyba nie było tu jeszcze Silje), M. drzemie na balkonie, a ja siadam do pracy… Przynajmniej sobie posłucham czegoś miłego dla ucha :-)
Ech…