czwartek, 24 listopada 2011

Freddie [update]

Nie chce mi się wierzyć, ale to już dwadzieścia lat...

Zdaje się, że o Freddim Mercurym nikt nie zapomniał! Wnioskuję po liczbie Jego piosenek, które usłyszałam dziś w radiu i po dzisiejszych nagłówkach właściwie wszystkich gazet.

M. najbardziej lubi 'Bicycle Race' :-) Chyba przez te dzwonki pod koniec, hehe!
I 'We Will Rock You'! Ofkors ;-)
Ja uwielbiam 'Under Pressure'.
Chyba najbardziej... 

I pamiętam taki jeden wieczór u Delie...
Imieninowy chyba :-)
Dlaczego, u licha, zlikwidowałaś tamto archiwum? Bym podlinkowała z chęcią!
Ale przypuszczam, że niektórzy dobrze tamten wieczór z Freddim pamiętają :-)

Coś takiego ma w sobie muzyka Mercurego, że nie znam nikogo - niezależnie od muzycznych preferencji i sympatii - kto by odmówił grupie Queen mocy i geniuszu!
Wielu twierdzi, że ich Live at Wembley z 1986 roku był najlepszym występem w historii muzyki popularnej! Ja się pod tym podpisuję! Nie zliczę, ile razy go obejrzałam jeszcze w podstawówce :-)

A pamiętacie ten niezwykły koncert w hołdzie Mercuremu? I czerwone wstążeczki, które później wszyscy przypinaliśmy do ubrań... To był chyba pierwszy tak zryw! Nie licząc LiveAid...
Ech, nikt inny sobie chyba nie zasłużył na podobne Tribute To! Duet Davida Bowie i Annie Lennox - wprost zapierający dech w piersiach... Podobnie jak finał tego koncertu - z wielką Lizą Minelli. Nigdy wcześniej ani później nie widziałam czegoś podobnego!!!

Całą swoją płytową kolekcję Queenu przekazałam kiedyś swojemu młodszemu Kuzynowi i choć dziś słuchamy kompletnie różnej muzyki ;-) to wciąż czasem zdarzy się nam wzruszyć przy Innuendo albo przy Bohemian Rhapsody... A teksty oboje wciąż znamy an pamięć! I oboje nie znosimy Radio GaGa ;-)

Wrócę dziś do Domu bardzo późno, ale pewnie po raz dwutysięczny :-) znów obejrzę tamten koncert. 
Ech, ten duet Elton John & Axl Rose czy olśniewająca Lisa Stansfield z Georgem Michaelem...

Thanks Freddie! We just wanted to let You know that we are thinking of You. Stay safe!
Tymi słowami Liza Minelli zamyka finałowy utwór... I właśnie w tym momencie pewnie się popłaczę. Jak zawsze ;-)

Fajne, że tyle tych piosenek pozostawił...

No to chociaż jedna tutaj :-) Która nieodmiennie mnie wzrusza...
Tu w wersji live, bo FM był jednak zwierzęciem koncertowym! Żywiołem! I czystą energią! I póki co, na scenie nie stanął taki, co by Mu w tym geniuszu i temperamencie dorównał... Dodam tylko w dwóch słowach to, o czym w komentarzu napisała Patrycja: że był prawdziwy! I że Jego kreacja sceniczna nie miała równych!





Też wspominacie dzisiaj trochę?






22 komentarze:

  1. Wspominam od rana.
    Pamiętam ten dzień kiedy umarł.
    I też nie mogę uwierzyć, że to już 20.
    Tych piosenek słucham od dziecka, bo rodzice to fani:)
    Moja ulubiona to Don't stop me know.
    I Love of my life.
    Ja mam ciągle analogowe płyty, które oddałam na przechowanie w dobre ręce.
    Koncert w hołdzie, o którym piszesz, widziałam milion razy. I właśnie mam mokre oczy, bo doczytałam do końca.
    Ech...

    OdpowiedzUsuń
  2. PS to były moje najfajniejsze imieniny ever!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. kurczę, zaraz chyba zmienię wpis, który właśnie wrzuciłam

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiem Delie... Wiem i o Tobie myślę od rana :-)
    I myślę o mojej Babci, która Freddiego uwielbiała!!! Ultranowoczesna starsza Pani ;-) Przypinała sobie potem taką wstążeczkę do płaszcza, hehe!
    A moja Mama mówi, że od rana słucha w samochodzie 'Barcelony' - tej płyty w duecie z Montserrat Caballe - to Mamy ulubiona!
    Don't Stop Me Now uwielbiamy do porannych szaleństw :-)
    Uwielbiam też Who Wants To Live Forever - ale stwierdziłam, ze dziś to zbyt dosłowne będzie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. A co do tamtych Twoich imienin - dla mnie to był wieczór, podczas którego uwierzyłam w Internet ;-) Tzn. w to, że internetowe relacje mogą być żywe i bliskie :-)
    To była niesamowita noc! Parę dziewczyn w różnych częściach miasta/kraju no i Freddie :-) Fajne to było! Niezapomniane! Najdłużej balowała chyba Nana ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja zmieniłam zdjęcie, bo wrzuciłam niechcący jutrzejsze ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja zmieniłam wpis.
    Tamten jakoś mnie zaczął uwierać po tym co napisałaś.
    Tak, Nana chyba balowała najdłużej!:)
    To był obłędny wieczór, i nikt (prawie) nie wiedział, że to moje imieniny:)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Maggie, wspólnie z Delie obudziłyście wiele moich wspomnień. Dziękuję! Już wiem, co będę robiła dzisiaj wieczorem!

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię bardzo! On był bardzo prawdziwy, energetyczny, teatralny, bo taki był:) Nie dlatego, że taką miał koncepcję wizerunku na sukces. Nie pojawił się do tej pory nikt, kto by mu w tym dorównał, talentem również.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ewo, w takim razie bardzo się cieszę! Miłego wieczoru :-)

    Patrycjo, no właśnie to napisałam u Delie - że póki co nie stanął na scenie taki, co by Mu dorównał... I w ogóle jak tak patrzę na tamten koncert w hołdzie FM, to ze smutkiem widzę, jak bardzo zmienił się show-biznes... Niekoniecznie na lepsze :-( To trochę jak z MTV - kiedyś a dziś... Wiem, że to takie trochę jęki tych, co wypadli z nurtu ze względu na metrykę, hehe, ale może jednak coś w tym jest...
    Kurczę, no był muzycznym geniuszem Mercury! I jak widać, nie jestem odosobniona w tej opinii!

    Delie, tylko już nie płacz... Ja się trzymam! Makijażu rozmazać nie chcę ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bo się zmienił. Mam takie wrażenie, że teraz większość "gwiazd" popu kreuje się i szokuje, ale jakoś to jest takie, no naciągane, powierzchowne. On był bardzo spójny, nie przebierał się za kogoś tam, bo po prostu był tym kimś i miał wizję tego co chce robić, to korespondowało z jego muzyką, było tożsame jakby. I do tego miał talent:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Talent - słowo klucz. Patrzę teraz na Freddiego i myślę, że właśnie o ten talent chodzi. I o charyzmę! On po prostu porywał publiczność! To potrafi niewielu - bez sztucznych ogni i innego badziewia ;-) Może jeszcze Jagger tak potrafi ;-)
    Wszystko inne to konfekcja. Którą tez przecież czasem lubię... Ale co Freddie, to Freddie :-)

    Patrycjo, fajnie ze to napisalas!

    OdpowiedzUsuń
  13. Masz rację, konfekcja, brokat i fajerwerki, a w środku pusto:) I teksty typu "ram pam pam" z melorecytacją;) Ale się sprzedaje, tylko ciekawe czy przetrwa. Zero jakiegoś zamysłu i wielowymiarowości. Bo wiesz jest też konfekcja i konfekcja, i też czasem lubię. Dobra, już się nie rozpisuję;-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Pat ma rację.
    Nawet jak się przebierał, bo przecież to uwielbiał, to ciągle pozostawał Freddim, a nie jakimś przebierańcem. Sla słuchających przebranie było drugorzędne, zawsze przebijał przez nie głos i energia, wręcz atomowa!:)

    OdpowiedzUsuń
  15. monina
    a ten koncert to moja 18-stka!i mężczyźni przebrani za laski jak Freddy w "I want to break free"!!dziś poogladałam sobie zdjęcia z tamtego czasu!a moja przyjaciółka nosiła miesiąc żałobę!i nikt nie śmiał się!
    pzdr

    OdpowiedzUsuń
  16. Maggie, dopiero teraz widzę, że mam w swoim dzisiejszym wpisie tę samą piosenkę ;) Ona jest dla chyba najmniej Queen, a jednak wybór padł dzisiaj na nią. Tyle emocji i tyle spokoju w niej jednocześnie.

    OdpowiedzUsuń
  17. Monino, to musiała być mocna scena! Wow! Ja tez pamiętam tamten dzień. Bardzo dokładnie! Śmierć Mercurego wszystkich bardzo poruszyła...

    Ewo, odpisałam już u Ciebie... Z wielu powodów lubię bardzo tę piosenkę... Piękna jest... Taka bardzo na dzisiaj, myślę...

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo go lubie i wciaz milo wspominam, takich jak on nie ma i chyba nigdy nie bedzie ...

    OdpowiedzUsuń
  19. Są artyści, którzy zostawią po sobie wiele i tak jest w przypadku FM.
    Pamiętam, z dzieciństwa jak siedziałam z Rodzicami i Bratem (byliśmy w podstawówce) w dużym pokoju i słuchaliśmy kasety magnetofonowej, leciał Queen (kaseta nagrana przez nas z radia, mix różnych utworów), a piosenkę "I want to break free" puszczaliśmy kilka razy po sobie, oj dokładnie pamiętam ten dzień - szkoda, że to już było;))
    Nikt wtedy nie przypuszczał, że Freddi tak szybko odejdzie.

    OdpowiedzUsuń
  20. 'Under Pressure'... niezmiennie od lat- hit hitów, najulubieńsza z najulubieńszych...
    Wzruszyłaś mnie do łez tym postem...

    OdpowiedzUsuń
  21. Mamsan, a może nadejdą, kto wie? Choć wiele się zmieniło w show-biznesie i może nie być to takie proste... Uściski!

    Heidi, no właśnie dziś jeszcze z moją Przyjaciółką wspominałyśmy telefonicznie tamte czasy z rozrzewnieniem... I kasety magnetofonowe i VHS :-)
    A wspólne słuchanie Queenu z Rodzicami - bezcenne wspomnienie! To chyba jeszcze o to chodziło - o to, ze Freddie łączył pokolenia, prawda? Był dla wszystkich! Przynajmniej wtedy... Uściski!

    Zuzanno, dla mnie też ten utwór jest ponad wszystkie inne! No po prostu szał i mistrzostwo aranżu!
    I David Bowie ;-)
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :-)