piątek, 28 maja 2010

O rabarbarze.


A u nas dzis troche rabarbaru. Swieżo zerwanego. Pachnacego, że o rany...
Z rabarbarem mam taki wlasnie klopot - ten kupiony nawet na targu już nie pachnie...
A za zapachem rabarbaru przepadam...
Cierpki. Swiezy. Nieslychanie orzeźwiajacy.


Kiedys poszukiwalam tego zapachu zamknietego w jakims flakonie. Namiastke znalazlam w Truth CK. Ale to nie to. W męskim Apparition Ungaro. Też nie to. U Niny Ricci. Bezskutecznie...
No nic, rabarbarem pachnie tylko rabarbar.

Szkoda, że to zapach tak ulotny...

A rabarbar pod kruszonką... Mmmmmmmmm...

***

I kawalek wiersza. Przed drogą. Jutro ruszamy. Chyba.
A wiersz Seamusa Heaney'a. Z rabarbarem.

Broagh
Brzeg rzeki, długie skiby
ginące w wielkich łopianach
i baldachim drogi
aż do samego brodu.

Czarnoziem w ogrodzie
łatwo się wgniatał, ulewny deszcz
zebrany w dołku po twoim obcasie
to było ciemne O

jak w Broagh -
cichy stukot kropel
w przewianych drzewach czarnego bzu
i liściach rabarbaru

kończył się niemal
nagle, jak to końcowe
gh, z którym cudzoziemcy
nie mogli dojść do ładu.


W przekladzie Piotra Sommera.

Myslalam, że to ostatni wpis przed wyjazdem, ale chyba będzie jeszcze jeden. A może jednek weźmiemy laptopa ze sobą?

4 komentarze:

  1. Uwielbiam smak rabarbaru, i zapach, i kolor... I tę transformację smakową po upieczeniu... Rabarbar to dla mnie absolutna kwintesencja wiosny.
    Niestety muszę się zadowalać takim z pobliskiego targu... a przecież, tak jak piszesz, tylko taki wprost z rabarbarowego zagajnika to jest to.
    Zaglądam do Ciebie Maggie od czasu do czasu i widzę, że blog bardzo ciekawie się rozkręca... coraz tu sympatyczniej, i bardziej inspirująco...
    Jeszcze tylko miłego wyjazdu życzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. jak byłam mała moja babcia miała ogródek i w tym ogródku miała rabarbar! rabarbar zagryzany z cukrem - mniam (:

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam rabarbar i bardzo jestem szczesliwa, ze posiadam tego cudu w ogrodzie az tyle... dzieci sie w nim chowaja bo taki wielki... :-) juz wkrotce beda robione paje, soki, kompoty i inne pysznosci, mniam, mniam... Udanej podrozy zycze...! M

    OdpowiedzUsuń
  4. Cardoso, witaj na pokładzie :-) Oczywiście i ja zaglądam do Ciebie... I bardzo Twojego bloga lubię! Tym bardziej dziękuje za miłe słowa :-) I zapraszam tu jak najczęściej!

    Mruczanki, witam serdecznie :-) Hmm, a Ty ten rabarbar to tak na surowo? Nie próbowałam, szczerze mówiąc... Przeraża mnie ta cierpkość... Ale - raz kozie śmierć - spróbuje z tym cukrem! Pozdrawiam ciepło! I zapraszam częściej :-)

    Mamsan, ach, no tego ogródka to Ci zazdroszczę! Ja własnego niestety nie posiadam, ale nasi przyjaciele mają prawdziwy rabarbarowy gaj :-) i często tam zaglądamy! Pozdrawiam! I życzę udanych rabarbarowych wypieków. I przetworów!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :-)