środa, 19 maja 2010

Dużo słów i jeden obrazek. Z widokiem na maj.



No i minęło tyyyle dni…
Średnio udanych wakacji.
Bo Dziecko trochę chorowało. Od pierwszego dnia maja. W ogóle kiepski ten maj. Wyjątkowo. I zimny. Wyjątkowo.
Katar był zaledwie zwiastunem nadchodzącego przeziębienia.
Pierwsze w życiu Dziecka chorowanie. Takie z baterią lekarstw (szczęśliwie, obeszło się bez antybiotyków!), naprawdę sporym osłabieniem, koszmarnym kaszlem, gorączką i w ogóle…
No słabo to wyglądało…

W oczekiwaniu na powrót do zdrowia…
W oczekiwaniu aż będzie lepiej…
W oczekiwaniu na słońce i bezchmurne niebo…
…piliśmy (zimną oczywiście!) kawę bieloną mlekiem sojowym – taki eksperyment!
…gapiliśmy się na mocno zamglone, bosko zielone górskie stoki: plamki jasnej,
nowej zieleni przetykane ciemnymi punktami choin
…obserwowaliśmy jak pięknie rośnie miłorząb – zasadzony kiedy urodziło się nasze
Dziecko…
…obserwowaliśmy jak pięknie rośnie platan – zasadzony kiedy braliśmy ślub… Jesienią.
Lat temu, o rany… Już tyle lat minęło? Rośnie ładnie!
…słuchaliśmy dużo Cat Power. I Laurie Anderson. Jej niezwykłego koncertu w NY. I Ma
Fleur naszych ulubionych Cinematic Orchestra… I nowego Manu Katche. I jeszcze wielu
innych płyt
…wymyślaliśmy wciąż nowe zabawy dla naszego małego świstaka (oddychał taaak głośno!)
Hitem okazała się rura od odkurzacza ;-) I żółty balon. Ten, który szybko „zwiędł”! I
bańki mydlane!
…czytaliśmy. I nie czytaliśmy. Zwłaszcza tego, co zabraliśmy ze sobą. Tego, co
zaczęliśmy jeszcze w domu. Za to sięgnęliśmy po coś lżejszego: po ukochaną i
niezastąpioną w taki czas Agathę Christie ;-) , i po wyszperany w mojej dawnej
biblioteczce skarb z dzieciństwa, czyli „Opowieści starego zegara” pióra Altay
Margit… Ktoś zna? Ktoś czytał? Mnie książka szczególnie bliska, bo w duchu wiedeńsko-
budapesztańska! I w ogóle uporządkowałam moje dawne książki. W końcu! Niektóre
odłożyłam na później. A niektóre są świetne już teraz!
…zobaczyliśmy kilka nowych filmów. Najwspanialszy seans to „Single Man” Toma Forda.
Tego Toma Forda! Odkrycie. Zachwyt. Bardzo, bardzo poruszające kino… I niezwykle
wysmakowany estetycznie obraz jednocześnie.
…zagraliśmy z dreidla. Kalimbowego. Fajna sprawa!
…porządkowaliśmy ubranka M. Te maleńkie. Niektóre trafiły już do „czarnej skrzynki”
naszego Dziecka (czy Wy też gromadzicie skarby w „czarnych skrzynkach”?). Te
ulubione. Ukochane. Najładniejsze. Część podarowaliśmy kilku maluchom, które przyszły
na świat po naszym Synku. Inne przydadzą się „na później”. Nam albo komuś jeszcze.
Może małej Tosi jesienią?
…itepe, itede…

I tak nam mijały te deszczowe, dosyć chłodne dni „wewnętrzne”…
Dni z widokiem na wyjątkowo zimny maj…

PS. Po prawej moje drzewa. Zasadzono je kiedy się urodzilam. Modrzew i daglezja. Na nie spogląda Dziecko.

2 komentarze:

  1. Nie wiem od czego zacząć. To zacznę od początku:
    - kawa ostatnio tylko z mlekiem sojowym light - to, które jest nie-light jest słodzone, jak się okazuje.
    - Agathę Christie - kocham miłością wielką. Pierwszą Agathę dostałam od Przyjaciółki i się zaczęło.
    -zwyczaj sadzenia drzew - wspaniały. A miłorząb piękny. Platany to obok topoli moje ulubione drzewa.
    - Single Man-wiem, że pójdę. Bo Colin Firth i w ogóle:)
    -lubię Laurie Anderson:)
    - mamy "memory box", jest tam pierwsze maleńkie body, buciki, skarpetki, etc.

    Wiesz, jakoś blisko nam do siebie...

    PS Moje dziecko od ponad miesiąca ma katar i kaszel, z mniejszym albo większym natężeniem. I nic nie pomaga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem co odpisać. Może tyle:
    :-)))
    A reszta w @
    Pozdraiwiam i niech też ten Twój Chłopiec zdrowieje!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :-)