A przy okazji porządkow w domowej bibliotece - taka oto dedykacja. Dla mnie. O mnie.
Od mojego wówczas-jeszcze-nie męża.
:-)
Jedna z miliona książek w moich kulinarnych zbiorach.
Tak, kolekcjonuję. I gotuję wedlug.
A tę kocham szczegolnie. Przez dedykację wlasnie...
I przez geeenialny przepis na gazpacho :-)
A po prawej pan-wiadomo-kto.
Dla niewtajemniczonych: Pan Maluskiewicz.
Wedlug Butenki.
:-)
Milego weekendu wszystkim!!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
czytam, oglądam i ... jakbyś tutaj cały czas była :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do nadrabiania zaległości :)
Ja też kolekcjonuję książki kucharskie.
OdpowiedzUsuńAle z gotowaniem różnie bywa:)
Kartkowanie książek zaspokaja moje kulinarne fascynacje:)
Ale jeść uwielbiam:)
Ellemo, no taka przerwa trochę wymuszona, niestety... A zaległości faktycznie moc... Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDelie, u mnie z gotowaniem też różnie - pomiędzy potrzebą a natchnieniem ;-) A kartkowanie kulinarnych książek na dobranoc to jak dobra kolacja... Ale potem trzeba prędko zasypiać, żeby nie wlamywać się nocną porą do lodówki ;-)
A w mojej pamięci wiele rodzinnych rozkoszy dla podniebienia,m.in.:
OdpowiedzUsuńzupa ziemniaczana z kluseczkami u Gieni,
Kaziukowe sląskie kluski i domowej roboty makaron,
świąteczny tort orzechowy Reni z Twoją piękną dekoracją w postaci migdałowej choinki,
pewien słodki likier podawany na dużej łyżce w zimne ,deszczowe lato w Ustce,
jajecznica z rydzami w Waszym warszawskim mieszkaniu/słoneczny wrzesniowy poranek,dobra muzyczka,kuchenne zapachy i wokół kochane osoby/
Błogostan...M.