poniedziałek, 24 maja 2010

Kuzyneczka i kuzyn. Kuzyneczki. Walc Francois. I dużo, dużo deszczu.



A to niedzielne spotkanie.
Z Zosią i jej mamą, K. Czyli z moją kuzynką. Kuzyneczką. Najbliższą.
Bo Zosia jest kuzyneczką M. Najbliższą.
Tyle na temat koligacji rodzinnych ;-)

Spotkanie wcale nie odbyło się w ciemni, na co mogłaby wskazywać mocno zaczerwieniona fotografia ;-)

Napstrykałam w sumie mnóstwo fotek, ale w końcu wybrałam te właśnie.
Z kwartetem dłoni.
Poruszone.

Mnie się podoba najbardziej…

A spotkanie było świetne, choć ulewne… Najpierw pęd przez Chmielną – pęd na osiem nóżek plus cztery (podwójne) kółka i folię ;-) Potem dłuuuga, przedłużana z powodu deszczu kawa na Nowym Świecie. I muffiny. I kolejne oberwanie chmury.
Później próba przedostania się względnie suchą stopą gdzieś na Krakowskie. Nieudana oczywiście, bo natychmiast zmokliśmy ;-) Z wycieczki do fontanny zrezygnowaliśmy w końcu ;-)

Miłe spotkanie trzech (a nawet czterech!) dam oraz dwóch dżentelmenów!

Pożegnaliśmy się już w słońcu. No oczywiście!

***

Ech, jeszcze nie tak dawno to my byłyśmy małymi kuzyneczkami. Dojrzałe czereśnie udawały wytworne kolczyki zawieszone na naszych uszach. Nastawiałyśmy winylowe płyty Mirelle Mathieu, tańczyłyśmy w długich po ziemię spódnicach naszej ukochanej Cioci… Ja w granatowej, K. w bordowej… Zaśmiewałyśmy się przy pianinie, wspólnie muzykując – grałam taki stary szlagier Francois, taki retro walczyk, a K. śpiewała swoim pięknie szkolonym sopranikiem koloraturowym. Szykowałyśmy diabelne mikstury dla naszego starszego (strasznego!) kuzyna ;-) Knułyśmy przeciwko temu młodszemu. Bo dawał nam w kość, oj dawał! Latem wylegiwałyśmy się na białej ławeczce w babcinym ogródku, marząc o jakiejś tam wielce odległej przyszłości. Która nadeszła prędzej niż się spodziewałyśmy. Przynajmniej ja. Wspaniała ta przyszłość przyszła, ale czasami jak spotykam się z K. mam wrażenie, że ja ciągle na tej ławeczce sobie leżę. Marzę, zgaduję, zagapiam się…

A ostatnia zwrotka walca Francois brzmiała tak:

Uśmiech starych portretów,
Dźwięk przebrzmiałych już nut,
Serca pełne sekretów,
Smutek rozstań i złud
W zapomnianej piosence
W jedną splotły się myśl.
l wracają marzenia dziewczęce,
To, co wczoraj minęło, jest dziś.

Dawnych wspomnień czar...


:-)))

Droga K. – dla Ciebie, ze specjalną dedykacja…

Tak się cieszę, że we wrześniu dołączy jeszcze jedna para nóżek! Nie mogę się doczekać, kochana!

6 komentarzy:

  1. Moje kochane Brataniczki,i ja pamiętam i z sentymentem wspominam te czarowne wspólne chwile na ławeczce,w altance ogrodowej,przy pianinie... I te z dreszczykiem przerażenia na małym diabelskim młynie...
    P.S.Pianino,ławeczka i altanka czekają na Wasze dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  2. To właśnie Ciocia od spódnic po ziemię :-) Uściski!!!
    PS. A ten diableski młyn nie był wcale taki mały!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ sentymentalnie się zrobiło. I tutaj i mnie samej, kiedy przeczytałam te słowa. Każdy z nas ma chyba swoją białą ławeczkę. Ja o swojej dawno nie myślałam, ale dzisiaj sobie przypomniałam, dzięki Tobie ;) I trochę mi smutno, bo żal tamtych chwil, ale kiedy patrzę na to, co przyniosło życie, to się jednak uśmiecham. Miłego wieczoru! Piękny post.

    OdpowiedzUsuń
  4. Piekny post i piekne slowa piosenki... Przypomnialy sie dawne czasy bo tez mialam czeresnie w uszach i tez w dlugich sukienkach spiewalam piosenki... troche zatesknilam do tamtych chwil... Pozdrawiam. M

    OdpowiedzUsuń
  5. Żal mi tego, że nie mam kontaktu z moimi przyjaciółami z dzieciństwa. Właśnie takimi od czereśni w uszach. Jakoś życie się potoczyło dziwnie. Mam jeden kontakt, z trochę poźniejszego okresu, i staram się go podtrzymać. Ale to takie trudne na odległość.
    Pięknie opisałaś Waszą relację. I zdjęcie też mi się podoba. Kolejne pokolenie do leżenia na ławeczce z czereśniami w uszach:) Ze wszystkich sił chcę takie dzieciństwo dać mojemu dziecku-pełne prostych przyjemności i pozbawione nadmiaru szybkości, tego co trzeba, co się musi w dzisiejszym świecie. Ale czy to się uda?

    OdpowiedzUsuń
  6. Ewo, dziękuję za miłe słowa :-) I odwiedzaj swoją biała ławeczkę jak najczęściej, choćby w myślach :-)

    Mamsan, również dziekuję :-) Jakieś takie obudziły się małe tęsknoty we mnie... Za dzieciństwem...

    Delie, ja też nie mam zbyt wielu kontaktów z wcesnego dzieciństwa, może kilka... Na odległosć nie jest łatwo... Choć moja najbliższa przyjaciółka to jeszcze z podstawówki :-)
    Ale jednego jestem pewna - Twój Chłopiec swoje dzieciństwo będzie wspominał wspaniale! I wielki w tym Twój udział, myślę...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :-)