czwartek, 16 grudnia 2010

Dziś o choince.

I o światełku. Choć miało być o książkach. Ale o tym jednak później…


Zacznę od choinki. Wczoraj przeczytałam w kulinarnym dodatku do jednego z tygodników wypowiedź pani Magdy Gessler (mojego kulinarnego guru – kulinarnego, niekoniecznie telewizyjnego!) o choince właśnie.
Że musi być kolorowa.
Że nawet odrobinę kiczowata być musi.
I ja się z tym zgadzam.
Bardzo.
I nie znoszę eleganckiej choinkowej konfekcji rodem z Elle Deco (choć sam magazyn swoją drogą lubię bardzo i podczytuję!)
Choinkowego chilloutu.
Choinkowej monochromii.
Stonowanej.
Lubię choinki kolorowe. Bajeczne. Pełne ozdób. Takich – każda z innej bajki.
Lubię choinki takie trochę rustykalne.
Wielobarwne.
Pachnące oczywiście.
Lubię kiedy choinka ma charakter. Osobowość. Kiedy opowiada historię…
Kiedy w niczym, absolutnie w niczym nie przypomina choinek z centrów handlowych ani studiów telewizyjnych.
Choinka to też opowieść o Domu, o Rodzinie. To ładne, kiedy każda bombka, każdy dzwoneczek, łańcuch, cacuszko mają jakąś swoją historię.
Mój wuj przechowuje na przykład przedwojenne jeszcze bańki (tak je nazywa), które to kupił jego ojciec tuż przed narodzinami syna. Wuja ojciec zginął w czasie wojny, bombki (bańki) przetrwały…
My też mamy kilka takich choinkowych precjozów.
Drewniane, strugane ptaszki, gwiazdki z wosku, aniołki z białego runa, maleńkie witrażyki, dzwoneczki, złocone orzechy, a także kolorowe, błyszczące lwowskie ozdoby – takie same, które zdobiły choinkę moich pradziadków jeszcze przed wojną, a które wykonała ręcznie pewna wiekowa, pamiętająca jeszcze tamten Lwów, pani - ciocia mojej koleżanki z pracy :-)





Magda Gessler napisała też, że choinkę powinni ubierać dorośli.
Dzieciom.
Że ona z dzieciństwa pamięta, jak razem z bratem czekała zamknięta w osobnym pokoju i nie mogła się doczekać kiedy usłyszy głośne JUŻ!
Bo wtedy Rodzice uroczyście otworzą przed nimi drzwi do oświetlonego blaskiem wystrojonej choinki pokoju…
Tak się tworzy magia Świąt…

Ze swojego Domu pamiętam, że to ja ubierałam choinkę.
W Wigilię rano.
I myślę, że warto utrwalić ten zwyczaj ;-)
W tym roku też ją ubiorę.
I w następnym też…
I za każdym razem niech to M. ma niespodziankę!



Jutro Wam opowiem na jaki ‘genialny’ pomysł wpadłam rok temu.
Pomysł dotyczył bombek na choinkę i wcale tak ‘genialny’ jednak się nie okazał…
I sama z siebie się śmieję teraz…
Ale to jutro.

A nasza pierwsza tegoroczna choinka została narysowana przeze mnie i ‘ozdobiona’ przez M. naszymi ulubionym kredkami!
Przykleiłam ją w kuchennym oknie!
A wokół powiesiłam światełka!
Podczas ‘dekorowania’ choinki w użyciu był cateye.
Światełko - nowa ulubiona zabawka M.
Efekty można podziwiać na zdjęciach :-)
A z tym światełkiem to cudna historia – kiedy buduję M. tunel-norkę z materaca, od razu biegnie po latareczkę i w tunelu natychmiast robi się jaśniej!

Dziś siadam do pierniczków.
Miały być serduszka, ale zgubiły mi się gdzieś serduszkowe foremki. Tzn. odłożyłam je gdzieś, ‘żeby się nie zapodziały’ :-))) Pewnie razem ze świątecznymi kartkami, których nie mogę znaleźć, hehe!
Gwiazdki więc będą z foremki, a serca wytnę nożem ;-)
Ot co!

Dziś Christmas Jig :-)
Z płyty, której słuchamy, słuchamy i słuchamy!
I przy której nawet tańczymy!
Ach, bo przy tym utworze nogi same rwą się do tańca!
Kto nie wierzy, niech posłucha jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze raz…
I może jeszcze głośniej!!!
A płytę wszystkim polecamy na Święta! I na cały rok! Bo słuchamy jej od jesieni! Nieprzerwanie!

A tak BTW powiedzcie mi, co u Was mieści się na czubku choinki?
Gwiazda?
Szpic?
A może anioł?

Spokojnego wieczoru!!!

11 komentarzy:

  1. zacznę od czubka... u nas na czubku w domu rodzinnym zawsze był szpic, z którym zawsze był problem bo się co roku obkruszał i robił coraz mniejszy. potem trzeba go było zamieniać na nowy. a w naszym obecnym domy mamy gwiazdę zrobiona ze słomek, zresztą większość zabawek jest z drewna albo ze słomek, małe figurki kukiełki, gwiazdki szyszeczki, kolorowe zabaweczki.... i też bardzo lubię kiedy choinka jest bajeczna i kolorowa jak ta widziana kiedyś w bajce o dziadku do orzechów!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest w Twoim pisaniu ogromna swoboda. A piszesz bez zadęcia i z wielką przyjemnością się Ciebie czyta. ;)
    Koniecznie poproszę o zdjęcia Waszej choinki, z tymi wszystkimi wspaniałościami, o których wspominasz. Też nie przepadam za drzewkami w jednym kolorze, itd. Bezduszne są. Na naszym drzewku, jak co roku mydło i powidło. ;)
    Przedwojenne opowieści uwielbiam. Szkoda tylko, że Osób opowiadających coraz mniej...
    Aaaa, jeszcze odpowiedź na Twoje pytanie. :) U rodziców był szpic, u Siostry jest gwiazda, a u nas w zeszłym roku honorowo umiejscowił się piernik. ;)

    Dobrego wieczoru, Maggie! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Maggie, i chciałabym Wam z M. zadedykować pewien utwór z moją ulubioną trąbką, a propos trąbki...
    z poprzedniego posta :) posłuchajcie na dobranoc!

    http://www.youtube.com/watch?v=jB644qhc0bg&playnext=1&list=PL23BB95393124FC73&index=15

    OdpowiedzUsuń
  4. Maggie, jaki niesamowity ten rysunek choinki podświetlony światełkiem! No, magia:)

    Nie lubię choinek rodem z centrów handlowych, ale lubię choinki skromne, monochromatyczne - bombki z przezroczystego szkła. Światełka w jednym kolorze. Ktoś mi kiedyś powiedział, że mam elegancką choinkę:)

    Ale czasem mam ochotę zaszaleć i zawiesić wszystko:) I kiedy ubieram choinkę u rodziców, to ona właśnie taka jest. Bo tam są ozdoby z mojego dzieciństwa. Stare.

    W tym roku nasza warszawska choinka będzie inna - tak myślę - bo wszystko się zmienia w ostatniej chwili:)
    Bardziej hand made - również dzięki Tobie:)

    W domu to ja zawsze ubierałam choinkę. Dalej tak jest i bardzo, bardzo to lubię. Rok temu pomagał mi Chłopiec. Chyba bym nie chciała aby rodzice mnie wyręczali:)

    Na czubku naszym jest światełko:) W moim rodzinnym domu - szpic.

    PS Zgadzam się z Ivi - wspaniale piszesz:)

    OdpowiedzUsuń
  5. PS 2 W domu mojego męża to zawsze kobiety ubierają choinkę - mężczyźni przynoszą drzewko:)

    OdpowiedzUsuń
  6. PS 3 A muzyka przypomniała mi wakacje w Irlandii i wieczorne koncerty w pubach:)

    OdpowiedzUsuń
  7. U nas choinka z roku na rok wciaz sie zmienia... zmienia sie dlatego bo coraz wiecej ozdob zrobionych przez dzieci na Swieta gosci na choince, w tym roku na pewno beda nastepne... :-) dzieci pomagaja mi w jej ubieraniu bo bardzo to lubia... na czubku ostatnio wieszam aniola z ksiega w rekach bo ani gwiazy ani szpica nie mam, na razie... :-)

    A gust Gessler nie zawsze mi sie podoba, kiedys widzialam w jakims programie jej dom, kompletnie nie w moim stylu i jeszcze bialego koloru nie lubi a ja bardzo... :-)

    Serdecznosci Maggie i do jutra... M

    a piosenka tak jak Delie kojarzy mi sie z Irlandia... Milego wieczoru. M

    OdpowiedzUsuń
  8. Enchocolatte, zabawne z tym 'kruszejącym' szpicem :-) I wiesz, właśnie o taką choinkę jak z Dziadka do Orzechów mi chodzi!!!
    A za dedykację z trąbką bardzo, bardzo dziękujemy :-) Lubię i jednego, i drugiego!!!
    Uściski!

    Ivi, aż się zarumieniłam ;-) Dziękuję! Ogromnie miło usłyszeć/przeczytać takie słowa!
    Z tegoroczną choinką to nie wiem jak będzie - w zeszłym roku mieliśmy małą przygodę ;-) ale w tym się postaramy! Świąt nie spędzam tam gdzie zwykle i w ogóle jest jakoś tak inaczej w tym roku...
    Piernik na czubie! No proszę!!! Świetny pomysł!

    Delie, a wiesz, taka ze szklanymi bombkami to by mi się chyba podobała :-) Nawet jeśli wygląda 'elegancko' ;-)
    Ale myślę, że ten łańcuch zrobiony przez Chłopca to dopiero zada jej szyku!!!
    I dziękuję :-)

    Mamsan, och, czekam na zdjęcia tej Waszej choinki!!! Anioł na czubie musi wyglądać bosko - znam zabawną opowieść, skąd zwyczaj z aniołem na choince, hihi!
    Co do gustu Magdy Gessler to też nie podzielam zachwytu ;-) Jest zdecydowanie zbyt barokowa w tej całej obfitości ozdób i wzorów. Ale uwielbiam jej kuchnię, jej restauracje, jej pomysły kulinarne, jej specjały i jej przepisy... I wszystkie ciacha ze Słodkiego :-)
    A że nie lubi bieli to nie wiedziałam... W takim razie jest na kompletnie odwrotnym biegunie niż Marta Gessler - z kolei jej dom mnie zachwyca!!! Tam dominuje właśnie biel!
    Serdeczności, Mamsan!

    A piosenka to irlandzki jig, więc skojarzenia słuszne!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Maggie ta melodia rozpromieniłaś mi szary poranek :))
    I te zdjęcia - rewelacja!
    Tyle fajnych rzeczy dziś opisałaś....u nas na czubku różnie bywa - ostatnie 2 lata gościł tam materiałowy anioł, prezent od przyjaciółki z Polski, strasznie śmieszny jest i wywoływał śmiech wszystkich gości, ale przypominał mi przyjaciółkę więc... :) W tym roku złota gwiazda pleciona z gałęzi.
    W Polsce nadal mamy szklane bańki z mojego dzieciństwa, w różnych kształtach. Tutaj nieztety komercja - plastikowe :( Ale może w tym roku to praktyczne będzie ze wzgledu na niszczycielskie zapędy Glusia ;) No i choinka bardzo kolorowa ;) A jej ubieranie...w tym roku my dla Glusia, ale poźniej będzie pewnie wspólne dekorowanie :)
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  10. jak mieszkałam z rodzicami to u nas właśnie taka pstrokata zawsze była, bardzo kolorowa z migającymi lampkami. teraz, u teściowej jest zawsze w jednym kolorze, najlepiej takim "słomianym" .. ale to nie ja ja ubieram, nie ja ja mam w pokoju ... takie święta ... ech.

    OdpowiedzUsuń
  11. U mnie zawsze na czubku była GWIAZDA a u męża szpic. Każdy obstawał przy swoim. Została gwiazda :)
    Super pomysł na choinkę. My naklejaliśmy ozdoby na deskę i powstała choinka zrobiona przez dzieci.
    A prawdziwa tez juz niedługo będzie. I ubierzemy ją po naszemu. Ozdoby się już produkują :)
    Pozdrawiam ciepło i czekam jakie to bombki wymyślliłaś :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :-)