sobota, 11 grudnia 2010
Śnieżnie...
Musi być piosenka.
Dziś z szufladki nr 11 :-)
I po polsku – jak obiecałam!
Wykonanie najlepsze z najlepszych. Jednak.
Z tym cudownie kresowym ‘ł’ Pana Jeremiego :-)
Dziś śnieg sypał na potęgę. Wybraliśmy się na spacer podziwiać rozświetlony Trakt Królewski, ale śnieg i wiatr tak nam dały we znaki, że szybko zmykaliśmy z powrotem do Domu.
Z całkiem sporą paczuszka – niespodzianką Gwiazdkową dla moich Chłopaków! Teraz muszę ją gdzieś sprytnie schować, bo mam pewnie obawy, czy ten starszy nie ulegnie jednak pokusie i nie zajrzy do środka… Tylko gdzie ją ukryć? Bo pudełko całkiem spore… Hmmm…
A poza tym dobrze w Domu w taki ziąb. W taki śnieg.
Czytamy o tym, jak bardzo prószy u Puchatka.
Gramy na pianinie wesołe francuskie piosenki.
Śpiewamy raczej nie po francusku- to nam wychodzi niespecjalnie ;-) choć Tatuś M. nauki francuskiego pobierał… Niegdyś ;-)
Na śniadania posilamy się owsianką z miodem i bananami. Albo z muscovado.
Na obiad – tu nieoceniona okazuje się moja Mama – opróżniamy zapasy z zamrażarki. Na Święta musi zostać ogołocona – a teraz znajdujemy w niej jeszcze różne przysmaki, które zamroziła nam Mama podczas ostatniej wizyty.
Na rozgrzewkę – gorąca herbata z plastrem pomarańczy, goździkiem i laską cynamonu. I łyżką miodu z ostów!
A na kolację – jeszcze nie wiem…
Ale będzie jeszcze grzaniec na dobranoc – tylko nie mogę się zdecydować: czy na winie czy na piwie z koglem-moglem… Taki jak po nartach. Zawsze.
I film.
Albo książka.
Albo jedno i drugie.
Dom już odrobinę świąteczny. Są już światełka. I odrobinę pachnie igliwiem. Jutro przyniesiemy chyba wielką poinsecję. Może dwie? Żółta i czerwoną.
M. dzisiaj w humorze takim sobie.
Zęby.
Trzonowce już.
W dodatku złości Go sypiący śnieg. Więc jeździ opakowany szczelnie w folię!
Na sankach Mu ten śnieg nie przeszkadza, ale jak sypie do wózka to i owszem.
Sanki były przed południem.
Wybrałam się z Chłopakami i z aparatem, ale zjeżdżałam z takim zapamiętaniem z górki, że zapomniałam o zdjęciach ;-)
Może jutro?
Bo...na całej połaci śnieg...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jak dobrze się Ciebie czyta. Wile moich myśli jest nazwanych i napisanych tutaj.
OdpowiedzUsuńU nas też sypie, a wiej jeszcze mocniej. Zobaczymy jak będzie jutro.
Dziękuję za wiadomości o pozytywce :)
Pozdrawiam Magda
Czekałam na ta piosenkę... :)
OdpowiedzUsuńMaggie, cudna ta Wasza zima. Nasza jednego dnia zasypuje śniegiem całą okolicę i robi nam nadzieję na sanki,aby następbego dnia lodowatym wiatrem zmieść cały śnieg do rowów i na ulicę. Ale w domu też już pachnie świętami. I herbatą z pomarańczą. I tylko takich rarytasów z zamrażarki mi brakuje ;)
OdpowiedzUsuńPiosenki nie mogę otworzyć, więc spróbuję później. U Ciebie to musi być kolejna perełka.
Uściski,
Ewa
Uwielbiam tę piosenkę:)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
I bardzo mi się spodobał dzisiejszy wpis. Potrzebowałam go.
Bardzo lubie te posenke i tez pijam herbatki, teraz szczegolnie swiateczka smakuje mi najbardziej... M
OdpowiedzUsuńMagda, dzięki wielkie :-) Z pozytywką - żaden problem, naprawdę!
OdpowiedzUsuńAnik, ja też :-)
Ewo, mam nadzieję, ze z piosenką się udało w końcu :-) Tutaj zima na całego, ale dzisiaj to u Was chyba też!
Delie, :-)
Mamsan, zatem miłego przy herbatce i zimowych piosenkach :-)