poniedziałek, 12 grudnia 2011

12/24 * Dla ucha :-)




Płyty kupujemy z tych samych powodów, z których wolimy czytać pięknie wydane książki zamiast kserówek ;-)
Wiem, wiem, wiem... Z płytami jest trochę inaczej.
Rynek muzyczny przeobraził się kompletnie i ponoć nawet już zamknięto słynny Virgin Store na nowojorskim Times Square... To chyba nie plotki, prawda?
Prawie nikt już płyt nie kupuje...
Młodszy (dużo młodszy) brat mojego Męża patrzy na nas jak na przybyszów z kosmosu, kiedy chwalimy się jakaś nową płytą i zachwycamy dołączonym do niej bookletem ;-)
Dla M. płyta kompaktowa z muzyką będzie tym samym, czym dla mnie były taśmy szpulowe moich Rodziców.
No trudno... Czasem nie przystaję ;-)
Smutny to będzie dzień, w którym zostanie wyprodukowana ostatnia płyta CD z muzyką...
Bo podobnie jak w przypadku książki, oprawa graficzna, wizualna, może mieć niemałe znaczenie dla odbiorcy.
Póki co, cieszymy się jak dzieci każdą nowością pochodzącą z legendarnej już, mocno niszowej, wytwórni Winter&Winter. Chyba mojej ulubionej.
Ciężko mi wytłumaczyć, na czym polega jej fenomen...
Każda z płyt pochodzących z Winter&Winter to muzyczne cacko. Muzyczne i edytorskie. Mamy osobną półkę z nagraniami W&W. Ogromną przyjemność sprawia już samo wzięcie do ręki tych charakterystycznych digipacków - karbowana faktura okładki, naklejane zdjęcia, piękny booklet, fotografie, krój czcionki, papier... Ach!

Najwięcej płyt z  naszej kolekcji W&W pochodzi z Odeonu - kiedyś przy Hożej, oprócz części z książkami, było też stoisko z muzyką... Bardzo lubiłam dostawać w prezencie od Tatusia M. płyty z tej wytwórni :-) Wciąż lubię!
Czasami sama sobie kupowałam jakąś. Największa część naszej kolekcji pochodzi z lat studenckich - ech, pamiętam, że na te płyty miałam specjalny fundusz ;-) Nie były tanie! Tak, trochę dziwną byłam studentką, haha! Ale na używki też trochę pieniędzy wydawałam, dont worry ;-)
O samej muzyce W&W ciężko mi tu skreślić parę słów, bo jest tak różna - liczne style i gatunki: trochę jazzu, muzyki autorskiej, tzw. new music, teatr, kabaret, muzyka poważna, transkrypcje i zupełnie 'odjechane' aranżacje, jak np. te Uri Caine'a.
Wszystko na najwyższym poziomie, dopieszczone artystycznie, brzmieniowo, edytorsko. No majstersztyk!
Gdyby ktoś był zainteresowany - odsyłam tu! Zachęcam! Fragmentów płyt można posłuchać zazwyczaj tu czy tu. Trochę kłopotu może być z kupnem poszczególnych tytułów - nie wszystkie są rozprowadzane w Polsce, niestety...

OK, już nie zanudzam ;-)

W każdym razie - ta właśnie wytwórnia wydaje płyty niezwykłego wokalisty: Theo Bleckmanna.
Tu możecie poczytać więcej o tym artyście.
Fenomenalny jest!
I piekielnie interesujący ;-)
Najnowszy jego album znalazłam pod poduszką :-)
To płyta z utworami... Kate Bush. Ale jak zaśpiewanymi! Jak zaaranżowanymi!
Przyznam szczerze, że po początkowych taktach pierwszego utworu z tej płyty poczułam na plecach ciarki... I stan ten utrzymywał się aż do utworu ostatniego...
Ciekawa jestem Waszych wrażeń?
Posłuchajcie w spokoju...



Jak już mówiłam, nie jest to klasyczna piosenka okołoświąteczna... No ale nie mogłam się powstrzymać...
Jak ta piosenka brzmi, jak się rozwija, jaki ma aranż, jakie brzmienie ma głos Bleckmanna... I jak cudownie się rozpędza po czwartej minucie. Posłuchajcie!
Poza tym jakoś tak pięknie współbrzmi ta muzyka z ostatnim albumem samej Kate :-)
Od którego też się nie możemy uwolnić.
Utworem z niego rozpoczęłam mój tegoroczny kalendarz adwentowy!

***

Ech, zupełnie zwariowany tydzień przede mną. Muszę do Świąt pozamykać mnóstwo spraw pozadomowych. Mnóstwo! Więc obawiam się, że mało nas tu będzie w najbliższych dniach... Ale o muzycznym kalendarzu nie zapomnę :-)

 A zdjęcie sprzed roku...

Miłego wieczoru!



15 komentarzy:

  1. Maggie,
    chciałabym kiedyś stanąć przed Twoją półką z płytami! Najpierw się napatrzeć, a potem Cię słuchać jak opowiadasz o muzyce.
    Przypuszczam że byłaby to uczta dla oka i ucha;)
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zachwycasz muzycznie, czy aby wykonywany zawód dobrze wybrany?
    Pozdrawiam na wieczór!

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię jak opowiadasz o płytach i muzyce. Chyba nawet bardziej niż o książkach, bo o tych pierwszych "coś" wiem, sporo z tego o czym piszesz czytałam, ale płytach/muzyce wiem niewiele, więc wchodzę w inny świat.
    kiedy Cię czytam to się dodatkowo utwierdzam w tym, że wiem niewiele. i nie mam za wielu płyt w domu.
    i też jestem bardzo ciekawa jak ta Wasza płytoteka wygląda:)

    PS chyba poczułam się zachęcona do poszukania czegoś tej wytwórni.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zachwyt!!!
    Muzyka i Twoimi slowami o muzyce. Oj tez bym chciala kiedys zobaczyc ta wasza plytoteke:))
    Sciskam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Aniu, :-)
    To nie jest jedna półka ;-))) To są półki!!!

    Heidi, no właśnie czasem się nad tym zastanawiam... Wybierałam pomiędzy miłością do nut a miłością d literek ;-) Choć studia wybrałam z miłości do nauk społecznych, hahaha! I szybko mi przeszło!
    Czasem ciężko, kiedy pasja zazębia się z pracą zawodową... Wiec nie jest źle, nie narzekam :-)

    Delie, zapraszam w takim razie :-)
    Choć ze względu na warunki metrażowe ;-) duża część naszej kolekcji mieści się w kartonach, w pawlaczach, a część pomieszkuje wciąż u Mamy Tatusia M. a część u mojej. A jeszcze inne pomieszkują czasowo u naszych znajomych - bo my chętnie wypożyczamy!
    Ale jak tylko znajdziemy większe lokum, co musi w końcu nastąpić, bo zamieniamy się powoli w składzik makulatury, hehe, to płyty zamieszkają na specjalnym regale, który już sobie kiedyś upatrzyliśmy! Będę porozdzielane specjalnymi 'zakładkami', które kiedyś sobie obmyśliłam nawet :-)
    Czuj się zachęcona! Ale na próbę pożyczę Ci kilka tytułów na Święta! Po płycie za naleśnika ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Agnieszko, jak już nabędę ten regał, o którym napisałam powyżej, w odpowiedzi na komentarz Delie, to kolekcję obfotografuję :-)
    A poza tym zawsze zapraszam! Choć dla Ciebie to mała wyprawa, obawiam się ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Maggie, zeby podziwiam Wasza kolekcje to ja jestem gotowa przeskoczyc ocean i wejsciowke wykupic;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Maggie, pięknie piszesz o muzyce.
    My płyty też kupujemy, nadal, mimo że to już podobno passe. Uwielbiam prawdziwe płyty z prawdziwymi okładkami i książeczkami w środku. Porównanie płyty z prawdziwą książką jest bardzo odpowiednie :)
    A tego pana co dziś u Ciebie śpiewa nie znałam ale już go lubię.

    OdpowiedzUsuń
  9. O, to powiem żeby mój spec od naleśników zrobił ich dużo:) pożyczysz coś Winter&Winter?:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zaglądam tu od dawna, w końcu wypada coś napisać :)
    Każdy post odrywa od rzeczywistości, przenosisz w świat magii gdzie tylko kołysze nas muzyka.
    Zazdroszczę ogromnie wiedzy i płyt. Bez muzyki po prostu nie da się żyć!
    Czekam na kolejną dawkę magii i pozdrawiam serdecznie!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Maggie, ja też kupuję płyty CD, przynajmniej kilka w miesiącu - to chyba uzależnienie - i kupuję też płyty analogowe. I ostatnio muzyki słucham głównie z gramofonu, który dostałam od kolegi. I ten sam kolega pożyczył mi również kilka płyt wydawnictwa W&W, ale Blackmanna nie znałam i właśnie zamówiłam sobie tę płytę pod choinkę, bo uwielbiam Kate Bush, a aranżacje Blackmanna są rewelacyjne. Nawet słuchane na komputerze z internetu robią duże wrażenie. Już nie mogę się doczekać, kiedy ta płyta zabrzmi w większych głośnikach!

    OdpowiedzUsuń
  12. Maggie, też studiowałam jedną z nauk społecznych. I też szybko mi przeszło. Nie ma to jak literki:-) Ale w muzyce nikt mnie dotąd nie rozkochał.
    Ty jesteś bliska. Bo dzięki Tobie słucham coraz więcej i więcej. Zarażasz! I myślę, że gdybym usiadła przed Tobą, to słuchałabym Cię z buzią rozdziawioną. I zapewne wcale nie miałabym ochoty jej zamknąć:-)
    A Bleckmann mnie zachwycił!

    OdpowiedzUsuń
  13. Maggie, takie półki pełne płyt - fantastyczne! I dzisiejsza piosenka. Prawie świąteczna ;) Tyle w niej spokoju.

    OdpowiedzUsuń
  14. Lubię Twoje muzyczne wpisy :) Może dlatego, że sama o muzyce wiem niewiele.
    Bleckmanna chyba mogłabym polubić, szczególnie tego rozkręconego :)
    Płyty kupuję sporadycznie, ale jak już mi się zdarzy, to zdecydowanie wolę w papierze niż w plastiku :) W domu błyskawicznie chowam nabytek przed chłopcami, bo im na widok srebrnego krążka oczy zaczynają niebezpiecznie błyszczeć i włącza się niepohamowany instynkt destrukcji. Kilka razy nie zdążyłam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Maggie, piosenka spodobala mi sie od razu, chyba nawet bardziej niz bardzo... zaraz poszperam w internecie, wiecej poczytam i czegos sie dowiem a Tobie jeszcze raz dziekuje ... :-) Usciski. M

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :-)