poniedziałek, 22 listopada 2010

Imbirówka. I najlepsze życzenia dla pewnego ośmiolatka!



Imbirówka.
Z miodem i cytryną. Na okrągło.

Sobotnie i niedzielne popołudnia spędziłam w Domu sama.
A Chłopcy poszli…
Więc zostaliśmy sami: ja i pies.
I fajnie było, i dziwnie.
Nagle tyle czasu i tyle dla siebie.
Na leżenie pod kocem, na spokojną, niczym niezakłóconą lekturę, na telefoniczne pogawędki (od których to na pewno mój głos nie wydobrzeje!), na kartkowanie magazynów wnętrzarskich, na porządkowanie starych szpargałów, na takie tam przyjemności…
I czas mi się dłużył. Niesłychanie! I trudno mi było nie tęsknić. I cicho było. Mimo muzyki…
Bo tęskniłam okrutnie przez te kilka godzin bez M.
Taka prawda!
Ale ucieszył mnie wielce ten obrazek – moi dwaj Panowie, ubrani w swoje wystrzałowe jesienne płaszczyki, wsiadają do windy. Jeszcze tylko pa pa i myk – czmychnęli w swój osobny, tatusiowo-synkowy świat.
I chyba dobrze im ten wspólny (i beze mnie) czas zrobił.
Jakiś taki M. doroślejszy wrócił po tych kilku zaledwie godzinach – jak po pierwszych koloniach ;-)
Naprawdę!

Staram się wyzdrowieć. Odwołuję kolejne spotkania, wizyty… Z żalem. Wciąż nie mogę wydobrzeć – mimo baterii leków i hektolitrów imbirówki. I soku malinowego…
Niech to!



I imbirówką dziś chyba wychylę toast za pewnego solenizanta.
Osiem lat!
I tyle na torcie świeczek zdmuchnie dziś Mikołaj – starszy braciszek mojego Synka.
Co roku, 22 listopada, wspominam dzień, w którym się urodził.
Mój najmłodszy kuzyn, mój brat cioteczny – z racji wieku jednak nazywamy Go braciszkiem M.
Choć tak naprawdę jest jego wujkiem ;-)

Ja pamiętam to tak: osiem lat temu o tej porze roku śniegu było w bród. Czekaliśmy na TEN telefon z równie wielka niecierpliwością, z jaką czekaliśmy na samego M.
Od wielu lat.
I telefon zadzwonił.
Bardzo wcześnie rano!
Dzwonił dumny Tato.
Wzruszenie.
Niebywałe…
I pamiętam, że z trudem wytrzymałam godzin bardziej przyzwoitych z wykonaniem dziesiątek telefonów z tą radosną nowina. Którą trzeba było podać dalej. Koniecznie!
I pamiętam, ze w końcu padła mi bateria w telefonie, bo dzwoniłam biegnąc na zajęcia, a był spory mróz. A zajęcia zaczynały się o dziewiątej, więc kilka osób jednak obudziłam ;-)
I świeciło olśniewające słońce.
I kupiłam całe naręcze gazet, żeby utrwalić tę datę i zachować wspomnienie o tym, co działo się na świecie 22 listopada 2002!

Ten dzień okazał się klamrą. W piękny sposób zamknął bardzo trudny rok 2002. Bo w styczniu odeszła moje ukochana Babcia, Prababcia M. Niestety, nie doczekała żadnego z Chłopaków. Bardzo z tego powodu mi smutno... Bo by ich uwielbiała. A oni uwielbialiby Ją. Jestem tego pewna...Dlatego zawsze kiedy dzwonię tego dnia do Mikołaja, odruchowo zapalam świeczkę dla Babci... Tak też zrobię dziś.

Doskwiera mi ogromnie ta odległość między naszym Domem a Domem M.
Spotykamy się najczęściej pośrodku drogi.
W domu rodzinnym naszych rodziców. W moim rodzinnym mieście.
I zawsze mi tych spotkań mało.
Szczególnie teraz kiedy jest M. Kiedy są dwaj. Kiedy dzięki nim Dom znowu wypełnił się dziećmi, wesołym gwarem, zabawkami. Czego przez długi czas brakowało… Bardzo.

Mikołaj!
Wszystkiego najwspanialszego!!!


Happy birthday to you!
Marmelade im Schuh!
Aprikose in der Hose!
Und Ketchup dazu!

:-)

10 komentarzy:

  1. fajny wierszyk urodzinowy! dużo zdrowia Maggie!
    :)
    E.

    OdpowiedzUsuń
  2. sto lat.Ja wczoraj sie byczyłam samotnie:)jak robisz imbirówkę?pomaga zdrowotnie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Enchocolatte, bo Mikołaj tak mi śpiewał na moje okrągłe! Na melodię Happy Birthday oczywiście :-) On jest (też) niemieckojęzyczny - to dlatego!

    Martu, imbirówkę? To herbatka: najpierw gotuję wodę z kawałkami świeżego, niekoniecznie obranego imbiru, potem wlewam do szklani, dodaje tęgi kawał cytryny i duuużo miodu! Może być jeszcze goździk! Zazwyczaj pomagała... Ale na pewno rozgrzewa! Polecam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Smutno z powodu babci i wielka szkoda, ze nie mogla zobaczyc chlopcow... bylaby bardzo szczesliwa...

    Duzo zdrowia Maggie i zyczen serdecznych dla chlopca... M

    OdpowiedzUsuń
  5. To ja podpsiuję się pod życzeniami dla wyjątkowego Ośmiolatka! Przeglądając blogi dochodzę do wniosku, że mnóstwo fajnych facetów urodziło się właśnie w listopadzie ;)
    Maggie, nigdy nie piłam imbirówki z cytryną, ale mam nadzieję, że pomoże Tobie przegnać te gardłowe jeże, które udaremniły nasze sobotnie spotkanie. Zdrowiej szybko!
    Czas ojca z synem, bez mamy - bezcenny. Właśnie myślę, jak podarować swoim Mężczyznom taki wspólny męski weekend.
    Uściski! Ewa

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale Cie trzyma ten paskudny wirus:(

    Najlepsze życzenia dla ośmiolatka:) Listopadowe chłopaki są super;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czas tylko dla siebie jest niezbędny, chociaż ja tam wolę gdy dzieci śpią niż gdzieś wychodzą, bo wtedy nie tęsknię.
    Dużo zdrowia. I przyłączam się do życzeń dla Chłopca.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mamsan, serdeczności! I uściski! :-)

    Ewo, o tak! Listopadowe chłopaki fajne są :-) Ale majowe również :-) Dla mnie nawet przede wszystkim majowe, bo i M. i mąż! A te męskie wypady (na razie popołudniowe) zaczynają mi się podobać! Pozdrawiam!

    Delie, trzyma i puścić nie chce! Polubił mnie, widać ;-)

    Malgorzato, oj tak, ale to tylko wieczory, no czasem popoludniowa drzemka... A tak krolestwo cale moje ;-) Usciski!

    Cardoso, ;-)

    I w imieniu solenizanta wszystkim za zyczenia pieknie dziekuje!
    Spiesze przekazac!

    OdpowiedzUsuń
  9. Pieknie to opisałaś :) Aż przypomniałam sobie narodziny mojego bratanka 10 lat temu... :)
    A przepis na imbirówkę zapisuję bo od wczoraj leże chora, pozbawiona wechu i z zapchanymi zatokami...ech...przyda mi się ta imbirówka :) I czas dla siebie też by sie przydał :)
    Zdrowiej!! :))

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :-)