Jeszcze przed wyjazdem chciałam napisać…
…że mój Syn pachnie jak Szarlotka. Przytulam jego twarz do swojej i pachnie właśnie tak… Rozkosznie.
…że spędziłam cudowny wieczór z Dziewczynami. Bez wina. Za to z dużą ilością sojowej latte. Że rozmawiało nam się wyśmienicie. Że chichotałyśmy jak licealistki. Że dawno się tak nie ubawiłam. Że nie mogę się już doczekać następnego spotkania. Ale już z winem. I z dalszym ciągiem opowieści… Ech, ale wieczór!
…że nie mam pojęcia jak się z tym wszystkim zapakujemy…
…że dziś całe przedpołudnie minęło nam na pląsach i wygłupach (zamiast na pakowaniu!). Że włączyłam baaardzo głośno Angie Stone i tańczyłam z moim Synem. Że potem tańczyliśmy jeszcze z Erykah Badu. I z Jill Scott. I z Beady Belle. I było głośno. I energetycznie. Dziecko po tym wszystkim zasnęło w ćwierć sekundy…
…że fajnie jest być Mamą. Ale też fajnie złapać czasem za warkoczyk siebie sprzed lat ;-) Wczoraj mi się to trochę udało i ogromnie mnie to ucieszyło…
…że kiedyś trochę bałam się, że Dziecko wszystko zmieni. Że zmieni mnie. I to tak, że nie będę mogła rozpoznać siebie na fotografiach z tamtych, minionych czasów.
Tak, dziecko wszystko zmienia. Na lepsze. Na fajniejsze. Jednak jest trochę inaczej. Czasami trochę dziwnie. Ale póki co, trzymam tę Dziewczynę z fotografii baaardzo mocno za warkoczyk…
A róża powoli przekwita... Zostawiam ją w wazonie. Będzie ladnym obiektem do sfotografowania po powrocie ;-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jak pięknie to napisałaś, że pachnie jak szarlotka:)
OdpowiedzUsuńLubię opisy czasu spędzanego przez Ciebie z M.
Miłego odpoczynku! I do zobaczenia:)
przeczytałam wpis na bezdechu!
OdpowiedzUsuńuwielbiam!
wypoczywaj(CIE)
:*
Lubie czytac chwile ktore opisujesz, slowa i nastroje w nich zawarte, bardzo lubie...! Ucalowania dla szarlotki i udanego odpoczynku... M
OdpowiedzUsuń